Okładka książki - Księżyc nad Soho

Księżyc nad Soho



Tom 2 cyklu Peter Grant
Ocena: 5 (4 głosów)
Inne wydania:

Kontynuacja przygód funkcjonariusza policji Petera Granta w pełnym magii Londynie

 

Body and Soul. Melodia.To właśnie zauważa londyński policjant i uczeń czarownika Peter Grant, gdy bada ciało Cyrusa Wilkinsona, saksofonisty jazzowego, który zmarł w pubie na zawał. Z nieboszczykawydobywają się dźwięki solo na saksofonie - klasycznej melodii z lat trzydziestych. Dla Granta oznacza to jedno - przyczyna śmierci wcale nie była naturalna.

Z pomocą swojego przełożonego, detektywa Thomasa Nightingale'a, oraz pięknej miłośniczki jazzu, Simone Fitzwilliam, Peter zaczyna badać przypadki podobnych zgonów w Soho. Jednak dochodzenie szybko staje się także jego prywatną sprawą, bo wiąże się z historią pewnego genialnego muzyka, który zmarnował swój talent - Richarda ,,Lorda" Granta, czyli ojca Petera.

Informacje dodatkowe o Księżyc nad Soho:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2025-04-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788383354569
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Moon Over Soho

Tagi: fantasy

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Księżyc nad Soho

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Opinie o książce - Księżyc nad Soho

Peter Grant mieszka w Londynie i ma dwie przenikające się tożsamości. Jest policjantem oraz... uczniem czarownika. Czasem musi łączyć je i zajmować sie przestępstwami związanymi z magią. Tak jest również tym razem. Wezwano go, by wyjaśnił przypadek śmierci muzyka jazzowego Cyrusa Wilkinsona. Oficjalnie przyczyna zgonu była naturalna - zawał serca. Jednak z ciała denata wydobywa się... melodia znanej piosenki jazzowej. Takie dziwne zjawiska zdarzają sie w dwóch przypadkach - jeśli dana osoba zajmowała się magią lub padła jej ofiarą. Wszystko wskazuje na drugi scenariusz. Jak się okazuje, to dopiero początek serii tajemniczych zgonów. Co dzieje się w Londynie? Czy Peter Grant dojdzie do prawdy? Całość mogę podsumowac tytułem znanej piosenki: "Ale jazz!". dr Kalina Beluch

Po "Rzekach Londynu" Bena Aaronovitcha wręcz śpiewałam do bóstw zamieszkujących Tamizę, by druga część cyklu o policjancie Peterze Grantcie szybko trafiła w moje ręce. Moje śpiewy najwyraźniej niewiele zdziałały (albo zbyt mocno fałszowałam), bo "Księżyc w Soho" na polskim rynku wydawniczym (w nowym wydaniu) pojawił się dopiero po dwóch latach. :)

Potrzebowałam więc chwili, by przypomnieć sobie wydarzenia z pierwszej części. Dlatego wciągnięcie w historię zajęło mi trochę czasu, które w przeliczeniu na rozdziały wyniosło: trzy. Dopiero od tego miejsca ponownie przepadłam w magicznym Londynie - swoją drogą autor osiągnął mistrzowski stopień, jeśli chodzi o oprowadzanie czytelnika jego uliczkami. Dawno żadne miasto, które zostało przytoczone w książce, aż tak mocno mnie nie urzekło. Zwłaszcza jeśli mowa była o jego nadnaturalnej stronie.

Wróćmy jednak do fabuły. Peter Grant w Księżycu nad Soho większość czasu spędza, no cóż, w Soho właśnie. Czyli w centralnej części dzielnicy West End, słynącej z licznych pubów, barów czy dyskotek, co też czuć na stronach powieści. Peter ma tutaj do czynienia ze śledztwem związanym z tajemniczymi śmierciami jazzmanów. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak problem okazuje się bardzo nadzwyczajny, czy raczej wręcz magiczny. A Peter jako protegowany czarodzieja wydaje się idealną osobą do wyjaśnienia sprawy.

Nauka magii, zawiłe śledztwo - wszystko to blednie, kiedy w grę wchodzi wyjątkowo piękna kobieta. Gdy na horyzoncie pojawia się Simone, Peter zupełnie traci głowę.

Czy miłość uskrzydli Petera? Kim jest zabójca i czemu na celownik bierze tylko samych jazzmanów? Co jeśli w grę wejdą komplikacje z przeszłości? Jak Peterowi pójdzie władanie magią?

"Księżyc nad Soho" to dobra kontynuacja, jednak oczekiwałam od niej dużo więcej. Nie zrozumcie mnie źle, historia jest wciągająca, narracja doskonale rozpisana, a zakończenie rozwala na łopatki, a jednak nie było tak idealnie jak w przypadku pierwszego tomu.

Największy problem miałam z wątkiem romantycznym, bowiem Peter podczas schadzek z Simone zachowywał się jak napalony, głupkowaty nastolatek (nie uwłaczając, oczywiście, nastolatkom). Nie wiem, jaki czynnik dokładnie spowodował takie zachowanie u dorosłego, trzeźwo myślącego policjanta i nie zamierzam w to wnikać. Wiem jednak, że trochę słabo to wypadło. Odniosłam również wrażenie, że w tej części autor trochę po macoszemu potraktował bohaterów. Skupił się na fabule (o czym opowiem w następnym akapicie), a psychologię postaci po prostu odrzucił gdzieś w kąt. Bardzo mi tego brakowało, zwłaszcza jeśli chodziło o Leslie i Nightingale'a.

Mimo tych dwóch wad cały "Księżyc nad Soho" jest naprawdę porywający. Fabuła jest ultraciekawa, a prowadzone śledztwo wciąga do granic wytrzymałości. Czytelnik od razu chce poznać prawdę, a jednak nie jest mu to dane. I dzięki ci za to, drogi autorze! Zakończenie rozwala na łopatki: jest zaskakujące, pełne zwrotów akcji i dynamizmu. Miałam wrażenie, jakbym czytała je na jednym oddechu, a wdech zrobiła dopiero w ostatnim rozdziale. Który, swoją drogą, sprawił, że muszę sięgnąć po kolejny tom i to jak najszybciej!

W drugiej części czytelnik ma do czynienia z magią (wydaje mi się, że było jej więcej niż w pierwszym tomie). Od podstaw razem z Peterem uczy się czarowania, a także dogłębniej poznaje nadnaturalny, londyński świat. O wiele bardziej wolę takie zabiegi literackie, niż wparowanie do książki, w której główny bohater wie wszystko i czytelnik za nim nie nadąża. Tutaj wszystko jest poznawane od podstaw i w ławce szkolnej siedzimy razem z Peterem, nauczając się w tym samym tempie i na takim samym poziomie.

Na duży plus zasługuje również motyw muzyczny. Peter (dzięki ojcu) ma szeroką wiedzę w tym temacie, więc słuchanie o muzykach, jazzmanach i ogólnie o tym światku przyniosło mi wiele satysfakcji.

Peter Grant jest doskonałym narratorem, ponieważ często przeplata wiele humoru w opowiadaniu historii, a co za tym idzie - czytelnikowi towarzyszy wiele pozytywnych emocji. Kilkakrotnie parsknęłam w brodę, co uważam za spory sukces. Zabawne momenty i śmieszne dialogi, wszystko to sprawia, że od książki nie chce się uciec. Że treści stają się o wiele przyjemniejsi, a bohaterowie z nijakich zyskują w oczach, wszak śmiech zawsze łączy.

Podsumowując, "Księżyc nad Soho" to bardzo dobra kontynuacja. Mimo kilku mankamentów i tak polecam ją przeczytać. To świetna opowieść pełna magii, Londynu i zawiłej sprawy kryminalnej. Świetny główny bohater wywołuje szczery śmiech, a nadnaturalne istoty pojawiające się w historii dodają pikanterii. Koniecznie przeczytajcie! A mi nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na wznowienie "Szeptów pod ziemią". :)

Link do opinii
Nigdy nie słyszałam o pisarzu, jakim jest Ben Aaronovitch, więc po jego powieść sięgnęłam w zasadzie "w ciemno", nie czytając wcześniej żadnych recenzji na temat jego twórczości. "Księżyc nad Soho" zainteresował mnie swoim opisem, to połączenie jednego z moich ulubionych gatunków - kryminału z urbanfantasy. Pomyślałam sobie: "może być ciekawie". Dopiero, gdy już trzymałam tę książkę w dłoniach dowiedziałam się, iż jest to kontynuacja. Na szczęście w czasie lektury odnalazłam się w akcji bez najmniejszego problemu, dlatego nawet jeśli ktoś nie miał okazji zapoznać się z pierwszym tomem, może bez wahania sięgnąć po "Księżyc nad Soho". Cykl ten opowiada Peterze Grancie, mężczyźnie, który pracuje jako detektyw w londyńskiej policji. A oprócz tego jest... uczniem czarodzieja. Pierwszym takim uczniem od pięćdziesięciu lat. W tej powieści Peter ma nie lada zagadkę do rozwiązania: ktoś z maniakalnym uporem morduje muzyków jazzowych. Przeczucie naszego bohatera mówi mu, iż mają z tym wspólnego istoty, o których normalni ludzie nie mają pojęcia... To, co rzuciło mi się w oczy już od pierwszych stron to niezwykły klimat Londynu, który roztacza nad swoimi czytelnikami Ben Aaronovitch. Pisarz ten barwnie opisuje ulice Londynu, kluby, czy muzykę jazzową, więc nie miałam najmniejszych problemów i oporów, aby "wczuć" się w akcję. Wręcz czułam się, jakbym i ja uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. Jedyne, co mi przeszkadzało, to fakt, iż chwilami autor po prostu przesadzał z historycznymi faktami, przez co momentami lektura ta stawała się nużąca i musiałam ją przerwać. Zdaje sobie sprawę, iż to wszystko kwestia gustu - innym osobom przecież mogą przypaść do gustu przydługie opisy. Nigdy nie czytałam takiej powieści, która by w czymkolwiek przypominała "Księżyc nad Soho". W swojej wymowie jest niezwykle oryginalna i pomysłowa, wybija się na tle podobnych propozycji wydawniczych. I jest to - moim zdaniem - największa zaleta tej książki. Urbanfantasy w połączeniu z kryminałem to dosyć ryzykowna mieszanka, bo można przesadzić albo w jedną, albo w drugą stronę. Najważniejsze jest, aby zachować umiar i wyczucie smaku. I Benowi Aaronovitchowi udało się to zrobić. "Księżyc nad Soho" czytałoby mi się o wiele lepiej, gdyby akcja tej powieści była bardziej dynamiczna. I to brak tego dynamizmu zaważył na mojej końcowej ocenie tej książki. Po kryminałach oczekuję akcji, przy której nieustannie towarzyszy mi uczucie napięcia. Tutaj natomiast mi tego zabrakło, owszem - wciągnęła mnie, zainteresowała, ale nie wzbudziła we mnie żadnych większych emocji. A może to ja po prostu za dużo wymagam od lektur, które mają mi umilić wieczór, bo cokolwiek by nie powiedzieć - "Księżyc..." czyta się naprawdę błyskawicznie. Krótko podsumowując: "Księżyc nad Soho" to powieść skierowana do osób poszukujących nowych czytelniczych doznań, którym jednocześnie nie przeszkadza mało dynamiczna akcja. To interesująca mieszanka dwóch gatunków, podczas lektury której i czytelnika opanowuje klimatyczny nastrój, który roztacza za sobą ta książka.
Link do opinii
Avatar użytkownika - gocha
gocha
Przeczytane:2014-09-07,
  Tym razem Grant prowadzi równolegle dwie sprawy. Jedna z nich, to zagadkowe zgony muzyków jazzowych, wydawałoby się zdrowych i pełnych wigoru mężczyzn. W pobliżu ciała słychać jazzowy standard, kostnica rozbrzmiewa muzyką, a Grant już wie, że szykuje się poważna sprawa-jak się okaże jej korzeni szukać można już w czasie drugiej wojny światowej. Drugie śledztwo jest równie niezwykłe, gdyż zamieszana jest w nie tajemnicza blada dama i jej vagina dentata.          Ponownie autorowi udało się połączyć ciekawą akcję, sympatycznych bohaterów i tajemnicę, w zaskakującą całość powodującą, że od książki trudno się oderwać. Aaranovitch także w tej części oddał hołd swojemu ukochanemu miastu, tym razem koncentrując się na miejscach związanych z bohemą, prowadząc nas w miejsca odwiedzane nie tylko przez współczesnych artystów, ale także cofając się do czasów drugiej wojny światowej. Pisarz z łatwością stworzył  niesamowity klimat jazzującego Londynu pozostający z czytelnikami na długo.
Link do opinii
Avatar użytkownika - hubert2012
hubert2012
Przeczytane:2014-12-13, Ocena: 6, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - Bas1992
Bas1992
Przeczytane:2014-11-20, Przeczytałam,
Inne książki autora
Szepty pod ziemią
Ben Aaronovitch 0
Okładka ksiązki - Szepty pod ziemią

Nazywam się Peter Grant i jestem detektywem posterunkowym w potężnej armii sprawiedliwości znanej jako policja londyńska (tudzież psiarnia). Szkolę się...

Rzeki Londynu
Ben Aaronovitch0
Okładka ksiązki - Rzeki Londynu

Nazywam się Peter Grant. Jestem detektywem i uczę się na czarodzieja - jako pierwszy uczeń od pięćdziesięciu lat. Zajmuję się gniazdem wampirów w Purley...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy