Jeden bal.
Jeden martwy Kopciuszek.
I dziesięć osób, które miały powód, by zabić.
Autorka powieści kryminalnych Róża Krull otrzymuje zaproszenie na wielki bal charytatywny, gdzie spotyka kilka postaci znanych z pierwszych stron gazet. Kiedy w czasie imprezy dochodzi do morderstwa, okazuje się, że każdy z gości miał powód, aby go dokonać. W tym i znany bloger Mario, przyjaciel Róży, która, aby oczyścić go z podejrzeń, zaczyna własne śledztwo...
,,Kto zabił Kopciuszka?" to kolejna opowieść o komediowo-kryminalnych przygodach Róży Krull. Jeśli chcesz przeczytać o innych jej śledztwach, sięgnij też po powieści ,,Do trzech razy śmierć" i ,,Lustereczko, powiedz przecie".
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Siostra Clotilde w polskim wydaniu
Bardzo dużo dobrego słyszałam na temat twórczości Alka Rogozińskiego. Zwłaszcza o jego wielkim poczuciu humoru, dlatego postanowiłam przekonać się czy jego sposób pisania o morderstwach z przymrużeniem oka, również mnie rozbawi jak całą rzeszę czytelników. Książka, „ Kto zabił Kopciuszka? „ Stała sobie cichutko na półce, więc postanowiłam ją przytulić.
Nie ma to jak zacząć czytać serię od końca, ale na szczęście nie przeszkadzało mi to w odbiorze, bo nie trzeba koniecznie czytać książek cyklu „ Róża Krull na tropie „ po kolei. Róża zwariowana autorka powieści kryminalnych jest, co prawda główną bohaterką wszystkich części, ale kłopoty, w jakie wpada są każdorazowo oddzielną historią.
Główna bohaterka cierpi na brak weny twórczej i szuka natchnienia do kolejnej książki. Nie ma pomysłu na zaskakującą intrygę, dzwoni, więc do swojej przyjaciółki i razem obmyślają zabójstwo na balu. Wkrótce obie dostają zaproszenie na bankiet charytatywny z udziałem popularnej i skandalizującej piosenkarki. Jakie jest ich zdziwienie, kiedy wymyślony przez nie scenariusz niespodziewanie odnajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Stają się świadkami spektakularnego morderstwa a Róża lubiąca pakować się w kłopoty wkracza do śledztwa i chcąc nie chcąc jej przyjaciele. Wynika z tego mnóstwo komicznych sytuacji, włącznie z szaleńczą jazdą samochodem, rodem z francuskiej komedii, okraszonych błyskotliwymi i ironicznymi dialogami.
„ Sprawiedliwie odbieramy, bowiem karę za nasze uczynki „ – cytat z Biblii Tysiąclecia użyty w książce doskonale obrazuje powód, dla którego Kopciuszek stracił życie. Ofiara w niczym nie przypominała postaci z bajki nie była ani miła ani bezbronna. Z powodu swego wrednego charakteru niejednej osobie dała się we znaki, dlatego w gronie gości znajduje się kilku potencjalnych podejrzanych, którzy nie życzyli dziewczynie zbyt dobrze. Komu artystka weszła aż tak za skórę, że postanowił ją wyprawić na tamten świat?
Postacie stworzone przez Rogozińskiego są dość mocno przerysowane, ale nie jest to dziełem przypadku jak sądzę, ale przemyślana kreacja bohaterów zainspirowana obserwacją zakulisowego życia rodzimych celebrytów. Bardzo dobrze opracowana intryga kryminalna i wyrazista kreacja postaci nie pozwalają na nudę. Fabuła wciągnęła mnie na tyle mocno, że trudno mi się było od niej oderwać i fakt, że dość łatwo domyśliłam się sprawcy wcale nie zepsuł mi przyjemności z czytania.
Przekonałam się, że Alek Rogoziński, okrzyknięty księciem polskiej komedii kryminalnej udowadnia, że o morderstwie można pisać na wesoło i do tego w taki sposób, że bardzo korzystnie wpływa na nastrój czytającego. Historia morderstwa Kopciuszka potrafiła mnie wciągnąć, rozbawić, zaintrygować. Może nie śmiałam się w głos, ale uśmiech kilkakrotnie gościł na mojej twarzy. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu styl pisania autora, jego żarty i zabawne sceny nie wszystkich rozśmieszą, ale jeżeli podejdzie się do lektury z dystansem i przymrużeniem oka można doskonale bawić się przez kilka godzin odrywając się od rzeczywistości i problemów dnia codziennego.
"Kilka zwłok i od razu pisanie rusza z miejsca".
Bajkę o Kopciuszku chyba każdy zna z dzieciństwa?
Był Kopciuszek, był pantofelek i był przystojny książę.
A potem żyli długo i szczęśliwie...czyżby?
Może i by tak było...gdyby nie fakt, że nagle zgasło światło.
A gdy się zapaliło okazało się, że Książę Komedii Kryminalnej, postanowił ukatrupić Kopciuszka i zmienić bieg wydarzeń na zawsze.
„Kto zabił Kopciuszka?” - oto jest pytanie.
Jeden bal.
Jeden martwy Kopciuszek.
I dziesięć osób, które miały powód, by zabić.
Autorka powieści kryminalnych Róża Krull otrzymuje zaproszenie na wielki bal charytatywny, gdzie spotyka kilka postaci znanych z pierwszych stron gazet. Kiedy w czasie imprezy dochodzi do morderstwa, okazuje się, że każdy z gości miał powód, aby go dokonać. W tym i znany bloger Mario, przyjaciel Róży, która, aby oczyścić go z podejrzeń, zaczyna własne śledztwo…
„Kto zabił Kopciuszka?” to już trzeci tom o przygodach niefrasobliwej Róży Krull, która tym razem trafia w sam środek balu i od razu pakuje się w kolejną kałabanię, wciągając w nią spore grono swoich najbliższych przyjaciół. „Ot, zagrzęźli, a czort karty rozdaje” i rzuca podejrzenia na wielu spośród gości owego bankietu charytatywnego.
Alek Rogoziński po raz kolejny udowodnił, że posiada nadzwyczajny dar czarowania i układania słów w taki sposób, że w efekcie powstaje niesamowicie dobra powieść, nie tylko pod względem kryminalnym, ale i komediowym. A do tego naprawdę trzeba mieć talent, zwłaszcza, że nasze społeczeństwo uchodzi za dość sztywne, ponure i na żartach się nie znające (gdyż jak się okazuje obecnie sporo osób namiętnie połyka kije, ponoć niektórzy nawet po trzy sztuki). ;)
Nie będę tu owijać w bawełnę, dla mnie osobiście z całej serii o Róży Krull, ta część jest zdecydowanie najlepsza. Dwie poprzednie bawiły mnie niesamowicie, ale przy tej po prostu pękałam ze śmiechu. Absolutnie nie wolno jeść przy jej czytaniu – bo jest to zwyczajnie niebezpieczne dla życia i zdrowia!
Tym razem Alek Rogoziński wziął „na tapetę” środowisko muzyczne show – biznesu. Autor nie szczędzi gry słownej w dialogach, insynuuje, parodiuje i ironizuje z taką gracją oraz subtelnością, że naprawdę byłam pod wielkim wrażeniem, mimo że znając styl pisania Alka, wiedziałam czego mogę się spodziewać. Uwielbiam jego lekkość pióra, słowne prztyczki w nos w odniesieniu do naszej rzeczywistości, zdystansowane podejście do życia, jak również niebanalną umiejętność plątania sznurów intrygi. Alku – podniosłeś sobie poprzeczkę bardzo wysoko!
„Kto zabił Kopciuszka?” porywa szaloną akcją, tu bal, tu morderstwo, a zaraz potem całe zawrotne śledztwo Róży, która jak zawsze szybciej działa aniżeli myśli. Podejrzanych jest sporo – dziesięć osób, zatem Róża miała rękawy pełne „roboty”.
W powieści ponownie spotykamy uduchowioną gosposię Cecylię Jodełkę (jest cudowna) oraz uroczego youtubera Mario. Nie zabrakło także Pepe, Betty i komisarza Darskiego. Dzięki tym wszystkim postaciom, sięgając po powieść czułam, że spotykam się z moimi ulubionymi, dawno niewidzianymi znajomymi. Alek bardzo żywiołowo wykreował tychże bohaterów – a to sprawia, że ciągle ewoluują i żyją bardzo intensywnie – a tym samym, nadają tchnienie całej powieści.
„Kto zabił Kopciuszka?”
Co mają do tego Święta Aniela Merici i wszyscy święci z panią Cecylią na czele?
Czy Mario pod maską fluidu skrywa jakąś straszną tajemnicę?
Do kogo należał sztylet przywieziony z Bolonii?
Co Róża Krull zrobiła ze Stefanem?
Jaki związek z Kopciuszkiem ma pewien młody ksiądz?
Czy prawdziwemu winnemu uda się uniknąć kary?
A może, tym razem, bajka o Kopciuszku nie będzie miała szczęśliwego finału?
Cóż mogę rzec, na te oraz mnóstwo innych pytań odpowie Wam powieść „Kto zabił Kopciuszka?”, po którą musicie sięgnąć koniecznie. Czeka Was bowiem maraton zabawnych sytuacji i komicznych dialogów, jak również niebywale zagmatwana zagadka kryminalna.
Gwarantuję, że ta bajka z pewnością przypadnie Wam do gustu. W moje upodobania – Alek zdecydowanie trafił na sto procent.
Osobiście nie mogę się już doczekać kolejnych perypetii przebojowej Róży Krull, ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia, a do tego mam przeczucie, że następnym razem będzie się działo jeszcze więcej, mocniej i bardziej, jak na Różę Krull przystało. :)
Ps. A może faktycznie Alku napiszesz inną bajkę?
„Stoliczku nakryj się” z pewną słynną kucharką w roli głównej – bardzo Ci tego życzę :) bo wiem, że sobie to obiecujesz od jakiegoś czasu.
Zacznijmy od okładki, która jest jak dla mnie rewelacyjna i genialnie będzie pasować do pozostałych dwóch części. Czerwona szpilka, w kałuży krwi. Ciemno tło. No jak dla mnie bajka. Kopciuszek w bucie na obcasie, czemu nie czerwonym? :D Niech będzie. Wytłuszczony tytuł oraz dane autora fajnie uzupełniają całość. Lubię minimalizm, a w tym przypadku to dostaję. Nie ma zbędnych dodatków, za co dziękuję wydawnictwo Zawsze przykłada się tak bardzo do swoich okładek. :)
Powieść posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed zagięciami i innymi uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim małe co nieco o samym autorze. :)
Czcionka jest duża, dzięki czemu w tempie ekspresowym czyta się tę książkę, niestety znalazłam kilka literówek. Nie rażą one jakoś specjalnie w oczy, ale niestety są, co nieco mnie zasmuciło. No, ale trudno.
A teraz słów kilka o autorze, któremu zawdzięczam dobre kilka godzin uśmiechu na twarzy. Czytając ie tylko najnowszą komedię kryminalną, ale i te pozostałe - zawsze, ale to zawsze dostarczył mi dawkę śmiechu. Gdy to właśnie mina zaskoczenia i strachu pojawić się powinna, na moich ustach pojawiał się szeroki uśmiech. Niejednokrotnie poprawił mi humor, za co serdecznie dziękuję. Dziękuję również za możliwość przeczytania Kopciuszka, wiele dla mnie znaczy pamięć autora do swoich czytelników. Pamiętam ten moment, gdy wracałam do domu ze szkoły i dostałam powiadomienie, że ktoś do mnie napisał na fp bloga. Klikam i patrzę. Nie dowierzam. Alek Rogoziński zaproponował, że podeśle mi swoją książkę! WOW! I również szanuję tego Pana za to, że jest. Że tworzy tak cudowne książki. Że o nas, blogerach i czytelnikach pamięta. Czytałam wiele negatywnych recenzji jego książek. Zasmuciły mnie one. Było w nich tyle jadu, że aż zatykało mnie z wrażenia. I oczywiście wszystko byłoby okej, gdyby recenzje były uzasadnione, a nie tylko schejtowane. Czy też gdy się nie czepiano o to, że dzieli się wydarzeniami ze swojego życia z fanami na Facebooku. Co ma wspólnego to, co autor pisze do ludzi do książki? No ale. Niestety nie da się takiego zachowania wyplenić.
Uważam, że autor posługuje się prostym językiem, który trafia do każdego (prawie: nie licząc hejterów). Nie ma tutaj jakichś blokad, które miałyby Wam uniemożliwić poznanie tej powieści. Oczywiście styl jest ubarwiony humorem, ale i sarkazmem, który trzeba wyczuć. Bo czasami można aż się zdziwić, że jak to tak, wypada mu czy też nie? No właśnie, więc trzeba umieć rozróżniać sarkazm, ironię.
Nie bez przyczyny został ochrzczony jako Książę Komedii Kryminalnych. Bo nim najzwyczajniej w świecie jest. Nie da się czytać jego komedii kryminalnych chociażby nie chichocząc, czy też nie zastanawiać się, kto jest mordercą, kto będzie trupem czytając spis bohaterów - standardowo umieszczony na początku lektury. Jestem przekonana, że jak zaczniecie czytać Kopciuszka, to skończycie dopiero na ostatniej kropce. Jest to bowiem bardzo wciągająca powieść, która zajmie Wam niewiele - bo jedno dłuższe popołudnie czy wieczór.
Reasumując zdecydowanie polecam tego autora jako pełnego sympatii człowieka, którego nie da się nie lubić, tak samo jak jego książek. Przepełnione są sarkazmem, ironią, trupami, krwią i dużą dawką radości. Zdecydowanie polecam już teraz. :)
Róża jak zwykle musiała się w coś wplątać. No po prostu krew człowieka zalewa, jak widzi, że znów drepcze tam, gdzie nie trzeba. Znów dokłada sobie problemów, ale z drugiej strony chcemy, by to robiła. Inaczej nie było by ciekawie, prawda? Pałam do niej szczególną sympatią, bo przy niej nie można się nudzić i nie można być poważnym, nawet jeśli się bardzo tego chce.
Betty - za tą kobietą nie da się nie tęsknić. W sumie to bardziej byłam ciekawa tego, jak potoczy się jej dalsze losy. Czy Krzysztof wytrzyma nie tylko z Betty, ale i Różą? W Kopciuszku znajdziecie na to pytanie odpowiedź.
Postacie są nakreślone znakomicie, czytelnik odnosi wrażenie, że są prawdziwi, nie obojętnie, a wręcz z charakterem. Odróżniają się na tle płaskich i bezbarwnych bohaterów. Oczywiście Alek nie byłby sobą, gdyby nie dodał kwiecistych postaci, ale dopiero jak zaczniecie czytać jego powieść dowiecie się, o co mi chodzi. Po prostu są charakterystyczne, tylko tyle Wam zdradzę. :)
Cieszę się, że znów mogłam dowiedzieć się, co tam słychać u moich ulubieńców i w co znów wpakuje się główna bohaterka. Mam nadzieję, że tak jak ja i Wy polubicie te postacie. :)
Akcja gna tutaj na łeb, na szyję, więc nie ma opcji, że będziecie się nudzić i na przykład puszczać bąki czy liczyć barany. Nie w tym przypadku. Jestem pewna, że tak zaciekawi Was ta powieść, że z trudem będzie się Wam oderwać, a co dopiero nudzić. Wszystko to zawdzięczamy temu charakterystycznemu stylowi, jakim posługuje się Rogoziński. Jednak ostrzegam, że niejednokrotnie będziecie mieli ochotę zaśmiać się w głos, a na przykład będziecie jechać w komunikacji miejskiej i głupio wyjdzie... Dlatego tez ja wycwaniłam się i czytałam ją po zajęciach szkolnych w domu. I mogłam chichotać do woli. :)
Oczywiście niejednokrotnie pojawiały się zwroty akcji, jakieś niespodzianki, nowe wskazówki w śledztwie, co tylko powodowało jeszcze większą ciekawość. Co za tym idzie, Ty, jako czytelnik będziesz chciał dowiedzieć się co się wydarzy dalej, co takiego będzie na kolejnej stronie i tak książka zniknie Wam w oczach. Humor tutaj gwarantowany, więc o to się nie martwcie.
Ja zdecydowanie polecam, ponieważ autor nie raz mnie tutaj zaskoczył, spowodował, że moja ciekawość osiągnęła apogeum, wciągnął mnie na tyle, że z trudem było oderwać się chociażby na moment. A poza tym, ufam na ślepo autorowi, więc byłam przekonana, ze mnie nie zawiedzie. :)
Reasumując te moje wywody, chciałabym z całego serca polecić Wam nie tylko Kopciuszka, ale i całą serię Róży Krull na tropie. Jestem pewna, że wielbiciele komedii i kryminałów znajdą tutaj coś dla siebie i nie będą zawiedzeni. Recenzowana lektura jest z pewnością lekiem na złe samopoczucie, ciężki czy smutny dzień. Nie znalazłam w tej powieści wad, jak dla mnie jest idealna. Emocje są, bohaterowie są charakterystyczni. Same pozytywy, więc polecam naprawdę z całego serca. Są trupy i jest śmiech. Czego chcieć więcej? :D
Lekka komedia kryminalna z pisarką w roli głównej. Czy pisarka przewidziała morderstwo? Czy fakt, że była na balu na którym zabito młodą kobietę może uczynić ją podejrzaną? O to jest pytanie. Fabuła momentami zagmatwana, ale droga dedukcji bohaterów bardzo spójna. Nie ma podejrzanych wyskakujących z kapelusza, a to w tym gatunku często się zdaża. Książka do przeczytania w jeden wieczór. No i można się bardzo dużo dowiedzieć o różnych świętych, a zawsze to tak miło przy okazji lektury się czegoś dowiedzieć, coś się nauczyć.
Trudno jednoznacznie stwierdzić czy poczytna autorka kryminałów, Róża Krull, ma niebywałe szczęście czy wręcz przeciwnie - ogromnego pecha. Nie ma jednak najmniejszej wątpliwości, że przyciąga zbrodnie jak magnes. Obecność pisarki na nietuzinkowym balu, u boku gwiazd telewizji i estrady, miało być przyjemną odskocznią oraz punktem zwrotnym w odnalezieniu weny do napisania kolejnej powieści. Morderstwa, którego jest światkiem w czasie uroczystości, nie może zostawić bez wyjaśnienia, zwłaszcza że głównym podejrzanym jest znajomy pisarki, influencer, Mario. Róża mobilizuje siły i angażuje swoich przyjaciół by oczyścić mężczyznę z podejrzeń i znaleźć prawdziwego mordercę.
Bystry umysł naszej bohaterki i jej upodobanie do popadania w tarapaty po raz kolejny umilają czytelnikowi czas. Autor prowadzi nas przez śledztwo, którego wnioski zaskakują co chwilę a z każdym czytanym rozdziałem, dochodzą nam kolejne tropy. Zostało to zrobione stylu pełnym humoru, więc uśmiech często gościł na mojej twarzy w czasie lektury. Nie mogę ukryć, że byłam ogromnie ciekawa do czego doprowadzi dochodzenie, można rzec detektywów pasjonatów. Chęć wyjaśnienia tajemnic, odkrycia kto okaże się winnym zbrodni na gwieździe, która okazała się mieć więcej wrogów niż początkowo się zapowiadało, towarzyszyła mi cały czas. Bohaterowie tej pozycji, których częściowo już miałam okazję poznać podczas czytania "Lustereczko powiedz przecie" są rewelacyjnie wykreowani i doprawdy nie sposób ich nie polubić. Zwłaszcza ich poczucia humoru oraz oddania przyjaciołom. Po raz i kolejny autor zafundował czytelnikom zwroty akcji, które zmieniają pogląd na tocząca się sprawę, pokazują różne oblicza postaci drugoplanowych a zarazem podejrzanych. Kto chciał śmierci Lilian? Wydaje się, że wiele osób, lecz
która z nich mogła się posunąć do morderstwa?
Książkę czyta się bardzo szybko. Do zapoznania się z tą pozycją idealnie na da się również audiobook, który jest dostępny między innymi na Legimi a słucha się go bardzo przyjemnie za sprawą rewelacyjnej lektorki.
Zabawne jak zawsze. Główna bohaterka Róża to już się nawet nie krępuje wpychając się w śledztwo... Oczywiście podejrzanych pół książki, a nie trafiłam w właściwą osobę... No i ekipa Róży rośnie, niedługo Darskiemu zabraknie cel :-D
Świetna książka. Już sama okładka i tytuł zachęca by sięgnąć po tą książkę. A treść... extra!!!
Jest zbrodnia- bo to kryminał.
Jest śmiesznie- bo to komedia.
Są super bohaterowie, których nie łatwo zapomnieć. Po prostu trzeba przeczytać. Niesamowita i oczywista. Autor utrzymuje napięcie przez całą książę.
Kiedyś byli szczęśliwym małżeństwem i świata poza sobą nie widzieli. Jednak po kilku wspólnych latach Zuzanna i Kacper z całego serca mają siebie dość...
Hrabianka Julia Zasławska stara się odnaleźć majątek, który jej zmarła tragicznie ciotka ukryła w sekretnym miejscu. Sprawy się komplikują, gdy wierny...
Przeczytane:2024-02-21, Ocena: 4, Przeczytałem, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024,
Kto zabił Kopciuszka na balu? Co się stało ze sztyletem i czy był tylko jeden sztylet? Oto pytania na które musi odpowiedzieć pisarka, która wplątała się w środek akcji kryminalnej. Książka lekka, jak na komedie kryminalną przystało. Dużo podejrzanych, motywów. Duży plus, że pod koniec komisarz wyjaśnia wszystkie niuanse, tak żeby czytelnik mógł zrozumieć wszelakie motywy i zależności które przyczyniły się do ujęcia sprawcy, a nie oskarżenia kogoś innego. Całość spójna, fajna, ale brakuje hmmm humoru, ewentualnie po prostu mamy inne poczucie humoru.