Łódź, środek lata, upał i tylko pozorny spokój. W renomowanej klinice leczenia uzależnień zostają znalezione zmasakrowane nagie zwłoki.
Ofiarą zabójcy pada jeden z pacjentów. Ale to nie ostatnia zbrodnia psychopaty. Sprawę prowadzi czwarty komisariat w Łodzi na czele z inspektorem Ryszardem Walskim. Cel jest prosty – złapać sprawcę, zanim dojdzie do kolejnego brutalnego morderstwa. Ale morderca cały czas jest krok przed policjantami. Zostawia za sobą ślady, lecz reguły tej przerażającej gry zna tylko on.
Kim jest zabójca?
Dlaczego wybiera na swoje ofiary ludzi uzależnionych i związanych z półświatkiem narkotykowym?
Co oznaczają symbole, które zostawia przy zwłokach?
Jaki ma cel i czy uda mu się go osiągnąć?
Odpowiadając na te i inne pytania, autor trzyma czytelnika w napięciu aż do ostatniej strony!
Powieść Adama Widerskiego to książka o zbrodni, miłości, kłamstwie, układach prominentów i wielkiej tajemnicy. Przede wszystkim jednak o trudnej przeszłości, która często nie pozwala o sobie zapomnieć.
„Idealne tempo, mocna akcja, zaskakujące zakończenie. Dodatkowo, wielki plus dla autora za realistyczne odtworzenie miejsca akcji – Łódź, jakiej nie znają turyści robiący sobie rundkę po knajpach przy ulicy Piotrkowskiej. Jestem pewien, że jeszcze nie raz usłyszymy nazwisko Adam Widerski!” Zbigniew Zborowski
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 704
Tytuł oryginału: Odwyk
Język oryginału: polski
No i stało się to czego nigdy bym się nie spodziewała! Odwyk. Brzmi groźnie? Na szczęście nie był to odwyk od książek, choć to o tytułowym Odwyku jest moja najnowsza recenzja książki Adama Widerskiego. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Initium miałam okazję zajrzeć do niej tuż po premierze. Chyba nie ma nic bardziej pasjonującego dla mola książkowego. Okładka bardzo przyciąga uwagę i ewidentnie pasuje do tytułu.
Ten kto jeszcze nie poznał autora powinien wiedzieć, że to dzięki zamiłowaniu do literatury kryminalnej znalazł inspirację do swojej debiutanckiej książki. Akcja powieści toczy się w Łodzi. Już od pierwszych stron możemy podążać jej ulicami i poznać dogłębnie miejsce akcji. Bardzo mi się spodobało, że autor postanowił tak mocno wprowadzić czytelnika w toczące się wydarzenia. Wtapiając się tak w łódzkie historie zapragnęłam zawitać do tego miasta, które kryje w sobie wiele uroku.
Sprawą morderstwa zajmuje się między innymi jeden z najlepszych śledczych łódzkiej policji Piotr Krzyski. Przesłuchania uczestników sesji i ochroniarza rzucają na nich wszelkie podejrzenia. Nagłe zniknięcie jednego podejrzanego powoduje, że całe śledztwo skupia się na nim. Policjanci są przekonani, że są na właściwym tropie, ale zabójca wciąż jest sporo szybszy… Kolejne odkrycia morderstw wcale nie rozwiązują sprawy, a bardzo ją komplikują. Każdy wydaje się podejrzany. Kim jest osoba, która brutalnie morduje uzależnionych i dlaczego to robi? Czy dochodzeniowcom uda się pokonać sidła, w które wplątuje ich oprawca?
Wszystkie wydarzenia zostały przestawione bardzo realistycznie, co dodatkowo uprzyjemnia lekturę. W książce występuje dużo bohaterów, lecz w moim odczuciu nie jest to męczące, a wręcz urozmaica tło wydarzeń i sprawia, że sprawa zabójstwa jednego z pacjentów jest bardziej ciekawa. Dialogi są bardzo dobrze skonstruowane, a styl wypowiedzi bohaterów na tyle zatraca w czytaniu, że ani się człowiek obejrzy, a książka połknięta jednym tchem. Nie przerażajcie się więc ilością stron, bo ich ilość to duża dawka dobrej lektury. Niekiedy można się sporo pośmiać z rozmów, a szczególnie tych z patologiem sądowym i prokuratorem. Radość nie schodziła mi wtedy z twarzy.
Oczywiście jak w większości kryminałów pojawia się tu wątek miłosny, jednak nie ujmuje on wcale charakterowi lektury, która wciąż pozostaje w tonie bardzo stanowczym i twardym. Taka konstrukcja jest bardzo wymagająca, a biorąc pod uwagę, że jest to debiut należy się duże chapeau bas. Tutaj nie ma czasu na bezmyślne przewracanie kartek i przysypianie, bo na każdej stronie czyha na nas nowa zagadka! Końcówka jest na tyle mocna, że na pewno zapragniecie więcej emocji. Kto wie, może autor pokusi się o kolejne książki w równie ciekawej odsłonie?
Podsumowując myślę, ze jest to jak najbardziej udany debiut Adama Widerskiego, a ponad 600 stron na pewno zadowoli osoby szukające kryminalnych wrażeń. Polecam każdemu kto jest ciekawy co kryje się pod tytułowym Odwykiem. Na koniec przytoczę jedno zdanie, które przykuło moją uwagę w książce, przez co dało mi dużo do myślenia:
„Brutalne morderstwo wymaga wyrachowania i całkowitej demoralizacji psychicznej”.
Książka, która zaciekawiła swoim tytułem i opisem. A sama treść porwała mnie na dobre parę godzin. Czytając ta książkę poczułam się jak bym sama prowadziła to śledztwo i przemierzała ulice Łodzi.
Mamy tu morderstwo w klinice uzależnień, które jest dość makabryczne. Sprawcy nikt nie widział, nikt nic nie słyszał, a w budynku znajdowało się parę osób. Dostajemy wiele pytań, które wyjaśnia finał tej historii. A mówiąc o finale. Szokuje, nie podejrzewałam danego bohatera o to, ze to on zabijał. Koniec daje nam również nadzieję na dalsze losy( za co się modlę ;))
Książka obiecywała wiele,a dostałam jeszcze więcej. Polecam z całego serca ;)
Kilka ostatnich tygodni miałam właśnie taki czas — w ogóle nie mogłam zabrać się za czytanie. Jednak są takie książki, które potrafią skutecznie wyciągnąć nas z czytelniczego kryzysu. „Odwyk” Adama Widerskiego sprawił, że w końcu przełamałam niechęć do czytania. Przeczytałam ją wręcz jednym tchem i zaraz złapałam się za kolejny tytuł. Widerski mnie uratował! Na szczęście, bo kolejka książek do przeczytania rośnie w zastraszającym tempie...
O czym jest książka Odwyk?
W upalnej Łodzi panuje spokój. Czy na pewno jest prawdziwy? W pewnej klinice uzależnień zostają odkryte nagie zwłoki. Ofiarą morderstwa jest jeden z pacjentów. Morderca-psychopata „podpisuje” ciało i pozostawia swój znak rozpoznawczy — małą buteleczkę po wódce wciśniętą w odbyt ofiary. Śledztwo rusza natychmiast. Niestety zabójca dopiero zaczyna — wkrótce zostają zamordowane kolejne osoby. Wygląda na to, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą. Czwarty komisariat na czele z Ryszardem Walskim pracuje bez wytchnienia. Jednak morderca jest nadal krok przed nimi, wciąż zabija, komplikuje śledztwo.
Zanim postanowiłam przeczytać Odwyk, zapoznałam się z jego fragmentem. Coś mówiło mi, że się nie zawiodę na tym debiucie, a podróż do świata Widerskiego będzie świetną przygodą. Przeczucie mnie nie myliło! Mogę przyznać, że jest to jeden z lepszych kryminałów, jakie do tej pory czytałam. Autor postawił sobie poprzeczkę wysoko! Jestem ciekawa, czy jeszcze coś napisze i czy utrzyma poziom.
Na pierwszych stronach książki poznajemy wiele postaci. Ilość nazwisk może przytłoczyć, dlatego warto skupić się na czytaniu, bo każda z osób ma znaczenie dla historii. Odwyk został doskonale zbudowany pod względem psychologicznym.
Nie znam Łodzi, więc nie mogę stwierdzić, czy autor rzetelnie ją opisał. Mam jednak wrażenie, że tak. Dlaczego? Dlatego, autor dokładnie „pokazał” nam kolejne miejsca w mieście, opisał wiele szczegółów. Czułam się tak, jakbym tam naprawdę była.
Przyjemne, lekkie pióro i przystępny język. Książka w sumie czyta się sama i wciąga, wciąga! Doskonale prowadzona akcja, zrównoważone tempo. Sporo retrospekcji, fragmenty opowiadane przez zabójcę, ale też codzienność bohaterów. Co istotne — zostały poruszone ważne tematy. Problemy psychiczne, skrzywdzonych przez los, molestowanie dzieci, układy. Krwawe morderstwa o psychologicznym wymiarze, doskonała analiza umysłu mordercy. A końcówka? - Widerski zaskoczył mnie niesamowicie!
Jestem pod wrażeniem. Książka jest dopracowana i widać, że autor włożył w nią mnóstwo pracy. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom kryminałów!
Gdy sięgałam po „Odwyk” Adama Widerskiego, targały mną wątpliwości. Po pierwsze, jest do debiut, na dodatek polskiego autora, a nasza rodzima literatura nie zawsze mnie do siebie przekonuje. Gdy książka do mnie dotarła i zobaczyłam jej dość duże gabaryty (ponad sześćset stron), byłam dość sceptycznie nastawiona do tego kryminału.
Popularne powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce” idealnie pasuje do „Odwyku”, gdyż mogę śmiało przyznać, że jest to jeden z najlepszych kryminałów, z jakim miałam ostatnio do czynienia.
W upalnej Łodzi panuje tylko pozorny spokój. W renomowanej klinice leczenia uzależnień ofiarą zabójcy pada jeden z pacjentów. Dochodzenie prowadzi inspektor Ryszard Walski z czwartego komisariatu.
Kim jest nieuchwytny sprawca? W kogo uderzy ponownie?
Dlaczego jego celem są ludzie uzależnieni i związani z narkotykowym półświatkiem?
Co oznaczają symbole, które zostawia przy zwłokach?
Czy psychopata prowadzi jakąś przerażającą rozgrywkę z policją?
Śledczy wchodzą do gry, mimo iż nie znają jej reguł. Mnożą się komplikacje, na jaw wychodzą skrywane sekrety. Kto zatriumfuje w ostatecznym starciu?
Po raz pierwszy krótka opinia o historii, zawarta a okładce tytułowej książki jest konsekwentna i trafiona w punkt. „Idealne tempo, mocna akcja, zaskakujące zakończenie” – te trzy cechy to zdecydowanie największe atuty tego kryminału.
Po pierwszych stu stronach miałam mieszane uczucia. Natłok licznych imion i nazwisk bohaterów, wywoływał u mnie uczucie zagubienia. Momentami długo zastanawiałam się, kto był kim. Potrzebowałam dużo czasu, by zakodować wszystkich bohaterów: począwszy od ich danych, po wykonywane zawody, profesje itp.
Pan Widerski dużą uwagę przykuł do jak najwierniejszego odzwierciedlenia miejsca akcji, którym jest Łódź. W historii zawarte są liczne opisy poszczególnych miejsc, nazwy ulic itp. Osobiście nigdy nie miałam okazji być w tym mieście, więc ciężko mi stwierdzić, czy autor przedstawił to miasto takim, jakim naprawdę jest. Bywały jednak momenty, gdy trafiając na dłuższy opis np. trasy poruszania się poszczególnych bohaterów odczuwałam niewielkie znużenie.
Cieszę się, że autor postawił na niezwykle krwawe i brutalne morderstwa, mające psychologiczny wymiar. Historie takie być może większość z nas mogą szokować, mnie jednak one fascynują i pozostają w pamięci znacznie dłużej niż np. kryminał, w którym ktoś zostaje po prostu zastrzelony itp. W „Odwyku” znalazłam również to, co wprost uwielbiam w kryminałach, a mianowicie wnikliwą analizę psychologiczną mordercy.
Pomimo dużej objętości, „Odwyk” czyta się w ekspresowym tempie. Być może spowodowane jest to tym, że wszystko jest idealnie wyważone. Kiedy akcja nieco zwalnia, pan Adam zaskakuje kolejnymi bestialskimi morderstwami. Gdy czytelnikowi wydaje się, że wie kim jest morderca, autor wskazuje dowody, które go uniewinniają. Nie ma co ukrywać, ten kryminał dopracowany jest w każdym szczególe.
Historia została opowiedziana z perspektywy kilku bohaterów. Mamy np. krótkie fragmenty opowiedziane przez mordercę, retrospekcje z przeszłości jednego z bohaterów, a także zwykłe opisy codzienności bohaterów. Świetnie zostały odtworzone wszelkie działania policji: począwszy od wspólnej „burzy mózgów” po działania, akcje w terenie.
Zostałam pozytywnie zaskoczona w finale, gdyż mordercą okazała się osoba, której w ogóle nie typowałam. Z kolei zaś, niektóre wątki „obyczajowe” , dotyczące głównych bohaterów autor pozostawił otwarte. Mam nadzieję, że autor kiedyś zdecyduje się na napisanie kontynuacji. Ja z pewnością po nią sięgnę.
„Odwyk” to rewelacyjny debiut Adama Widerskiego. Wielbiciele tego gatunku, z pewnością będą tą historią zachwyceni. Mam nadzieję, że autor nie zakończy swojej pisarskiej przygody na tej książce i w przyszłości jeszcze nie raz zaskoczy nas równie dobrymi (jak nie lepszymi!) książkami.
Polecam gorąco!
Moja ocena: 9/10
Rzadko sięgam po tego typu książki, a może nie sięgałam po nie wcześniej? Kryminał i thriller coraz częściej przewijają się na mojej czytelniczej liście, powoli zmienia mi się gust, sięgam po coraz inne gatunki, smakuje jej i sprawdzam, czy to moje rewiry. "Odwyk" Adama Widerskiego zaintrygował mnie przy pierwszym spotkaniu, więc dość szybko zdecydowałam się na lekturę.
Klinika odwykowa to z zasady miejsce niezbyt przyjemne, jednak sesje z pacjentami są przewidywalne i dają efekty. Nikt nie spodziewa się masakrycznego odkrycia w łazience, które staje się początkiem szeregu zbrodni w Łodzi. Śledczy, którzy przybywają na miejsce morderstwa nie są w stanie przewidzieć, do jakiej rozgrywki wchodzą i jakie poniosą przy niej ofiary. Kim jest zabójca, który atakuje ludzi owładniętych alkoholizmem lub próbujących wyjść z tego nałogu? Jakie jeszcze sekrety zostaną odkryte podczas śledztwa? I kto w tym towarzystwie zostaje niewinny?
Leniwy upalny, letni dzień prowadzi na ulice Łodzi, gdzie w jednym z budynków mieści się klinika odwykowa. Powolna akcja pokazuje ludzi zmagających się z brzemieniem alkoholizmu, którzy próbują zmienić swój los. Sesje bywają różne, jest ciekawie, spokojnie ale wybuchy również się zdarzają. Wszystko to kończy się w momencie znalezienia jednego z pacjentów w łazience. Scena zbrodni jest niezwykle krwawa i nawet policja nie do końca potrafi sobie z nią poradzić. Podejrzany ucieka z miejsca zbrodni a śledczy ruszają za nim w pogoń. Akcja przyspiesza, obfituje w niezwykle brutalne momenty, wiele osób zostaje wykluczonych z akcji. Morderca znakomicie myli tropy, podrzuca wskazówki jednocześnie będąc o krok przed ścigającymi go policjantami.
Muszę przyznać, ze nie spodziewałam się takiej dawki emocji. Autor w swojej debiutanckiej książce pokazuje, że potrafi świetnie pisać, przyciąga czytelnika, jednocześnie wodząc go za nos do ostatniej strony. Wydarzenia, które zapoczątkowuje brutalne morderstwo okazują się szczytem góry lodowej, czym bardziej się w nie zagłębiając tym bardziej śledczy, a wraz z nimi czytelnik, czują się bardziej skołowani i bezbronni.
Morderca okazał się całkowicie niespodziewaną osobą, która bardzo długo skrywała swoją tożsamość. Jednak autor nie poprzestał tylko na głównym wątku. W międzyczasie w śledztwie pojawiają się również te poboczne, które wcale nie odbiegają intensywnością od wcześniejszych, a jednocześnie skutecznie mylą tropy i odciągają bohaterów od tego głównego. Autor napisał historię trudną, momentami niezwykle brutalną. Jeden z wątków mocno mną poruszył, szczególnie przy zakończeniu, które autor zafundował czytelnikom.
Sami bohaterowie również nieźle zachodzą za skórę. Autor stworzył postacie bardzo charakterne, a jednocześnie różnorodne, które można polubić, albo które niesamowicie drażnią. Ich wybory nie zawsze są słuszne, choć zawsze robią to, co podpowiada im instynkt.
Mimo swojej objętości (ponad 600 stron), książkę czyta się błyskawicznie. Świetny debiut pisarski pokazuje, że pojawił nam się nowy autor, na którego warto zwrócić uwagę. Trudna, brutalna historia wprowadza męski punkt widzenia na wiele wydarzeń, pokazuje, że wchodząc coraz głębiej wcale nie dowiadujemy się więcej, a raczej czujemy się bardziej skołowani. Zdecydowanie ten tytuł warto znać.
Szpitale, kliniki, czyli miejsca, gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie, będąc pod dobrą i fachową opieką. Jednak nasze spojrzenie może ulec diametralnej zmianie, gdy zacznie grasować morderca… Kim jest, dlaczego atakuje? Czy zostanie złapany, zanim znowu nadejdzie?
Ostatnie miesiące obfitują w sporo udanych debiutów. Cieszę się, że wiele osób uzyskało możliwość podzielenia się ze światem swoim talentem, iż zdecydowali się pokazać swoją twórczość. Dzisiaj chciałabym wspomnieć o pierwszej powieści Adama Widerskiego, mojego „kolegi po fachu”, autora bloga poświęconego recenzjom. Trzymałam kciuki od momentu, gdy tylko dowiedziałam się o dacie premiery. I, uwaga, warto czekać! Moja sympatia do człowieka nie ma tu znaczenia, podchodzę do tematu tak obiektywnie, jak mogę. Thrillery oraz kryminały dopiero od niedawna zaczęły mnie w pewnym stopniu interesować, choć, przyznaję, ciągle się ich „uczę”. To wada z zaletą, ponieważ stawiam dość wysoko poprzeczkę. Podobnie było również w tym przypadku — szybko się nudzę, jeśli dana pozycja bywa schematyczna. Na szczęście, Adam Widerski uniknął tego typu problemów. Jego powieść naprawdę wciąga bez reszty.
To opasły tom, gabaryty początkowo mogą przerazić. Lecz gwarantuję, że z tą książką trudno wpaść w monotonię. Autor nie zapycha stron zbędnymi dialogami, są wyważone, łącznie z opisami. Bardzo ciekawe wydały mi się analizy zbrodni, właściwie razem z bohaterami prowadzimy śledztwo. Taki zabieg pomaga lepiej wczuć się w akcję, niepokojącą, wzbudzającą lekką grozę. Fabuła trzyma w napięciu, ciężko natychmiastowo odgadnąć motywy danych postaci, nic nie jest oczywiste. Owszem, przed lekturą obawiałam się szablonowości. Jednak całość wypada dosyć oryginalnie, zwłaszcza z porządnym wykonaniem. Pytania rodzą pytania, aż do interesującego finału.
Sam język jest surowy, ale też prosty, dzięki czemu książkę czyta się szybko. Świetnie, gdyż człowieka nachodzi chęć, aby jak najprędzej dowiedzieć się prawdy. Dlatego sądzę, iż dużo osób zarwie noc, na tę powieść warto poświęcić weekend! A mamy do czynienia z fabułą ciekawą, w równocześnie trudną. „Odwyk” — tytuł nie dotyczy wyłącznie kliniki uzależnień, lecz także uzależnienia ogółem. Jego wpływu na dzieciństwo oraz późniejszą dorosłość. Mnóstwo w tym wszystkim psychologii, co bardzo lubię w kryminałach i thrillerach.
Autor przedstawia całą gamę bohaterów. Komisarz Piotr Krzyski wydaje mi się najbardziej fascynujący. Dobrze skonstruowany charakter, z mroczną przeszłością. Jego historia należy do mocnych punktów powieści, łączy z głównym wątkiem, czyli zbrodnią. Łatwo się z Piotrem zżyć, przetrwał tyle tragicznych momentów, zniszczyłyby sporo ludzi. Odbił się od dna, umiał poukładać to, co zostało zniszczone. Z pomocą bliskich, ale miał w sobie ogromną siłę, godną pochwały. Na uwagę zasługuje też fakt, iż akcja dzieje się przede wszystkim w Łodzi. Często tam bywałam, Widerski znakomicie opisuje ciemne uliczki, różne zakątki. Wybór tego miasta jest trafiony w dziesiątkę, abstrahując od stereotypów.
„Odwyk” to książka po którą zdecydowanie powinni sięgnąć miłośnicy dobrych kryminałów, niebanalnych fabuł. Na pewno będę śledziła dalszą karierę Adama Widerskiego, mam nadzieję, że nie spocznie na laurach i wkrótce zauroczy czytelników kolejnymi świetnymi publikacjami. Widzę w jego twórczości potencjał i jeszcze raz podkreślę: wspaniale, iż dano mu szansę. Nie żałuję czasu spędzonego nad lekturą, czekam na następny tom. Od „Odwyku” można skutecznie się uzależnić, trudno oderwać się od egzemplarza, gdy już wpadnie w ręce.
KTO, JAK, DLACZEGO
Od dobrego kryminału oczekujemy odpowiedzi na trzy fundamentalne pytania: kto zabił, jak zabił i dlaczego zabił? Cała reszta to tylko nadbudowa, tło i rusztowanie. Ale kryminał jako gatunek ma też swoje zasady, a z nich najważniejsze są trzy: po pierwsze – skutecznie mylić tropy, żeby czytelnik za szybko sam nie rozwiązał zagadki (bo wtedy po co czytać dalej?!); po drugie – stworzyć takich bohaterów, których albo się bardzo lubi, albo bardzo nie cierpi (letnim bohaterom stanowczo dziękujemy); po trzecie wreszcie – kryminał to też książka, a książka ma się po prostu dobrze czytać. Teoretycznie proste jak budowa cepa, w praktyce cóż… bywa różnie. Każdy kolejny kryminał powoduje u mnie dreszczyk emocji: dam się wciągnąć na amen czy odłożę w połowie, bo mnie rozczaruje i zanudzi, a dla mnie to grzech niemalże śmiertelny. Jak było z debiutem Adama Widerskiego, „Odwyk” ? Ano było tak…
Łódź, sam środek upalnego lata, na dodatek sam środek miasta. Renomowany ośrodek leczenia uzależnień. Tyle o miejscu akcji. Teraz denat; jest i nieboszczyk – martwy alkoholik na podłodze łazienki. Motywu zbrodni brak, bo właściwie ten człowiek ani nie wadził nikomu, ani z nikim się nie spoufalał. Skoro jest i miejsce, i trup, powinni zjawić się i policjanci. I oto są: komendant Ryszard Walski, komisarz Piotr Krzyski i posterunkowa Kamila Podolska. Z miejsca biorą się do roboty, przepytując, zaglądając we wszystkie kąty i wymyślając kolejne robocze hipotezy. Słowem – klasyk. Tyle że to dziwne morderstwo jest zaledwie początkiem śledztwa, które będzie się rozwijać w bardzo wielu kierunkach i przybierze często niespodziewany obrót. Bo alkoholik w łazience to dopiero początek problemów, które czekają naszą dzielną trójkę, a już zwłaszcza inspektora Krzyskiego. Śledztwo – oczywiście- będzie trudne, żmudne i niebezpieczne, a przeciwnik nieprzewidywalny.
Czytam dużo kryminałów i zauważam, że większość z nich posługuje się kalkami. Śledztwo zawsze jest trudne, sprawa zawsze nietypowa, policjant zawsze z problemami, a psychopata zawsze diaboliczny i niebezpieczny. Cała sztuka polega na tym, żeby z tej kliszy wywołać piękne zdjęcie. I debiutantowi się udało. Więcej – Adam Widerski napisał książkę, od której trudno się oderwać. Akcja gna do przodu, nie zwalnia ani na trochę, a to nie bagatelna sprawa, kiedy książka liczy sobie ponad sześćset stron! Łatwo było czytelnika zanudzić „opisami przyrody”. A tu nie; ciągle coś się dzieje, ciągle pojawiają się nowe tropy, nowe osoby czy nowe ustalenia. Wielość bohaterów wcale nie przeszkadza, bo chociaż przy sporej objętościowo książce trochę ich tam jest, nie da się pomylić jednej osoby z drugą. Autor z żelazną konsekwencją prowadzi nas przez kolejne etapy śledztwa, a my mamy przyjemność czytać i o zbrodni, i o miłości, i o przyjaźni, i o układach, w których ręka rękę myje, i o zasłonach dymnych, i o przeszłości, która zawsze rzuca długi cień na chwilę obecną. Słowem: „Odwyk” ma to wszystko, co kryminał ma do zaoferowania, ale w wydaniu całkiem niezłym jak na debiut. Co prawda jest też kilka kiksów, ale naprawdę niewielkich. Na przykład nie każdy będzie się irytował faktem, że główny bohater nazywa się prawie identycznie jak ten z książek Krzysztofa Zajasa; tu Krzyski, tam Krzycki (przez pierwsze kilkanaście kartek strasznie mnie to drażniło, bo ciągle myliłam nazwiska, a bardzo tego nie lubię). Ale to tylko kosmetyka.
Reasumując: „Odwyk” jest książką, która skutecznie umiliła mi weekend, bo jak już ją zaczęłam, tak nie odłożyłam, dopóki nie przeczytałam do końca. Jak na debiut – kapitalna robota. Panie Widerski, czekam na drugi tom, bo po prostu muszę wiedzieć, jak pan skomplikuje życie temu biednemu Krzyskiemu…
Zaczynając od okładki - prezentuje się całkiem interesująco. widzimy trzy odciski palców dłoni, jako głowa całego "człowieczka" najczęściej rysowanego przez dzieci. Przeważnie dominuje tu biel, szarość i czerń, z wyjątkiem kilku czerwonych elementów. Całość prezentuje się naprawdę ciekawie, tym bardziej jest to grubasek, liczy ponad sześćset stron! Jedynie, czego żałuję to tego, że lektura nie ma twardej oprawy, lub oprawy ze skrzydełkami. W tym przypadku jest bardzo delikatna ta okładka i trzeba uważać, by gdzieś się nie zagięła. :( To jedyny jak dla mnie mankament.
Strony są kremowe, czcionka jest duża, dzięki czemu lepiej nam się czyta. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówka jakaś tam się pojawiła, ale chyba tylko jedna, więc przymknęłam na to oko.
Reasumując bardzo dobre wydanie książki, tylko szkoda, że nie ma twardej oprawy. :)
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, w końcu to debiut. Jak wiecie nie każdy potrafi już przy swojej pierwszej książce oczarować czytelnika. Tylko nieliczni to potrafią i szczerze mówią, to Adam Widerski to potrafi. Czytałam tę książkę na raty, ze względu na pracę, nie zawsze była chwilka by coś podczytać, a gdy wracało się do domu, to tylko obiad, kąpiel i sen. Wczoraj jednak udało mi się przeczytać ją i cały czas od tamtej chwili zbieram szczękę z podłogi. Nie mogę się pozbierać po tym, co autor nam zafundował...
Styl, jakim posługuje się autor jest lekki i przyjemny, nie ma jakichkolwiek blokad i przeszkód podczas czytania. Mogę się przyznać również, że przepadłam? Gdzieś za połową przewracałam stronę za stroną jak szalona, co nie zdarza się często, uwierzcie mi... Czułam, jak moje policzki grzeją, najpewniej z tempa akcji i tego, co się w niej dzieje...
Debiutujący pisarz zaskoczy nie jednego z Was, uwierzcie mi... Ja jestem już pod jego urokiem i czekam na następną, tak rewelacyjną powieść.
Bohaterowie w tej książce tak realni, że to aż boli. To, co spotyka ich i to, co przeszli w dzieciństwie jest naszym czasom tak bliskie, że aż chwilami serce się łamie. Ale takie jest życie, niestety... Mamy tu kilka bohaterów, jednak takim najważniejszym jest Piotr Krzyski. Policjant, który kiedyś przeżył piekło. Było mi go ogromnie szkoda, w końcu nic złego nie zrobił, a był niemal na życiowym dnie... Cieszę się, że na swojej drodze spotkał jednak w końcu życzliwych ludzi, którzy uratowali go przed całkowitą destrukcją. Jeśli można tak to nazwać... Jest również Marta, Kamila, i cała gama pacjentów, dwójka lekarzy, pracownicy ośrodka... Dużo by wymieniać. Nie chcę Wam zaspoilerować, więc delikatnie ominę ten temat. Powiem tylko tyle, że każdy z bohaterów jest inny i uwierzcie mi, by nie darzyć nikogo zaufaniem. Musicie mieć oczy szeroko otwarte na to, co się dzieje. Bo każdy tak naprawdę może Was zrobić w konia.
Postacie są żywe, dopracowane, z krwi i kości, których zapewne niejednokrotnie możecie mijać na ulicach miast. I za to kolejna pochwała - ponieważ czytelnik się przyzwyczaja do nich i nawet zaczyna darzyć sympatią. Co po niektórych oczywiście... :) Akcja to kolejny plus tej książki. Nic się nie wlecze, a ma swoje odpowiednie tempo, które raz zwalnia, a raz przyspiesza tak, że nasze oczy nie są w stanie tak szybko zapoznać się z treścią, niźli byśmy tego chcieli, naprawdę. :D Dlatego pewnie tak szybko pochłonęłam drugą połowę. Tak bardzo się wciągnęłam, że trudno mi było się oderwać od czytania i gdy musiałam to zrobić na około minutę, myślałam, że eksploduję. Musiałam poznać dalszą część, koniecznie! A więc czytałam jednym tchem. Aż doczytałam do ostatniej kropki.
To istny rollercoaster! Myślę, że jeśli lubicie czytać thrillery, kryminały, krew i trupy, to ta książka jest dla Was. Oprócz tej miękkiej oprawy nie znalazłam w niej wad.Zresztą to tylko kwestia wizualna, a nie tego, jaka jest książka. Liczy się treść, a nie okładka.
Jest to historia, którą z pewnością zapamiętacie na dłuższy czas.
Sam pomysł na powieść jest intrygujący. W dodatku wszystko jest świetnie poprowadzone - od samego początku do końca. Co więcej uważam, że lepiej tej powieści nie dało się napisać. A zakończenie? Epilog to dopiero wbija w fotel!!! Jednak Wam go nie zdradzę. Musicie sami się pofatygować i przeczytać całość, by przeżyć to, co ja. Zresztą ostatni rozdział i epilog po prostu wbija w fotel. Szczęka opada na samą podłogę z wrażenia. Do tej pory po głowie nie chodzi mi nic innego jak słowo WOW. Dawno nie czułam się aż tak bardzo wkręcona w taki kryminał, który dodatkowo jest debiutem! Naprawdę gratuluję autorowi, bo zasłużył na to całkowicie. Mam nadzieję, że niedługo ujrzymy kolejną książkę, równie świetną co Odwyk. Potencjał drzemie w pisarzu ogromny, więc trzeba go koniecznie wykorzystać!
Z tego wszystkiego zapomniałam zanotować sobie cytatów, które mogłabym tutaj wstawić. Ale byłam tak wkręcona w to, co się dzieje, że nie dało się inaczej zareagować.
Ah i jeszcze jedno. Miejscem akcji jest Łódź. Nie miałam czasu nigdy się w tym mieście zatrzymać, chociaż nie raz przez nie przejeżdżałam. Teraz szczerze mówiąc, nie wiem, czy chcę tam jechać. Po tym, co przeczytałam, to nigdy nie wiadomo co się może czaić za rogiem...
Żartuję. :D Chciałabym kiedyś móc odwiedzić to miejsce i pochodzić po miejscach, może nie wszystkich, tak jak np. komenda policji...., ale po innych, by poczuć się chociaż trochę jak bohaterowie. Mimo plastycznego pióra, dzięki któremu poznałam wizualnie miasto, chciałabym tam jeszcze być. Tak po prostu. :) Myślę, że osoby, które mieszkają w Łodzi - koniecznie muszą poznać tę powieść. :) Reasumując, chciałabym przeprosić Was za literówki w mojej recenzji, jeśli takowe się pojawiły. Jednak piszę tę recenzję jeszcze pod "urokiem" powieści, więc w głowie mam milion myśli, które chciałabym przekazać Wam. Część ujęłam, część mi uleciało, a części po prostu zdradzić nie mogę, by Wam nie zaspoilerować. Myślę, że w swojej recenzji przekazałam Wam to, co najważniejsze i że dzięki mnie w pewnym stopniu skusicie się na tą lekturę. Jestem oczarowana i mam nadzieję, że jeszcze nie raz przeczytam o Adamie Widerskim i jego nowej powieści. Nie mogę się doczekać! I osobiście życzę powodzenia! :)
" Życia nie ma,
Krew już płynie,
Ran nikt nie zawinie"
Taki wierszyk zostaje zostaje znaleziony przy zwłokach jednego z pacjentów kliniki.Co ciekawe jest w tym,że wierszyk ten został dosłownie przed chwila napisany przez Tomasza,który jest słuchaczem z terapii uzależnień od alkoholu.
Sprawą zajmuje się policja,jednak mężczyzna niespodziewanie znika...
Jest to świetna książka,której fabuła wciąga od pierwszej strony.Szybka akcja sprawia,że nie ma tu czasu na nudę.Jedynym minusem jak dla mnie jest tu sporo postaci,których trzeba zapamietać no i ogrom szczegółowych opisów miejsc,których nie lubię ...
Ale jak na debiut literacki,to książka jest naprawdę bardzo dobra,bo ma w sobie wszystko to ,co kryminał powinien mieć...Jest morderca,jest dociekliwy policjant i sporo tajemnic z przeszłości..
Tak więc polecam "Odwyk" Adama Widerskiego,bo to książka na dobrym poziomie.A otwarte wątki sprawiają,że z ochotą sięgnę po kolejne przygody komisarza Krzyskiego.
Jest to książka opowiadająca o trudnym temacie uzależnień. Jest bardzo prawdziwa i na czasie. Ukazuje nam, że nie wszyscy zmagający się z różnymi uzależnieniami wygrywają...
Czy resocjalizacja ma sens? Czy jeżeli ktoś nie chce sam zmienić swojego życia, to ktoś inny jest w stanie mu pomóc? Debiut literacki Pana Adama Widerskiego prowadzi czytelnika wśród uzależnień i dramatów, które niszczą wszystko na swojej drodze.
Zemsta
Historia stworzona przez autora jest niezwykle przemyślana i systematycznie odkrywana przed czytelnikiem. Wszystko idealnie do siebie pasuje, przez co trudno uwierzyć, ze jest to debiut. Autor nie boi się trudnych tematów. Wprawnie wchodzi w świat uzależnień i największych bolączek współczesnego świata, obnażając wszystko co najgorsze. Nie ma litości dla żadnej grupy społecznej, czy zawodu. Historia prowadzona dwutorowo stopniowo pozwala ułożyć całą układankę, która nie należy do najłatwiejszych. Co kieruje seryjnym, że trupy zwyczajnie wyskakują z kolejnych stron? Machina zła i zemsty ruszyła i jest nie do zatrzymania.
Wada
Jedynym minusem w książce, który mi najbardziej przeszkadzał jest masa bohaterów, którzy po pewnym czasie zaczynają się mieszać. W dodatku każdy z nich ma bogatą historię, więc trzeba skrupulatnie sobie wszystkich zapamiętywać, a i tak złapałam się na tym, że myślałam kto to był i musiałam się wrócić. Jednak sami bohaterowie są przemyślani z dobrze stworzoną stroną psychologiczną, co tutaj jest wielkim plusem.
Podsumowanie
Książka Pana Adama jest bardzo dobrym kryminałem, który dostarcza czytającemu wielu wrażeń. Nudy tutaj nikt nie uświadczy. Fabuła wciąga, a czytelnik aż do samego końca nie jest pewny, kto może ukrywać się pod maską alkoholowego zabójcy. Dynamiczne zwroty akcji napędzają historię, przez co ponad 600 stron znika w zastraszającym tempie. Podczas czytania bawiłam się bardzo dobrze. Pamiętajcie- chory umysł nie zna granic.
"Jeśli nie porzucisz przeszłości, ona zniszczy twoją przyszłość. Żyj tym, co oferuje ci teraźniejszość, a nie tym, co zabrała przeszłość. "
" Trzeba szybko uwolnić się od przeszłości, żeby ta nie zdążyła nas zniszczyć."
"Odwyk" Adam Widerski
Powieść jest debiutem autora, ale zupełnie nie daje nam odczuć, że to jego pierwsze kroki w literaturze kryminalnej.
"Odwyk" zawiera w sobie to co dobry kryminał zawierać powinien, mamy tu seryjnego mordercę, odważnego i twardego policjanta z misją, mamy zagadki przeszłości.
Od pierwszych stron autor nie skąpi nam akcji niczym z dobrego, amerykańskiego filmu sensacyjnego, jak u Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi, by w dalszej części akcji zapewnić nam niemałą dawkę silnych emocji.
Mamy tu zabójstwo dość brutalne i wynaturzone w poradni odwykowej dla alkoholików, ginie jeden z uczestników terapii, to zabójstwo jest tylko początkiem, preludium zabójcy, wierzchołkiem góry lodowej. Z każdą kolejną stroną akcja nabiera tempa, sprawa się gmatwa, ilość ofiar wzrasta w zastraszającym tempie, zabójca drwi z policji i rzuca im swoiste wyzwanie, a zwłaszcza głównemu bohaterowi Piotrowi Krzyskiemu, dopiero gdzieś w połowie powieści dowiadujemy się, że zabójstwa wiążą się z mroczną, przerażającą przeszłością komisarza, przyznam, że ten wątek mocno mną wstrząsnął, autor nie oszczędza czytelnika.
Odwyk jest powieścią mocną, brutalną, a zarazem wciągającą i zapewniającą czytelnikowi emocje i doznania jak przy seansie dobrego kina sensacyjnego. Czytając przed oczami miałam filmy z Brucem Willisem, Stevenem Segalem czy Sylvestrem Stallone, pewnie postać komisarza Krzyskiego miała na to duży wpływ.
Powieść ta ukazuje jakie skutki, negatywne skutki wywiera nałóg, nie tylko na życie uzależnionych, ale także a nawet przede wszystkim na ich rodziny, dzieci. Ukazuje też jak grzechy, błędy, przewinienia rodziców wpływają na życie ich dzieci. Jak nie przeżyta do końca żałoba, żal, złość na cały świat, jak poczucie skrzywdzenia, chęć zemsty, niszczą ludzi.
Obrazuje jak cienie przeszłości wracają do nas niespodziewanie, jak mrok z dawnych lat otacza nas, zacieśnia wokół nas pętle, osacza i odbiera to co kochamy.
Niewyjaśnione sprawy, ukryte żale, osamotnienie, nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, sprawiają, że człowiek jest jak bomba z opóźnionym zapłonem, która wybuchnie, pytanie tylko kiedy, gdzie i jak.
Odwyk jest świetnym kryminałem, z nietuzinkowymi bohaterami, akcją rodem z sensacyjnego filmu, z ciekawą i płynnie poprowadzoną fabułą, na uwagę zasługuje także pomysł umiejscowienia pierwszej zbrodni i powiązania akcji z ośrodkiem terapeutycznym, a także wzięcia pod lupę osób uzależnionych, pokazanie ich niemocy, bezsilności w walce z chorobą, jak trudno wyrwać się ze szponów nałogu.
Polecam powieść Odwyk z całego serca, jest to debiut, ale na jakim dobrym poziomie. Autor zostawia otwarte wątki, zatem mam nadzieję na dalsze tomy, czekam na kolejne przygody komisarza Krzyskiego ;)
W „Odwyku” zainteresowały mnie 2 elementy – opis oraz fakt umieszczenia akcji w mojej rodzinnej Łodzi. I chociaż zazwyczaj nie czytam polskich autorów (w sumie zrobiłam tylko wyjątek w przypadku Stefana Dardy) to bardzo się cieszę, że dałam szansę Adamowi Widerskiemu.
W klinice odwykowej zostają odnalezione zwłoki Marcina Karkowskiego. Na liście podejrzanych bardzo szybko ląduje Tomasz Fryc, który nagle znika. Do sprawy zostaje przydzielony superduet – Piotr Krzyski i Łukasz Majski. Niestety, dość szybko na „polu walki” zostaje już sam Piotrek. Podejmuje on niebezpieczną grę z zabójcą, w czym pomaga mu jego ukochana Marta. Zabójca nie kończy jednak swego dzieła. Dołączają kolejne ofiary, a Piotr znajduje w swojej skrzynce anonim wskazujący, że Marta ma być kolejną ofiarą zabójcy. A może Krzyski źle odczytał wskazówkę?
Książka ma tempo idealne. Czyta się ją bardzo łatwo i przyjemnie. Zakończenie? Zaskakujące, a jakby inaczej! A jednak… Panie Widerski, nie robi się czegoś takiego czytelnikowi. Postawienie ostatniej kropki w TAKIM momencie powinno być zabronione ;) Mam nadzieję, że po tak wspaniałym debiucie literackim otrzymamy kolejne tomy, w których spotkamy się z Piotrem Krzyskim i resztą policjantów z łódzkiego czwartego komisariatu.
Łódź. Początek grudnia 2020 roku był wyjątkowo udany dla Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej. Podkomisarz Adrian Perg wraz z partnerami - nieokiełznanym...
Czy urlop może zmienić się w koszmar? Takiego dylematu nie mieli komisarze Piotr Krzyski i Łukasz Majski, kiedy udawali się wraz partnerkami do ośrodka...
Przeczytane:2022-02-20,
Adam Widerski "Odwyk" 🖤
Łódź. Renomowana klinika leczenia uzależnień. W łazience zostają odnalezione zwłoki jednego z pacjentów. Sprawca brutalnie okaleczył ciało i pozostawił dziwne znaki. Winowajcą okazuje się inny uczestnik terapii, który ucieka z miejsca zdarzenia. Zagadkę rozwiązuje Wydział Kryminalny Czwartego Komisariatu Policji w Łodzi, komendant Ryszard Walski, komisarz Piotr Krzyski z posterunkową Kamilą Podolską. Giną kolejni ludzie a mordercę trudno złapać, wciąż im umyka. Prowadzi wyrachowaną grę, w którą wplątuje policjanta Krzyskiego i jego dramatyczną przeszłość. Do czego to doprowadzi? Dlaczego morderca obrał sobie na cel osoby uzależnione? Kim jest?
Bardzo dobry debiut. Intrygujący wątek. Kryminał przemyślany i dopracowany. Brutalny, mocny i dosadny. Zakończenie otwarte. Mam nadzieję, że doczekam się kontynuacji. 🤗
Bardzo lubię, gdy autor opisuje miejsca, prowadzi nas wzdłuż ulic, budynków, aż w końcu dochodzi do miejsca kluczowego, u Widerskiego to znajdziemy. Czułam, że tam byłam!
Przedstawienie wszystkich szczegółów, odczucia postaci, praca polskiej policji. Sekrety, kłamstwa, słabości, lęki. Pisarz postarał się o retrospekcje.
Ciężko oderwać się od książki.