Wielkie marzenia, sport i... miłość na Hawajach. Co okaże się ważniejsze?
Louisa, wschodząca gwiazda niemieckiego tenisa jest zdruzgotana po niedawnej kontuzji kostki. Czeka ją teraz rekonwalescencja, którą spędzi w szkole tenisowej swojej matki chrzestnej na Hawajach. Podczas pierwszego treningu na plaży traci przytomność i budzi się na kanapie przystojnego surfera, Vince'a Greenfielda. Okazuje się, że intrygujący chłopak nie jest w najlepszych stosunkach z jej chrzestną i choć Louise pragnie pozostać lojalna wobec Kay, to Vince pociąga ją coraz bardziej. Do czasu, gdy okaże się, że zataił przed nią kilka ważnych rozdziałów swojego życia...
Romantyczny początek bestsellerowej trylogii autorki, której książki sprzedały się już w ponad milionie egzemplarzy.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: This Could Be Love
Po ostatnim romansowym rozczarowaniu ta książka spadła mi jak z nieba! Cudowna, urocza, klimatyczna i lekka historia o miłości rozwijającej się wśród wysokich fal i tenisowych kortów. A wiecie, czym ta książka najbardziej zyskała w moich oczach? Tym, że bohaterowie ze sobą ROZMAWIAJĄ. Tak! Każde nieporozumienie czy niedogodność dosyć szybko zostają przegadane, a wyciągnięte wnioski zastosowane w praktyce. Coś czuję, że Lilly Lucas dołączy do moich dwóch ulubionych niemieckich autorek romansów: Mony Kasten i Avy Reed.
Louisa, to młoda, dobrze rokująca tenisistka. Dziewczyna przechodzi załamanie po bolesnej kontuzji, która przekreśla jej sportowe plany. W poszukiwaniu spokoju i powrotu do formy udaje się na Hawaje, do szkoły tenisowej swojej chrzestnej. Tam, podczas treningu na plaży, traci przytomność i budzi się w domu tajemniczego surfera Vince’a. Mimo napiętych relacji między nim a ciotką Louisy chłopak coraz bardziej ulega urokowi tenisistki. Wszystko jednak komplikuje się, gdy na jaw wychodzą sekrety, które Vince zataił przed dziewczyną.
Romans nie musi składać się w 90% z s*ksu, który to od nadmiaru zaczyna nudzić i zmuszać do wywracania oczami. O wiele bardziej doceniam takie książki, gdzie TE sceny pojawią się kilka razy, są opisane ze smakiem, wyczuciem, nutą romantyzmu. Tak też jest w przypadku "Może to właśnie miłość". Wierzcie mi, ta książka sprawia, że uśpione motyle w waszych brzuchach, zaczną fruwać jak szalone.
Czytając tę książkę ani przez chwilę nie czułam zażenowania, czy to przez wspomniane sceny s*ksu, czy imprezy, które często w literaturze new adult bywają totalnymi sieczkami. Ta książka jest cudownie komfortowa, otulająca, urocza, romantyczna, ale też porusza poważne tematy: związków na odległość i radzenia sobie z presją związaną z pracą swoją i najbliższej osoby. Myślę, że podjęcie tych spraw we współczesnym świecie jest bardzo ważne i fajnie, że autorka wplotła w ten lekki i przyjemny gatunek właśnie te kwestie.
Ta książka przeniesie Cię na hawajską plażę, będziesz surfować, pływać z żółwiami, poczujesz suchy piasek obsypujący się z Twoich kolan, zapach kremu do opalania i gorącego słońca oraz smak słonej wody. To historia, w której wysokie fale oceanu są jak nowe wyzwania, wolność i ukojenie, sprawiając, że ciężar porażki staje się lżejszy. Nowe doświadczenia pozwalają odkryć, że życie — podobnie jak fala — wymaga odwagi, zaufania i bycia w zgodzie z samym sobą.
Już nie mogę doczekać się kolejnego tomu z tej serii!
,,Przyzwolenie na miłość nigdy nie jest kiepskim pomysłem."
Do wakacyjnych, letnich dni pozostało jeszcze kilka tygodni, a wielu z nas już teraz tęskni za podróżami, słońcem i beztroskim czasem. Na szczęście już teraz możemy poczuć ten klimat, czytając - sięgając po książkę ,,Może to właśnie miłość.", która jest pierwszą częścią trylogii "Hawajska miłość".
Każda z części skupia się na innych bohaterach, ale ich wspólnym tłem są malownicze Hawaje. Główna bohaterka pierwszego tomu, Louisa Herzog-Riggs, to dwudziestojednoletnia mistrzyni niemieckiego tenisa, której karierę brutalnie przerywa kontuzja. Jej życie obraca się wokół tenisa i nie potrafi sobie wyobrazić, że mogłaby nie uprawiać tego sportu. Już jako nastolatka osiągnęła bardzo wiele, co podkreślają fragmenty artykułów zamieszczonych na początku książki, zamiast klasycznego prologu. To właśnie z nich dowiadujemy się, że podczas zawodów w Nowym Jorku młoda tenisistka straciła szansę na finał US Open, ponieważ doznała poważnej kontuzji. Aby wrócić do pełnej sprawności, zostaje zawieszona na rok i przechodzi rekonwalescencję. Za namową rodziców przyjeżdża na Hawaje, na wyspę O'ahu, gdzie jej matka chrzestna - Kay - prowadzi szkołę tenisa.
Na wyspie Louisa poznaje Vince'a Greenfielda - sympatycznego, przystojnego surfera. Wraz ze swoją siostrą Laurie mieszka w domu, który kiedyś pełnił rolę pensjonatu. Odziedziczyli go po poprzednim właścicielu, Jimie Kamakahi, który był bliskim przyjacielem ich rodziny. Teraz Vince próbuje przywrócić nowy blask budynkowi, planując wznowienie działalności pensjonatu. Niestety, nie wszystkim się to podoba - zwłaszcza Kay, która od początku budziła moją niechęć. Wykazuje się złośliwością, niezrozumieniem i gderliwością, sprawiając wrażenie osoby, która uprzykrza życie innym, zamiast ich wspierać.
Natomiast Vince coraz bardziej fascynuje Louisę i to z wzajemnością. Ogromną zaletą ich relacji jest umiejętność rozmawiania ze sobą, bez obrażania się, fochów i złości. Od razu wyjaśniają sobie nieporozumienia, próbują zrozumieć siebie nawzajem i daną sytuację. Louisa uczy się przy okazji innego stylu życia nakierowanego nie tylko na dyscyplinę, ale też podchodzenia z radością do tego, co się robi. Pojawia się jednak problem, który trudno im będzie rozwiązać: ona ma być na wyspie tylko 6 miesięcy, a potem musi wrócić do siebie, do Monachium na zawody US Open. A to oznacza rozłąkę i związek na odległość.
,,Może to właśnie miłość" to jedna z tych powieści, które czyta się z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. Nie brakuje tu emocji, ale są one subtelne i rozwijają się stopniowo, bez nagłych zwrotów akcji. Autorka w pięknym stylu przedstawia romantyczną historię, podkreślając uroki życia na wyspie. Zestawia postać osoby, której jedynym celem jest osiąganie sukcesów, z kimś, kto po prostu czerpie radość z każdej chwili i spełnia swoje marzenia.
Opisy w książce sprawiają, że można poczuć się jak na wakacjach - niemal czuć bryzę oceanu, gorący piasek pod stopami i szum fal. To zasługa Lilly Lucas, której styl jest lekki i przyjemny w odbiorze. Autorka unika wulgaryzmów i odważnych scen erotycznych, zamiast tego z czułością i zachwytem maluje przed nami Hawaje, ich urok i piękno.
To niewątpliwie jeden z największych atutów tej powieści, w której obserwujemy rozwój wydarzeń z perspektywy Louisy. Dziewczyna nie potrafi się wyluzować nawet w tak cudownym otoczeniu, bo wciąż myśli o powrocie do gry i zawodach. Tymczasem Vince, choć charyzmatyczny i atrakcyjny, ma swoje tajemnice i dobrze wie, jak może skończyć się ślepe dążenie do kariery. Podobało mi się, że ich relacja rozwijała się w sposób naturalny, spokojny, bez przesadnej dramaturgii, choć nie brakowało wyzwań.
,,Może to właśnie miłość" to lekka i przyjemna powieść w stylu romansu Young Adult, która przenosi czytelnika na słoneczne Hawaje i oferuje romantyczną historię z nutą sportowych wyzwań. Można przy niej poczuć się jak na wakacjach, rozkoszować się pięknymi opisami białych plaż, wyobrazić sobie spektakularne zachody słońca i kibicować bohaterom w osiąganiu ich celów - a także w zdobywaniu odwagi, by być ze sobą. To otulająca ciepłem, przytulna historia o lecie, miłości, młodzieńczych marzeniach i odnajdywaniu własnej drogi. Idealna lektura nie tylko na wakacje, ale na każdą chwilę, gdy potrzebujemy romantycznej, pozytywnej historii z nutą sportowej pasji w tle.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Jaguar
Louisa to młoda gwiazda niemieckiego tenisa. Jest świetna w tym co robi, zdobywa nagrody i przede wszystkim lubi to robić. ? Niestety kontuzja krzyżuje jej plany. Dlatego postanawia, że czas swojego powrotu do zdrowia spędzi u swojej matki chrzestnej, która ma swoją własną szkołę tenisa, no i mieści się na Hawajach! Brzmi dobrze prawda?
Dziewczyna nie jedzie jednak tam do końca na wakacje, planuje wrócić do zdrowia i trenować, by jak najszybciej wrócić na kort!
Na miejscu poznaje przyjaciela swojej cioci, oraz jej sąsiadów, z którymi jak się okazuje ciocia ma pewien kłopot .. Dziewczyna chcąc nie chcąc angażuje się w sprawę, i poznaje Vince'a, sąsiada cioci. Młodego surfera, który planuje otworzyć swój biznes! Co wyniknie z tej znajomości? Czy ciocia ma powody do obaw?
Kochani, książkę przeczytałam już dawno, a recenzję piszę dopiero teraz i wiecie co? Pamiętam wszystko co było w treści! To jest zdecydowanie ogromny plus tej historii, można by powiedzieć książka jakich wiele: piękne miejsce, młodzi ludzie, sport, problemy... Jednak nie wiem czy to za sprawą bohaterów, czy języka Autorki, ta książka zostaje w pamięci na dłużej zapewniając nam uczucie ciepła w okolicy serca.
Akcja powieści rozgrywa się w swoim rytmie, nie za szybko i nie za wolno. Mamy czas poświęcony sportom, ale też czas wolny, i poznanie innych osób... Polubiłam szczególnie Vince'a, bo ten chłopak zdecydowanie nie miał lekko w życiu a mimo wszystko jest człowiekiem wartościowym.
Ta książka to idealna pocztówka z wakacji na Hawajach, czuć klimat wody, fal, grilla i śmiechu przyjaciół... Zamykam oczy i widzę sceny z tej książki... Coś pięknego!
Polecam Wam, jeśli macie ochotę na przyjemny wieczór z książką ??
Gdy fale się zderzają, rosną w siłę. Laurie, aspirująca ratowniczka, spotyka zrzędliwego ratownika Tristana w drugiej części trylogii Hawajska miłość...
Przeczytane:2025-05-04, Mam,
Powieść Lilly Lucas zwróciła moją uwagę już jakiś czas temu i powiem szczerze, że coś mnie do niej bardzo mocno przyciągało. Nie wiem, czy była to kwestia dość minimalistycznej okładki, czy też opisu, który obiecywał mi powieść romantyczną, o której marzyłam. Jak jednak wyszło w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie w recenzji poniżej.
Louisa jest wschodzącą gwiazdą tenisa i osiąga ogromne osiągnięcia w tej dyscyplinie sportu. Niestety, los sprawia, że dziewczyna doznaje kontuzji, która wyłącza ją z działalności sportowej na dłuższy czas. Teraz będzie musiała przejść rekonwalescencję w szkółce tenisowej swojej matki chrzestnej na Hawajach – prawie jak wakacje, co? Podczas swojego pierwszego treningu na plaży traci przytomność, a z opresji ratuje ją pewien przystojny surfer... Tylko że chłopak nie do końca dogaduje się z chrzestną Louisy, a wręcz łączą ich wrogie stosunki. Choć sama dziewczyna chce pozostać lojalna swojej rodzinie, to coś ciągnie ją do Vince’a coraz bardziej. Wkrótce jednak okazuje się, że chłopak ma kilka ważnych fragmentów ze swojego życia, które skutecznie ukrywał przed światem...
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiona byłam bardzo optymistycznie. Szczerze liczyłam na to, że książka ta okaże się właśnie TĄ książką, która mnie rozkocha w sobie i sprawi, że zapomnę o dręczących myślach. Nie pomyliłam się ani trochę — historia Louisy i Vince’a okazała się dokładnie taka, jak chciałam. Wciągająca, pobudzająca moje serce i przede wszystkim odsuwająca wszelkie troski na bok.
Główna bohaterka zaciekawiła mnie już od samego początku. Było w Louisie coś takiego, co mnie do niej przyciągało. Nie wiem, czy była to tylko moja fascynacja tym, że jest to młoda tenisistka, osiągająca wielkie rzeczy w tej dyscyplinie sportu, czy raczej kwestia jej postaci, jako ogół. Louisa została wykreowana naprawdę dobrze i na naprawdę interesującą młodą bohaterkę, która wzbudza nie tylko ciekawość, ale i podziw, tak po prostu. Cieszę się, że mogłam poznać jej historię i ją samą.
Vince to z kolei bohater, który z początku wzbudził we mnie coś na kształt niechęci. Nie do końca przemawiała do mnie jego wrogość w stosunku do Louisy i jej matki chrzestnej, choć nie powiem – powody takiego zachowania były całkiem zrozumiałe. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać w nim więcej pozytywnych cech, więc myślę, że śmiało mogę stwierdzić, że to postać zyskująca przy bliższym poznaniu. Jego również oceniam na ocenę bardzo dobrą — to tak ostatecznie i biorąc pod uwagę jego kreację, jako całokształt.
Ta historia to właściwie romans z wątkiem sportowym, ale nie tylko. Przyznam się Wam, że przez pierwszą część książki nie do końca wiedziałam, w którą stronę poprowadzi mnie autorka. Czy będzie to wyciskacz łez, czy też może książka, która skończy się happy endem? No cóż, tego Wam nie zdradzę, ale uwierzcie mi – warto poznać tę powieść samemu.
Autorka postanowiła tutaj poruszyć tematykę presji i problemu braku balansu pomiędzy pracą (zarówno zawodową, jak i tą nad sobą), a między zwyczajnym odpoczynkiem. Wiem, że wiele osób ma z tym problem i szczerze mówiąc, mnie samej zdarza się rzucić w wir obowiązków, zapominając o całej otaczającej mnie rzeczywistości. Cena za to jest bardzo wysoka i chyba nie chcę jej więcej płacić, dlatego cieszę się, że trafiłam na tę powieść właśnie w tym momencie swojego życia.
Lilly Lucas ma naprawdę dobre pióro, co muszę docenić. No i chemia pomiędzy bohaterami, która bardzo do mnie trafiła... no cóż, jestem romansiarą i nie wstydzę się do tego przyznać. Cieszę się, że mogłam poznać tę historię i zdecydowanie czekam na kontynuację — oby Hawajska miłość mnie nie zawiodła. No, a jeśli Wy poszukujecie dobrej książki z wątkiem romantycznym, to zwróćcie uwagę na ten tytuł koniecznie.