Opowieść o miłości, przyjaźni i stracie w czasach, gdy zubożałe i upokorzone Niemcy wstawały z kolan, a pełni nadziei i pychy niemieccy chłopcy i dziewczęta wierzyli, że świat stoi przed nimi otworem… Tymczasem on runął, a pod gruzami legło całe ich dotychczasowe życie.
Krótko przed wybuchem II wojny światowej najlepsza partia w mieście – Matilde Berg, córka majętnego bankiera z Breslau – pragnie poślubić Hansa. Działacz Hitlerjugend, syn cukiernika z okrytej złą sławą dzielnicy, nie podoba się ojcu dziewczyny. Zakochani szukają więc pomocy u gestapowca Lischki, nie dostrzegając jego nieczystych intencji.
Wkrótce Hansa porywa wojenna zawierucha, a rodzice Matilde trafiają do obozu. Pozbawiona bliskich dziewczyna będzie musiała stawić czoła dorosłości i przetrwać koszmar oblężenia Festung Breslau.
Czy jej miłość do Hansa wytrzyma próbę czasu? Czy życie ma sens, kiedy tracisz wszystko, co kochasz? Kim jest Matilde Berg i kim się stanie, żeby przeżyć?
Po wielu latach inna Matylda zada te pytania pewnemu emerytowanemu milicjantowi. Razem odkryją historię tytułowej Niemry, nieodłącznie związaną z niemieckim Breslau i polskim Wrocławiem.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2025-02-26
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 319
Tytuł oryginału: MATILDE
Jakie czasy takie życie, światopogląd, miłość...Lata poprzedzające wybuch drugiej wojny światowej głęboko wpłynęły na kształtowanie niemieckiej młodzieży, dorastając młodzi ludzie chłonęli nazistowskie przekonania i wierzyli w ich wartości. Często zaślepieni ideologią, która miała doprowadzić do zwycięstwa, podejmowali porywcze decyzje sterowani przez system. Poprzez trwającą wojenną zawieruchę dorastali, budowali każdy dzień naznaczony grozą i koszmarem wierząc w słuszność swoich poglądów...
Niemiecki Breslau, to rodzinne miasto Matilde Berg, młodej dziewczyny, jedynej córki bogatego bankiera. Rodzice pragnęli zapewnić jej dobrą przyszłość, dorobili się znacznego majątku, by kiedyś ich córka mogła godnie żyć. Zróżnicowane przekonania pokoleniowe stanęły na drodze najbliższych osób. Matilde zakochała się w chłopaku, który pochodził z innej klasy społecznej, jednocześnie aktywnie udzielał się w organizacji Hitlerjugend. Ojciec dziewczyny nie zgadzał się na ich związek, uruchomił wszystkie wpływy, by odsunąć chłopaka od jego córki. Bru*talne, tragiczne wydarzenia następujące jeden po drugim zmieniły życie rodziny i losy historii...
"Matilde", to debiut literacki autora. Książka bardzo przypadła mi do gustu. Fikcyjne wydarzenia i postacie przeplatają się z prawdziwymi faktami historycznymi. Ogromnie wzruszająca, jednocześnie przerażająca fabuła przybliża ówczesne, tragiczne losy ludzi, którym przyszło żyć w wojennych czasach. Trudno wyobrazić sobie bolesne przeżycia, których doświadczyli bohaterowie powieści. Niesamowicie ważny temat został ukazany w sposób przystępny, budząc wrażliwość czytelników. Poruszająca historia, przepełniona emocjami, lękiem, bólem, rysująca obraz życia i śmierci, oraz nieopisanej ludzkiej tragedii. Zaskakująca, ciekawa, wciągająca powieść, pełna uczuć, wyciskająca łzy, skłaniająca do refleksji. Z niecierpliwością czekam na kontynuację losów bohaterki. Bardzo polecam, czytajcie
Breaslau czyli Wrocław pod panowaniem niemieckim, a w nim tytułowa Matilde, córka niemieckich arystokratów. Czas krótko przed wybuchem II Wojny Światowej. Niepokój panujący w mieście potęgują wieści napływające z zachodu, a mówiące jasno – zbliża się wojna.
W takich okolicznościach rodzi się wielka miłość Matilde do młodego Hansa, działacza Hitlerjugend, chłopaka zupełnie nie pasującego do wyższej arystokracji, a mimo to wywołującego dreszcze w młodzieńczym sercu Matilde. Ojciec młodej kobiety, chcący dla córki wszystkiego co najlepsze, sabotuje ich związek. Młoda Niemka jest zmuszona szukać pomocy u gestapowca Lischki, ale nie wie, że ten ma zgoła inne plany wobec młodego Hansa.
W wyniku rozpoczęcia działań wojennych Hans trafia na front, a miłość dwojga młodych ludzi zostaje wystawiona na próbę. Hans walczy na froncie, a Matilde próbuje przetrwać w mieście pełnym dramatów, rozpaczy i walki o najmniejszy kawałek chleba.
Czas pokaże czy dwa serca rozrzucone po wojennej mapie Europy odnajdą drogę do siebie.
„Matilde” to powieść pełna działań wojennych, szpiegowskich i politycznych intryg oraz miłości, tej najpiękniejszej – pierwszej.
Autor w wybitnym stylu pokazuje nam jak wyglądały początki II Wojny Światowej. Opisuje to wszystko z perspektywy dwojga młodych Niemców, którzy zostali zmanipulowani przez kontrolę edukacji oraz organizacje takie jak Hitlerjugen i Związek Niemieckich Dziewcząt.
R.A. Olek pokazał wojnę z zupełnie innej strony. Potwierdził, że młodzież niemiecka była jedną z największych ofiar nazistowskiego systemu - nie tylko fizycznie ale i psychologicznie, ponieważ wielu musiało po wojnie zmierzyć się z poczuciem winy i wstydu za swoją naiwną wiarę w Hitlera.
Podsumowując, „Matilde” to nie tylko wojenny dramat, ale też piękna opowieść o miłości i poświęceniu. To książka, która porusza, zmusza do refleksji i zostaje w pamięci na długo. Jeśli lubisz historie, w których miłość splata się w tragedią wojny dodatkowo okraszoną szczyptą szpiegowskiej intrygi – to książka właśnie dla Ciebie.
Mimo, że to nie mój ukochany gatunek - kryminał - to książka naprawdę otwiera oczy.
Polecam gorąco.
Nie od dziś wiadomo, że jestem ogromną fanką literatury wojennej i nie potrafię przejść obojętnie obok powieści z tego gatunku. Historie te są zawsze pełne emocji i wzruszeń, często nawiązują do autentycznych wydarzeń, stając się niejako lekcją historii i zazwyczaj na dłużej zapadają w pamięci czytelnika. „Matilde” autorstwa R. A. Olek to debiutancka powieść, która od razu przykuła moją uwagę. Po przeczytaniu opisu fabuły, rozgrywającej się w czasach II wojny światowej, poczułam się skutecznie zachęcona do lektury.
Na krótko przed wybuchem wojny Matilde Berg, córka majętnego bankiera z Breslau, pragnie poślubić Hansa, syna cukiernika z okrytej złą sławą dzielnicy. Młody mężczyzna, członek Hitlerjugend, według ojca Matilde nie jest odpowiednią partią dla jego córki. Młodzi są gotowi zrobić wszystko, by być razem; korzystając z pomocy gestapo Lischki, nie dostrzegają jego nieczystych zamiarów.
Wkrótce Hans zostaje wysłany na front, a rodzice Matilde trafiają do obozu. Pozbawiona bliskich, Matilde może liczyć jedynie na wsparcie służącej Jadwigi. Wspólnie muszą stawić czoła dorosłości i przetrwać nadchodzącą zawieruchę oraz koszmar oblężenia Festung Breslau.
„Matilde” autorstwa R. A. Olek to niezwykła literacka podróż do czasów II wojny światowej. Jestem oczarowana zarówno historią, jaką autor przelał na papier, jak i jego niebywałym kunsztem pisarskim oraz wiedzą historyczną.
Narracja, którą snuje autor, jest napisana z rozmachem i precyzją; autor zadbał o każdy szczegół, by jego powieść nie tylko wciągnęła czytelnika w wir wydarzeń z czasów II wojny światowej, ale także wzbudziła głęboko skrywane emocje i poruszyła najczulsze strony serca. Z zapartym tchem przewracałam kolejne strony, zachwycona pięknym językiem; R. A. Olek w sposób niezwykle obrazowy kreśli przed nami wydarzenia z czasów II wojny światowej. Plastyczne opisy realiów życia przed i w czasie wojny niejednokrotnie wzbudziły we mnie zarówno zachwyt, jak i trwogę – przedwojenny Wrocław oraz życie jego mieszkańców zostały opisane w sposób niezwykle realistyczny.
„Matilde” to powieść, która zachwyca, ale i przeraża swoją autentycznością – jest bolesna, wstrząsająca i przede wszystkim nad wyraz prawdziwa. Bohaterowie są wykreowani bardzo autentycznie, autor nie upiększa i nie ubarwia bohaterów, wręcz przeciwnie, kreśli przed nami obrazy osób owładniętych ideologią nazizmu, surowych, pozbawionych skrupułów. Dodatkowo pokazuje, jak ogromny wpływ na młodych ludzi miała propaganda oraz ideologia nazistowska, jak łatwo było nimi manipulować.
„Matilde” to bezsprzecznie jeden z najlepszych debiutów w literaturze wojennej, jakie miałam przyjemność przeczytać. Napisana pięknym językiem, dopracowana w każdym detalu, wciąga czytelnika od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. R. A. Olek oddał w ręce czytelników powieść nietuzinkową, która na tle innych pozycji z tego gatunku wyróżnia się tym, że autor nie romantyzuje wojny, nie skupia naszej uwagi na wątku miłosnym łączącym bohaterów, lecz na samej wojnie i związanym z nią okrucieństwie. Zachęcam, zwłaszcza miłośników dobrej literatury wojennej, do zapoznania się z tą debiutancką powieścią. Jestem przekonana, że będziecie nią zachwyceni równie mocno, jak ja. Piękna, fascynująca, niepowtarzalna. Polecam.
Jeśli to jest debiut, to ja nie wyobrażam sobie, jak dobra będzie kontynuacja tej powieści. Niezwykła książka, zarówno pod względem literackim, jak i historycznym. I o ile autor zastrzega w posłowiu, iż jest to fikcja, to chcąc nie chcąc zaplecze wiedzowe, R.A.Olek posiada i stanowi ono genialny grunt pod fabułę "Matilde". Już czytając sam opis na okładce, miałam nosa, że to będzie dobra książka, ale jak ja lubię być miło zaskoczona — bo ona jest re-we-la-cy-jna!
Matilde Berg — córka majętnego bankiera z Breslau jest uważana za najlepszą partię w mieście. Dziewczyna mimo sprzeciwu rodziców chce wyjść za Hansa — działacza Hitlerjugend i syna cukiernika, który wychował się w okrytej złą sławą dzielnicy. Niedługo po tym, jak tych dwoje zdecyduje być ze sobą na zawsze, a myśl o ślubie powoli staje się czymś realnym, wojna zagrania chłopaka w swoje sidła, rodzice Matilde zostają aresztowani, a ona zostaje sama. Dziewczyna szybko musi dorosnąć, stać się odpowiedzialna i zmienić swoje dotychczasowe priorytety. Po latach na wierzch zaczynają wychodzić tajemnice, o których Berg nie miała wcześniej pojęcia. Czy wojna i tłumione sekrety wpłyną na jej przemianę? Jak odnajdzie się w rzeczywistości ogarniętej chaosem?
Wielokrotnie czytając tę powieść, byłam w szoku, jak bardzo "wyprane" były umysły młodych obywateli Niemiec — jak chore idee zaślepiały człowieczeństwo, jak hitlerowska propaganda siała w ich głowach spustoszenie, pozbawiając racjonalnego, samodzielnego myślenia. Matilde jest postacią, która należała do tej grupy i przyznam, że zaczynając tę książkę, nawet do głowy mi nie przyszło, że główna bohaterka będzie cyniczną, wywyższającą się panną, która ślepo zawierza ideom głoszonym przez "prawdziwych" Niemców. Po raz pierwszy w czytelniczym życiu już od samego początku nie znosiłam głównej bohaterki — tylko że w przypadku tej książki, to nie kwestia bycia irytującą, bo psychologia tej postaci jest złożona i wymaga spojrzenia na nią z lekkim dystansem na przestrzeni całej książki.
Bardzo podoba mi się to, że autor ugryzł temat "od drugiej strony". Ta książka odchodzi od utartego schematu powieści z II wojną światową w tle i pokazuje portret oprawcy, który w konsekwencji własnych działań staje się ofiarą.
Tej powieści warto poświęcić każdą chwilę. Niezwykła historia, genialnie napisana, wielowymiarowa, trzymająca w napięciu, pełna zwrotów akcji i przyprawiająca o najróżniejsze emocje. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i gratuluję autorowi takiego startu.
,,Złe czasy nadeszły, bardzo złe."
Breslau u progu II wojny światowej. Niemiecka młodzież zaślepiona obrazem świata wykreowanego przez bezwzględną propagandę. Pełna wiary, nadziei i wzniosłych ideałów, wierząca, że świat stoi przed nimi otworem. Matilde Berg, córka zamożnego bankiera, gdy poznaje Hansa, wkracza właśnie w czas młodości, wypełniony marzeniami i pierwszymi namiętnościami. Ojciec dziewczyny nie akceptuje wybranka córki, działacza Hitlerjugend, syna cukiernika z okrytej złą sławą dzielnicy.
Wkrótce Hansa porywa wojenna zawierucha, a rodzice Matilde trafiają do obozu. Pozbawiona bliskich musi stawić czoła dorosłości i przetrwać koszmar oblężenia Festung Breslau.
,,Ludzie nie lubią znać prawdy, kiedy im ona nie służy".
Przejmujący obraz miłości, przyjaźni oraz trudnej walki o przetrwanie w cieniu wielkiej historii, ukazany z niemieckiej perspektywy. Fabuła rozgrywa się na przestrzeni kilku lat co pozwala bardziej zbliżyć się do bohaterów. Różne perspektywy, życiowe doświadczenia, dramaty splecione przez rozdzierające emocje. Odniosłam wrażenie, że obserwuję różne sceny z życia bohaterów, skupiające się głównie na kluczowych dla ich losów wydarzeniach. Początkowo nasączone nadzieją i młodzieńczą naiwnością, z czasem przepełnione niepokojem oraz cierpieniem. Niektóre z tych scen są urwane, pozostawiając lekki niedosyt, inne zaś porażają swoją dramaturgią.
Niejednokrotnie możemy dostrzec, że czasy, w których żyjemy, mają ogromny wpływ na nasze zachowanie i kształtują nasze postrzeganie świata. Wpływają również bezpośrednio na światopogląd oraz podejmowane działania, co doskonale zostało ukazane na przykładzie Matilde i Hansa. Znakomity debiut. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Gdy pierwszy raz usłyszałam tytuł książki #niemra od razu wiedziałam, że to będzie cofnięcie w czasie do lat, gdy Niemcy podnosiły głowę po upadku z poprzedniej wojny. Potrzeba było wielkiej siły i uporu, by zawładnąć umysłami całego narodu, wyprać je z wszelkiej rozsądnej myśli. Jednocześnie dobrze jest obarczyć winą za niepowodzenia kogoś innego - obcego. Do tego dorobić ,,zgrabną" ideologię i potem już tylko odcinać kupony od całości w strachu, poniżeniu i wizji śmierci, za to z poczuciem spełnienia dla dobra narodu i wodza. Chociaż możliwe, że facet z wąsikiem wstrzelił się w potrzebę i pozwolił podnieść głowę, a potem przybrało to zły kierunek. Jedno jest pewne, władza kusi i trudno z niej zrezygnować, gdy już się ją posiada.
Wracając do powieści #matilde - tak autor @raolek nazwał tom pierwszy.
Poznajemy młodą kobietę i ludzi z jej otoczenia, w różnym wieku oraz odmiennym statusie, którzy ulegli szałowi wielkości i czystości rasy. Przez lata obserwujemy zachodzące zmiany i końcowy upadek kłamstwa wbijanego do umysłów. Progres myślowy bohaterki jest wyczuwalny; obserwuje ona wielkość niemieckiego Breslau i odrodzenie, cichego, poranionego Wrocławia w oparach alkoholowego szału.
Każda strona to odkrycie kolejnej tajemnicy, którą ciekawie opisie autor, czarując słowem i stylem. Nie wygładza myśli, nie uszlachetnia czynów danych postaci, by móc ją polubić. Stosuje przekaz ,,kawa na ławę" w dosadnych słowach kreuje rzeczywistość. Czytelnikowi może się to podobać, nie musi, ale prawda zawarta w wersach właśnie taka jest/była.
Mocny debiut, dojrzały. Gruntownie przemyślany i opracowany. Kontrowersyjny, ponieważ pewne prawdy, są trudne do przełknięcia. Realizm w fikcji silnie zakorzeniony.
Plastyczny język, wielowarstwowa narracja, prosty przekaz, a jednak gdzieś tam pod wierzchnią warstwą wyczułam klasyczne naleciałości z rysem sagi historycznej, subtelnie spasowane z dynamiką współczesności.
Gratuluję i czekam na więcej.
Breslau lata 1938-1945, młoda, zakochana w Hansie i ideologi nazistowskich Niemiec Matilde nie wie jak bardzo jest zaślepiona. Za nic ma zakazy i ostrzeżenia rodziców, zwłaszcza ojca. Jest przecież młoda, świat stoi przed nią otworem, a na dodatek jako Niemka, rodaczka rasy panów, uważa się za najlepszą z najlepszych. Do czego musi dojść aby zobaczyła rzeczywistość taką jaka jest naprawdę i co będzie musiała poświęcić?
Niejednokrotnie powtarzam, że historia okresu II Wojny Światowej należy do tej najchętniej przeze mnie czytanych. Dlatego z ogromną przyjemnością przeczytałam tę powieść.
Powieść opowiadającą o miłości, tej młodzieńczej - jedynej słusznej -, o wierze w zwycięstwo, w panowanie nad światem, o stracie, wielu stratach w imię ideologii, w imię obrony najbliższych i w imię...czyjegoś widzimisię. Świetny debiut, który na debiut nie wygląda. Niezwykle dojrzała literacko i fabularnie powieść, której nie chce się odkładać, tylko czytać, wczuwać się w emocje bohaterów, od nienawiści, poprzez radość, bezbrzeżny smutek i miłość. Historia, na której ciąg dalszy czekam z niecierpliwością, bo to zaledwie początek losów tytułowej bohaterki. Autorowi gratuluję tak udanego debiutu i mam nadzieję, że w kolejnym tomie również nie zabraknie emocji i się nie zawiodę. Fanom powieści z historią w tle szczerze polecam.
,,Matilde" to powieść surowa, szczera i boleśnie prawdziwa. Nie znajdziecie w niej upiększeń, romantyzowania historii czy zbędnych dramatyzacji. Życie tytułowej bohaterki toczy się w sposób nieuchronny, splecione z wydarzeniami, które do dziś budzą grozę i moralne rozterki. Przedwojenne Niemcy, Wrocław jako niemieckie miasto i wojna, która zmieniła oblicze świata - wszystko to stanowi nie tylko tło, ale i cichego bohatera tej opowieści.
Autor z niezwykłą dbałością o detale oddaje realia epoki. Przedwojenny Wrocław opisany jest z plastyczną precyzją - jego ulice, budynki i atmosfera tworzą przestrzeń, w której historia dzieje się na naszych oczach. To nie jest powieść łatwa w odbiorze, ale dzięki dojrzałemu, przemyślanemu językowi i umiejętnemu budowaniu napięcia wciąga od pierwszych stron. Jak na debiut - książka imponuje stylem i głębią.
Największym atutem powieści jest sama Matilde - bohaterka, która nie prosi o sympatię i jej nie oczekuje. A jednak... trudno się od niej oderwać. Zafascynowana ideologią faszystowską, podejmuje decyzje, które mogą budzić sprzeciw. Autor pozwala zajrzeć nam w zakamarki umysłu młodej kobiety dorastającej w czasach, gdy propaganda była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Jej losy budzą w czytelniku emocje - od gniewu po zaskakującą empatię.
Czy warto przeczytać? Bez dwóch zdań. To jedna z tych książek, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. ,,Matilde" - premiera już pojutrze! Nie przegapcie tej historii.
Są takie pozycje, które wywołują w czytelniku prawdziwy wachlarz skrajnych, obezwładniających emocji i zostawiają po sobie ślad w sercu już na zawsze. ,,Matilde", pierwszy tom cyklu ,,Niemra" autorstwa R.A. Olka, zdecydowanie do nich należy. Jak każda opowieść osadzona w czasach brutalnej wojny, wywołuje zarazem szok, niedowierzanie, niepokój. I choć już każdy z nas ma na swoim koncie wiele historii wojennych, to jednak owe przeszywające doznania wciąż są tak świeże i silne, że aż niemal namacalne. Książka wybitnie podkreśla potęgę doktryny, która obezwładnia człowieka, a także skłania do zadumy nad ludzką naturą i wszelkimi granicami, które pod wpływem tak miażdżącej ideologii, regularnie się przesuwają w tym złym kierunku...
Jestem absolutnie zachwycona warsztatem pisarskim utalentowanego Autora! Czytający z każdą kolejną stroną zatraca się coraz mocniej w doskonale nakreślonej historii, dlatego kartki same przelatują przez palce. Błyskotliwy styl sprawia, że zachłannie płyniemy po kolejnych słowach, z zapałem połykając słowa. Ta niezwykła, przejmująca lektura funduje czytelnikom emocjonującą i odurzającą podróż w czasie oraz przestrzeni, w efekcie czują niemal, jakby wszystkie zdarzenia, szczególnie te rozdzierające duszę na pół, oglądali niczym naoczni świadkowie.
Klimat, w jakim utrzymana jest ta nietuzinkowa historia, jest niewiarygodnie odurzający, zarazem fascynuje, jak i przeraża, porusza najczulszą strunę. Na ogromne brawa zasługują również kreacje bohaterów. To ludzie, którzy w obliczu wojny i jej okrucieństwa, starają się za wszelką cenę przetrwać, to wreszcie młode osoby ślepo zafascynowane groźną niemiecką ideologią, zdolni do największych poświęceń.
,,Matilde" to doskonałe połączenie konkretnej porcji okrutnej historii z lawiną skrajnych, odurzających emocji, które skruszy wiele czytelniczych serc. Zaskakująca, nostalgiczna, wzruszająca do łez i trzymająca w niemiłosiernym napięciu, dopełniona wspaniałymi kreacjami bohaterów, odurzającym klimatem oraz niebywale błyskotliwym piórem! Prawdziwa uczta literacka! Polecam gorąco.
Przeczytane:2025-10-21, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku - 100, Literatura obyczajowa, Z historią w tle,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗚𝗱𝘆 𝗕𝗿𝗲𝘀𝗹𝗮𝘂 𝘀𝘁𝗮𝘄𝗮ł 𝘀𝗶ę 𝗪𝗿𝗼𝗰ł𝗮𝘄𝗶𝗲𝗺
Gdy otworzyłam debiutancką, a jednak niezwykle dojrzałą powieść R. A. Olek 𝑀𝑎𝑡𝑖𝑙𝑑𝑒, od pierwszych stron poczułam podziw i ciekawość, które nie opuszczały mnie aż do końca. Prosta w formie, a jednocześnie mocna w przekazie, choć nie brutalna, narracja idealnie pasuje do tematu, bo o tym, co działo się w Niemczech tuż przed wojną i tuż po jej wybuchu, nie można pisać inaczej. Autor doskonale uchwycił emocje i klimat tamtych czasów, sprawiając, że historia Matilde staje się nie tylko opowieścią o przeszłości, ale też refleksją, która została w moim sercu. Pomimo że bohaterowie tej powieści nie wzbudzali we mnie sympatii ani współczucia, a ich wybory i brak refleksji pozostawały dla mnie niezrozumiałe, książka miała w sobie coś tak niezwykłego, że nie mogłam jej odłożyć. Zazwyczaj, gdy brak u mnie połączenia emocjonalnego z bohaterami, książka w mojej ocenie wypada słabo, a tu jednak o dziwo taka kreacja bohaterów mi odpowiadała i nie przeszkadzała w lekturze. Autor chciał pokazać, jak bardzo młodzi Niemcy byli zaślepieni ideologią Hitlera, że wyłączyło im się zdroworozsądkowe myślenie. Stali się bezwolnym narzędziem w ręku szaleńca, który do cna zatruł ich umysły. Najbardziej ujęła mnie ta surowość przekazu i specyficzna narracja, bo jak współczuć ludziom, którzy nie potrafili myśleć rozsądnie i zaprzedali swoje dusze oraz umysły człowiekowi z wykrzywioną wizją świata.
Dwoje obcych sobie ludzi spotyka się przypadkiem w 1970 roku przy grobie Matyldy Górnej. Lesław Jasiński, porucznik milicji, i kobieta o tym samym imieniu i nazwisku jak to, które widnieje na nagrobku. Jasiński szybko zdaje sobie sprawę, że taka zbieżność nie może być przypadkowa. Dziewczyna jest łudząco podobna do tamtej Matyldy, spoczywającej w grobie. Do jego ukochanej, która zginęła w 1956 roku w niewyjaśnionych okolicznościach, a raczej została zamordowana.
Choć od tamtych wydarzeń minęło już wiele lat, Lesław wciąż nie potrafi zapomnieć o tamtym październiku. W jego głowie rodzą się pytania. Kim jest dwudziestoletnia Matylda Górna? Czy trafiła na ten grób przypadkiem? On w to wątpi.
Później spotykają się w kawiarni i próbują podzielić się swoją historią. Oboje czują jednak, że znają jej dwie różne wersje. Czy uda im się dotrzeć do prawdy? Postanawiają spróbować. Może tym razem uda im się ją odkryć.
Krótko przed wybuchem II wojny światowej Matylda Berg, córka zamożnego bankiera, zakochała się w Hansie, synu cukiernika i ciężko pracującej krawcowej, mieszkających w dzielnicy o złej sławie. Dziewczyna kompletnie straciła dla niego głowę i koniecznie chciała za niego wyjść, czym nie był zachwycony jej ojciec.
Hans, działacz Hitlerjugend, czuł się dumnym Aryjczykiem, godnym ręki Matyldy, niezależnie od swojego pochodzenia. Zamierzał o nią się starać, mimo że nie miał majątku. Wierzył, że jako prawdziwy Niemiec różni się od Żydów i próżniaczej arystokracji, i uważał, że ma pełne prawo związać się z Matyldą.
Ona zaś żyła mrzonkami i fantazjami bez pokrycia. Miłość do Hansa, który w uniformie Hitlerjugend prezentował się imponująco, całkowicie zaćmiła jej rozsądek. Nie przeszkadzało jej, że ukochany bez powodu poniewierał Żydami. Zgadzała się z jego postępowaniem, a nawet była nim zachwycona. Hermann Berg, szanowany obywatel i dobrodziej Breslau, nie miał pojęcia, że jego córka sympatyzuje z nazistami.
Ideologia Hitlera skutecznie zatruwała umysły wszystkich, bez wyjątku. Nawet Berg, który nie był antysemitą i gardził tą ideologią, w sytuacji podbramkowej przekonał się, że jad propagandy zatruł także jego myśli. Gdy stary przyjaciel Mendel przyszedł go ostrzec, że jego córka Matylda włóczy się z Hansem i popiera jego wybryki, Berg nie chciał w to uwierzyć. Przykładem miał być incydent z wybiciem szyby w sklepie Mendla. W przypływie gniewu Berg zarzucił mu kłamstwo i nazwał go Żydem.
Czara goryczy się przelała. Po wieloletniej przyjaźni zostały tylko zgliszcza, a Mendelowi nie pozostało nic innego, jak uciec z rodziną z Breslau. Niestety został zmuszony do powrotu, o czym Berg nie wiedział. Był przekonany, że jego przyjaciel z bliskimi ukrył się bezpiecznie za granicą. Niedługo potem miejsce w domu Mendla zajmuje gestapowiec o szczurzej twarzy, Lischka. Hermann Berg nie ma o tym pojęcia, ani o tym, że ten człowiek trzyma w rękach dokumenty potwierdzające jego spółkę z Mendlem.
Myślenie młodych Hansa i Matyldy wzbudzało we mnie oburzenie. Nie, nawet nie to, było tak naiwne, że aż śmieszne. Ideologia Hitlera kompletnie wyprała im mózgi. Wydawało im się, że udział w Hitlerjugend czy Bund Deutscher Mädel jakoś ich nobilituje. Nie mogłam znieść ich głupoty, a szczególnie Matyldy, która wzbudzała we mnie skrajne uczucia. Moim zdaniem była rozpuszczoną pannicą, której nigdy nic nie brakowało, pustą w środku jak porcelanowa lalka.
Hans natomiast dzięki Hitlerjugend czuł się kimś lepszym i ważniejszym, butnym i aroganckim młodym człowiekiem, któremu ideologia pozwalała myśleć, że jest znaczący, mimo swojego pochodzenia. Pierwsza bitwa pod Jaworowem uświadomiła mu, jak łatwo ze zdobywcy świata można stać się robakiem, upokorzonym przez polskich żołnierzy, którym szkoda było kul na smarkaczy. Hans przeżył, lecz śmierdział hańbą. Jego bliski przyjaciel również przeżył, ale obaj nie mogli przeboleć sromotnej porażki. Czuli się upokorzeni i wściekli, bo nie tak to wszystko miało wyglądać.
Nie tylko otrzymali rozkaz wycofania się, ale odebrano im też honor noszenia znaków. Hans poczuł się niegodny ręki Matyldy. Nie tak wyobrażał sobie noszenie niemieckiego munduru. Nie został bohaterem, a mało tego, okazał się tchórzem, ale i tak zamierzał służyć Rzeszy, dla Führera. Fascynacja ideologią Hitlera zrodziła w jego głowie kolejne mrzonki o wielkości Niemiec i podboju wschodu.
Mimo wszystko postanowił oświadczyć się Matyldzie, ale jej ojciec, ku przerażeniu dziewczyny, wyrzucił go za drzwi. Chciał w ten sposób przekonać córkę, dlaczego nie może jej wydać za nazistę. Szaleńczo zakochana Matylda zwraca się o pomoc do Lischki, który tylko na to czekał. Dziewczyna nie wiedziała, że zawarła pakt z diabłem. Gdy aresztowano jej rodziców, dotarło do niej, co zrobiła. Nie takiej pomocy oczekiwała. Po rodzicach pozostał jej jedynie krzyżyk, który miała strzec jak oka, bo był kluczem do największego skarbu. Wtedy jeszcze nie rozumiała, co ojciec miał na myśli.
Hans nadal chce poślubić Matyldę, bo prawdziwy Niemiec musi mieć żonę i stado dzieci, choć tak naprawdę wcale tego nie pragnie. Autor wielokrotnie subtelnie dawał do zrozumienia, że Hans nie jest zakochany ani w Matyldzie, ani w żadnej kobiecie.
Wkrótce Hansa porwie wir wojny, a Matylda, pozbawiona bliskich, stanie twarzą w twarz z dorosłością i koszmarem oblężonego Breslau. Miasto miało nie poddać się wrogowi, nawet jeśli miało to kosztować życie obrońców i pozostawić po sobie ruiny.
Nadciąga front wschodni. Breslau kona, miasto rozpada się w ruinę, nie zostaje po nim kamień na kamieniu. Ze wschodu nadciągają pociągi z nowymi mieszkańcami, przynosząc ze sobą obce życie i nowe porządki. Kim stanie się Matylda, by przetrwać w tym chaosie i strachu? Kiedyś Breslau przemieni się we Wrocław, a Matylda Berg przemieni się w Matyldę Górną. Na tym etapie historia Niemry urywa się, pozostawiając we mnie echo jej losów i cichą grozę czasu, który wszystko zniszczył.
Postacie są wykreowane sucho, bez emocji. Sądzę, że właśnie o takie ich przedstawienie chodziło autorowi, by nie można było ich polubić ani im współczuć. Muszę przyznać, że wyszło mu to doskonale, bo wcale nie było mi ich żal. Wszystko, co ich spotyka, jest tylko i wyłącznie wynikiem ich własnych wyborów, za które później muszą zasłużenie ponosić konsekwencje.
Matilde wydała mi się postacią niejednoznaczną, pełną sprzeczności. Opętana ideologią Hitlera, butna, zarozumiała i zakochana bezrefleksyjnie w człowieku, który nigdy nie powinien stanąć na jej drodze. Rozkapryszona pannica, która w swoim zaślepieniu prosi o pomoc gestapowca załatwiającego jej rodzicom bilet w jedną stronę. A potem zmuszona przez okoliczności staje się siostrą miłosierdzia, z poświęceniem i oddaniem ratującą życie rannym. Z jednej strony wyniosła burżujka, z drugiej przyjaciółka Polki, którą wcześniej pogardzała.
Czy w tym kontekście ją polubiłam? Raczej nie. Obojętny był mi jej los, bo uważałam, że na taki sobie zasłużyła. Nie przeszkadzało mi to jednak w śledzeniu jej historii z zapartym tchem, co świadczy o kunszcie pisarskim autora. Obserwowałam, jak z rozpieszczonej panienki staje się dorosłą kobietą, która po wyrwaniu z rąk sowieckich gwałcicieli wiąże się z człowiekiem, jaki ją ocalił. Czy to miłość, czy wyrachowanie? Pokaże to ciąg dalszy historii Niemry, bo po Matilde wszystkiego można się spodziewać.
Zwykle, gdy spotykam się z takim sposobem narracji i przedstawianiem postaci, jak ma to miejsce w 𝑀𝑎𝑡𝑖𝑙𝑑𝑒, nie potrafię wciągnąć się w fabułę książki. Zawsze wydawało mi się, że aby książka mi się spodobała, muszę poczuć więź z bohaterami, szczególnie z tymi pierwszoplanowymi. Muszę ich polubić, współczuć im. A tu zupełne zaskoczenie, książka mi się podobała, chociaż główni bohaterowie niekoniecznie.
Czy w ogóle polubiłam Matilde? Oczywiście, że nie. Współczułam? W żadnym wypadku. Uważałam, że sama zgotowała sobie taki los, a potem musiała ponosić konsekwencje swoich wyborów. Może właśnie dlatego ta powieść jest tak dobra, bo postać Matilde to postać z krwi i kości, a jej decyzje są do bólu prawdziwe, ludzkie i nieprzewidywalne. Jej przywary, a nawet zalety, nie są wydumane. Najpierw naiwna panienka, która na własne życzenie wpadła w wojenną machinę, a potem dorosła kobieta, zmuszona przetrwać koszmar oblężenia i doszukiwać się sensu w świecie, w którym straciła już wszystko. Został jej jedynie tajemniczy krzyżyk, którego ojciec kazał jej strzec.
Na koniec taka moja refleksja. Ilu było takich młodych ludzi, którzy dali się omamić szaleńcowi i jego ideologią. Ludzie, jak bezwolne owce, tłumnie szli za czymś, co nie mogło się ziścić. Najłatwiej było zatruć umysły młodych, choć starsi również dali się uwieść tej chorej ideologii. Niektórzy podążali za Hitlerem z wyrachowania, w poszukiwaniu zaszczytów i możliwości wzbogacenia się. Niestety, jak pokazała historia, konsekwencje szaleństwa jednego człowieka poniosły nie tylko miliony ludzi na całym świecie, ale także jego własny naród, który udało mu się ogłupić mrzonkami o wielkości Niemiec.
Autor bardzo wiarygodnie oddał nastroje panujące w Niemczech przed wybuchem wojny, w jej trakcie i tuż po zakończeniu. W jego opowieści czuć strach, niepewność i zagubienie ludzi, którzy znaleźli się w samym środku historii, jakiej nie rozumieli. To powieść momentami trudna, chwilami bolesna, ale przede wszystkim prawdziwa. Nie epatuje okrucieństwem, a mimo to łatwo dostrzec cierpienie i emocje bohaterów.
𝑀𝑎𝑡𝑖𝑙𝑑𝑒 to książka, która zostaje w głowie, bo pokazuje wojnę z innej perspektywy. Nie ma tu prostych podziałów na dobro i zło, są za to ludzie uwikłani w system, w którym trudno było zachować siebie. To historia o dojrzewaniu w cieniu propagandy, o błędach i o cenie, jaką przyszło za nie zapłacić.