Nauczyciele

,,Nauczyciele" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Freidy McFadden. O autorce i jej książkach słyszałam wiele dobrego, dlatego postanowiłam w końcu sprawdzić, czy faktycznie jej publikacje są tak dobre, jak wszyscy mówią, szczególnie że ten konkretny tytuł idealnie wpasował się we wrześniowe wyzwanie w ramach akcji #celowaniewczytanie. Czy zatem twórczość autorki przypadła mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Zacznę od tego, że pomysł na fabułę był świetny. Skandal w miejscowej szkole, a w środku niego para nauczycieli, których małżeństwo nie jest zbytnio udane i uczennica, która w poprzednim roku szkolnym rzekomo miała romans z innym nauczycielem. Brzmi jak przepis na sukces? W zasadzie tak i przyznam, że już od samego początku nie mogłam oderwać się od lektury, bo próbowałam wyłapać wszystkie -- nawet najdrobniejsze smaczki. Jednak im dalej w las, tym powoli zaczęłam odczuwać lekkie rozczarowanie, ponieważ lektura chyliła się ku końcowi, natomiast w samej książce zapanował lekki chaos i wszystko zaczęło kręcić się wokół niesmacznego romansu z ponad dwudziestoletnią różnicą wieku, co nie do końca przypadło mi do gustu.

Jednak po wielu pozytywnych opiniach na temat zakończeń książek autorki, postanowiłam przeczekać ten ,,trudny" moment i poczekać na rozwój wydarzeń. I faktycznie, muszę przyznać, że zakończenie naprawdę zrobiło na mnie wrażenie, ponieważ nie spodziewałam się, że jeden z bohaterów prowadzi swego rodzaju psychologiczną grę od tak długiego czasu. Jednak największym zaskoczeniem i to niekoniecznie pozytywnym okazała się dla mnie prawdziwa tożsamość Jaya. Ten konkretny wątek miał tak wiele dziur fabularnych, że w zasadzie po poznaniu prawdy, właściwie pozostało mi tylko się roześmiać, ponieważ nie wierzę w to, że Eve nie zorientowała się, kim on tak naprawdę jest.

Niemniej jednak książkę czytało się niezwykle szybko, a styl autorki naprawdę zachęcał do lektury, dlatego z pewnością sięgnę jeszcze po inne publikacje autorki, chociaż może będę się jednak trzymała kolejności wydawania ich w naszym kraju, bo podobno te pierwsze są zdecydowanie lepsze od tych wydawanych w tej chwili. Czy tak faktycznie jest? Czas pokaże.