Knut jest pisarzem w późnym, ale nadal średnim wieku – tyle że ostatnią powieść, która odniosła prawdziwy sukces, wydał dwadzieścia lat temu. Od dłuższego czasu czuje się wypalony. Kolejne książki przechodziły bez echa, ostatnia próba napisania powieści skończyła się źle: redaktor nie był pod wrażeniem, książki więc nigdy nie opublikowano. Teraz jednak Knut dostrzega wreszcie szansę na powrót w światła reflektorów: otrzymał zaproszenie na prestiżowy festiwal literacki, wprawdzie w ostatniej chwili, w zastępstwie kogoś innego, ale jednak… nie zapomnieli o nim. Jako wsparcie zabiera z sobą swego przyjaciela i sąsiada Franka, który akurat przeżywa zawód miłosny… a Knut naprawdę potrzebuje przyjaciela, bo jednym z pozostałych uczestników dyskusji jest nowy mąż jego byłej żony, a kolejną panelistką pewna młoda pisarka, która w swojej ostatniej powieści autobiografi cznej uczyniła z Knuta obiekt kpin i złośliwych plotek, ponieważ opisała ich spotkanie jako przykład sytuacji „Me Too” (on pamięta to inaczej…).
W swojej najnowszej powieści Nina Lykke pokazuje nam z typowym dla siebie sarkastycznym poczuciem humoru ostro zarysowany portret uprzywilejowanej wyższej klasy średniej, elity świata literackiego, w której wszystko jest dozwolone – o ile trzymasz się niewypowiadanych głośno, z góry ustalonych w tej grupie zasad. No bo przecież: nie jesteśmy tu dla przyjemności.
„Nie jesteśmy tu dla przyjemności” to druga po „Ostatnim stadium” wydana przez Pauzę powieść norweskiej pisarki Niny Lykke. Nominowana do Nagrody Księgarzy w 2022, w tym samym roku zdobyła także Nagrodę Literacką Riksmålsforbundet, a prawa do przekładów sprzedano już do kilkunastu krajów.
Wycinki z prasy skandynawskiej:
„Bardzo zabawna powieść o człowieku kultury powalonym na łopatki.”
*
„Lykke wchodzi w umysł znieważonego pisarza - samca alfa.”
*
„Portret człowieka, który jest albo dziadersem, albo łajdakiem, albo gnidą, albo mówi prawdę prosto w oczy – a najprawdopodobniej wszystko naraz.”
*
„Diabelnie dobra powieść o często pogardzanej kulturze białego mężczyzny.”
*
„Obnażanie próżności wyższej klasy średniej.”
*
„Biały, sfrustrowany mężczyzna dostaje szału… rzecz mroczna, zabawna i wprawiająca w zakłopotanie.”
Wydawnictwo: Pauza
Data wydania: 2025-04-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: Vi er ikke her for å ha det morsomt
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Karolina Drozdowska
Jest jedną z trojga pisarzy, którzy mają dyskutować o "niewierności w życiu i literaturze". Tyle tematów do wyboru, a to będzie właśnie ten.
„Nie jesteśmy tu dla przyjemności” to dość satyryczna powieść nieznanej mi wcześniej norweskiej pisarki, o rozterkach i problemach dziejących się w światku literackim.
Często wydaje się nam, że pisarze, dziennikarze czy też inne osoby mające związek z działalnością literacką, mają spokojne i bezproblemowe życie. Nie do końca tak jednak jest.
Oni, tak jak i my, mają swoje kłopoty i zmartwienia, też czują znużenie a i wypalenie zawodowe również ich dopada. W tej książce autorka na przykładzie podstarzałego już pisarza przybliża nam jak się często żyje w świecie literackim.
Knut swoją książkę, która przyniosła jemu największą sławę, wydał dwadzieścia lat temu. Od tamtego czasu nie potrafił już napisać czegoś równie dobrego.
Czy każdy pisarz musi tworzyć na zawołanie? Pewnie nie, ale gdy to, co napisze nie podoba się już nikomu, to z pewnością dobrze o nim nie świadczy.
Knut czuje się całkowicie wypalony, nie może złapać żadnego dobrego tematu, a wokół niego ciągle ktoś wydaje nowe powieści. Najbardziej drażnią go młode pisarki, a szczególnie jedna, która opublikowaną autobiografią wkurzyła go niesamowicie. W swojej książce sporo miejsca poświęciła Knutowi i zrobiła z niego obiekt drwin i plotek. Tym bardziej, że on nawet nie pamięta tych sytuacji związanych z ta młodą gąską, a w każdym razie widzi je zupełnie inaczej.
"Człowiek opisany w książce jest namolnym, napalonym pisarzem starszego pokolenia, główna bohaterka zaś to płochliwa młoda autorka, dopiero co przyjęta do Norweskiego Związku Literatów, rozdygotana wręcz z wrażenia, że może "poznać swoich wielkich idoli będących dla niej wzorami do naśladowania"."
Gdy Knut otrzymuje zaproszenie do udziału w prestiżowym festiwalu literackim w Lillehammer, jest zachwycony, chociaż nieco zaniepokojony tym, że jeszcze o nim pamiętają...
Martwi go też obecność kilku znanych mu osób, w tym byłej żony oraz pisarki, która go ośmieszyła w swojej książce. Dlatego chce żeby z nim pojechał przyjaciel, jego wsparcie doda mu odwagi. Zwłaszcza, że będzie brał udział w dyskusji a jej temat nie bardzo mu pasuje. O "niewierności w życiu i literaturze", to jeden z tematów, którego wolałby nie poruszać.
I nawet początkowo Knut dobrze się bawi wśród festiwalowych gości, ale w końcu nie wytrzymuje presji i mówi wszystko to, co mu leży na duszy, bez owijania w bawełnę, ale czy faktycznie mówi to szczerze...
Chociaż fabuła nie jest porywająca, to czyta się książkę dość lekko, mimo tego, że chwilami można poczuć pewne znużenie.
Zabawna historia o próżnym, sfrustrowanym i nieco przebrzmiałym już pisarzu, który nadaj chce być samcem alfa, ale zdecydowanie już nim nie jest.
Ciekawi mnie, czy któryś z naszych rodzimych pisarzy mógłby się z nim identyfikować...
Książkę miałam okazję przeczytać dzięki BONITO i serwisowi Dobre Chwile.
Jesteśmy czy nie jesteśmy tu dla przyjemności? :)
Knut, czyli główny bohater ,,Nie jesteśmy tu dla przyjemności", który przedstawia świat swoimi oczami, jest wyjątkowo irytującym i upierdliwym typem. Swoją ostatnią powieść, która odniosła prawdziwy sukces napisał ponad dwadzieścia lat temu. Jest przedstawicielem średniej klasy, reprezentuje światek literacki. Nie może pogodzić się z tym, że wszystko na czym wzrastał się rozwinęło, ewaluowało, już nie jest tak, jak było kiedyś. Knut nie przyjmuje tego do wiadomości. Twardo jednak wyraża swoje opinie, które są szczere do bólu. Myślę, że dziaders w jego przypadku, to najodpowiedniejsze określenie.
O zgrozo inna ,,autorka od autofikcji" śmiała wpleść jego osobę w fabułę swojej książki. Skandal! I to jeszcze książka, która trafia do topki! Knut jest sarkastyczny i przekorny do granic możliwości. Na pohybel wszystkiemu. Literatura? On ma swoje zdanie. Społeczeństwo? No przecież, że myślę inaczej.
Na początku ciężko było mi się oswoić z tak zrzędliwym typem. Z biegiem historii zaczął mnie nieco bawić w swoim niezadowoleniu z życia, sarkaźmie i użalaniu się nad sobą, i swoim losem jaki to on jest poszkodowany. Było mi go też trochę żal, bo samotność i zagubienie doskwierało mu na potęgę, a wylewanie swoich żali na prawo i lewo nie prowadzi do niczego dobrego.
Na pewno nie każdy odnajdzie się w tej lekturze, bo nie jest lekka. Zdecydowanie trzeba uzbroić się w cierpliwość i uruchomić swoje pokłady empatii dla bohatera. Bardzo specyficzny bohater. Czy książka mi się podobała? Na pewno wywołała ogrom odczuć i cały wachlarz emocji. Ze skrajności w skrajność.
Czytacie na własną odpowiedzialność :)
Ingrid i Jan są małżeństwem z dwudziestopięcioletnim stażem. Mieszkają w pięknym domu w Oslo, mają dwóch dorosłych synów i poczucie stabilizacji, zarówno...
Elin od wielu lat pracuje jako lekarz rodzinny. Jest sfrustrowana swoją profesją, hipochondrycznymi pacjentami przybiegającymi do niej z najdrobniejszymi...
Knut zawsze robi się głodny od artykułów o diecie czy odchudzaniu.
Więcej