Prezentujemy pierwszy tom ,,Opowiadań zebranych" Sławomira Mrożka. To wyjątkowe wydanie, opatrzone ilustracją z ,,Kroniki" Feliksa Topolskiego, gdzie Mrożek pojawiał się wśród wielu słynnych postaci kształtujących życie kulturalne XX wieku. Zbiór wzbogacony jest również rysunkami samego autora.
Mrożek w sposób niepowtarzalny wydobywa paradoksy i zagadki rzeczywistości, przedstawia całą plejadę postaci i zachowań, które dały początek powiedzeniu ,,jak z Mrożka": sprawy urzędowe, żyrafy, złote myśli i sentencje, historie miłosne, ojcowie, którzy krztuszą się ością, profesorowie, biesiadnicy i hrabiowie - to tylko początek wyjątkowego zbioru wszystkich opowiadań Mistrza. Absurdalny humor jest właściwie kwintesencją jego twórczości, co jest najbardziej widoczne właśnie w krótkich formach. Czytelnicy na własne oczy przekonają się, że czas właściwie nie płynie - to tylko złudzenie: te opowieści są tak samo aktualne teraz, jak wtedy, kiedy powstały.
Pierwszy tom zawiera utwory z wczesnych publikacji Autora: ,,Opowiadań z Trzmielowej Góry", (są to pierwsze teksty satyryczne Mrożka, jakie w ogóle zostały opublikowane),,,Półpancerzy praktycznych" (1953), ,,Słonia" (1957), któremu kilka lat później przyznano we Francji Prix de l'Humour Noir, ,,Wesela w Atomicach" (1959) oraz z ,,Podwieczorku przy mikrofonie" (to teksty wydane drukiem po raz pierwszy w 1997 przez nasze wydawnictwo), audycji humorystyczno-satyrycznej Polskiego Radia - wygłaszane przez niezapomnianego Edwarda Dziewońskiego cieszyły się ogromną popularnością.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 749
Moja miłość do twórczości Sławomira Mrożka trwa w najlepsze. Zachwyca mnie Mrożek - dramaturg, ale uwielbiam też Mrożka - twórcę opowiadań i po raz kolejny, biorąc do ręki książkę pt. „Opowiadania zebrane”, wydaną nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc, przepadłam. A to dopiero pierwszy tom znakomitej, prozatorskiej twórczości autora „Tanga”.
W tym imponujących rozmiarów zbiorze (aż 152 utwory),opatrzonym okładką prezentującą wizerunek Mrożka stworzony przez Feliksa Topolskiego, znaleźć można wczesne opowiadania autora, głównie z lat 50. XX wieku, w których wyraźnie pobrzmiewają echa jedynego słusznego wówczas ustroju. Te paradoksy rzeczywistości z czasów Mrożka uwypuklone lub przejaskrawione w wielu opowiadaniach, mówią czytelnikom więcej o czasach socjalizmu niż niejedna publikacja historyczna.
Jak przystało na mistrza groteski, Mrożek po mistrzowsku kreuje swoich bohaterów, niezależnie od tego, czy to partyjni działacze, niepospolite zwierzęta, czy też dzieci, które z typową dla nich naiwnością poznają absurdy otaczającego świata. Każdy z nich dodaje tej prozie barw, wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika i sprawia, że raz za razem wracamy do kultowych postaci tego zbioru, bo ich dialogi i zachowania zdecydowanie godne są Naszej uwagi.
Tego wspaniałego zbioru w zasadzie nie trzeba szczególnie polecać. „Opowiadania zebrane” Mrożka bronią się same ponadczasową tematyką, humorem i groteską, które nie ulegają przedawnieniu. Obcowanie z tą prozą to czysta przyjemność, pod warunkiem, że przyjmiemy czytelnicze zaproszenie do świata absurdu, wykreowanego na kartach twórczości Naszego znakomitego prozaika.
Czytajmy prozę Mrożka, bo warto!
Powiedzieć, że gigant, to nic nie powiedzieć. Że jedna z bardziej rozpoznawalnych postaci w literaturze polskiej XX wieku - jak wspaniale reprezentowanej - też niewiele. Że dramatopisarz jakich mało - to absurdalnie mało. Że mistrz opowiadań - kropla w morzu groteski, po którym potrafił żeglować niczym wytrawny bosman. Po prostu Sławomir Mrożek wielkim pisarzem był. I tak sobie myślę, że to jednak zawsze jest święto, kiedy Mrożka wydają, zwłaszcza gdy wydanie obejmuje opowiadania, bo pisał mistrzowskie (patrz wyżej).
W pierwszej kolejności osobę niewtajemniczoną w twórczość Mrożka może przerazić grubość woluminu; przestrach wzmoże się zapewne po przeczytaniu, że czytelnik ma do czynienia z tychże Opowiadań zebranych tomem pierwszym, co nasuwa podejrzenie, że należy oczekiwać co najmniej jeszcze drugiego, być może równie obszernego. Zwróćmy jednak uwagę na niewinność formatu, wielkość czcionki i przyjazność fontu, które wpływają pozytywnie na tempo zaznajamiania się z książką. Jeśli osoba czytająca, która sięga po ów zbiór, coś tam kiedyś Mrożka liznęła (w odniesieniu do tekstów, nie osoby pisarza), prawdopodobnie wrażenie zrobi na niej spis treści, bo jasno w nim zostało postawione, że na tom pierwszy składają się opowiadania ze słynnych zbiorów Półpancerze praktyczne, Słoń oraz Wesele w Atomicach, a także paru innych, co daje dość dokładny wgląd w krótkie formy autora dramatów spod znaku teatru absurdu.
U Mrożka zawsze ceniłem jego umiejętność przedstawiania świata w krzywym zwierciadle - wystarczająco groteskowo, by rozbawić i jednocześnie wyeksponować to, co w rzeczywistości wydaje się głupie bądź groźne. Potrafił to zrobić w sposób ironiczny, często na opak, jakby na podobieństwo dawnych mistrzów satyry. I nie byłby Mrożek tak poczytny, gdyby nie plastyczność jego języka, sztuka stylizacji bez przestylizowania, wzbogacenia tekstu, ale nie przesadzania z ornamentyką. I wiem, że ten Mrożek przecież nie dla każdego - widzę, jak młodzi często przy pierwszym spotkaniu zabierają się do opowiadań jak pies do jeża i są zdziwieni, że to bez sensu i tym bardziej skonfundowani, gdy słyszą, że owszem. I też przyjemnością potrafi być ta chwila zastanowienia nad tym, dlaczego ten bezsens, na co zwraca uwagę, o czym mówi?
Jak napisałem, dla mnie lektura Mrożka zawsze wiele dawała i mam nadzieję, że się to nie zmieni. Choć w ostatnich latach rzadziej do niego sięgałem, to nowe wydanie zbiorcze opowiadań stało się pretekstem do powrotu, poszukiwania i ponownej lektury ulubionych tekstów, a także odkrycia tych, których albo nie czytałem, albo zapomniałem. I rzucę jeszcze na koniec pytanie do mrożkofilów: jakie jest Wasze ulubione opowiadanie Mrożka?
Tom zawiera sztuki: Rzeźnia (1973), Drugie danie (1968), Vatzlav (1968), Dom na granicy (1967), Testarium (1967). Dominuje w nich problem relatywizmu i...
Rosja różnych epok - od dziewiętnastowiecznej, poprzez rewolucyjną, do współczesnej - została tu ukazana w formie pastiszu. Autor odwołuje się nie tylko...
Przeczytane:2025-10-04, Ocena: 5, Przeczytałam,
Lubię wracać do teksów Sławomira Mrożka. Autor już od pierwszego spotkania – a dokładniej czytania – zachwycił mnie inteligencją, przenikliwością, a także lekkością swoich tekstów. Pokazał, że groteska nie musi być wymyślna i trudna, że w prostych słowach i nieskomplikowanej historii można zaakcentować, skomentować, obśmiać. Dlatego z ogromną przyjemnością sygnalizuję wam, że nakładem wydawnictwa Noir sur blanc ukazał się pierwszy tom „Opowiadań zebranych” Sławomira Mrożka.
Są to takie testy, które mogę poleć każdemu. Mrożek to przede wszystkim wspaniały obserwator i komentator życia, zjawisk społecznych i politycznych. Niczym wprawiony wędkarz wyciąga z codzienności wszelkie niedorzeczności, nawet te do których zdążyliśmy się przyzwyczaić i zaakceptować. On ubiera je w zgrabne, proste acz inteligentne historyjki , które wywołują i śmiech i szok. Które bawią, ale też prowokują do zastanowienia się, do potępienia absurdów życia. Do zadania pytania, czy już nie czas zrobić z nimi porządek.
Czy te opowiadania są ciągle aktualne? Widać w nich pewne tematy, zjawiska, jakie frapowały autora. Widać w nich też w nich barwy lat w jakich tworzył. Generalnie są nieco retro, ale chyba cały czas można je odnieść do rzeczywistości. Ciągle mamy do czynienia z chciwością lub cwaniactwem, a politycy w dalszym ciągu nie wzbudzają naszego zaufania. A już szczególnie zaszokowały mnie teksty obśmiewające wojnę i fanatyzmy. Przypomnę, że Mrożek urodził się w 1930 roku. Chociażby w autobiograficznej książce „Baltazar” znajdziemy wzmianki, jak wspomina wydarzenia II wojny światowej. Często podkreśla się jak straszny był to konflikt i że należy zrobić wszystko, aby więcej do podobnego nie dopuścić. A kiedy śledzę informację ze świata, zadaję sobie pytanie, dlaczego ludzie, rządzący ciągle to robią, dlaczego w różnych częściach świata ciągle przelewa się krew niewinnych.
Mrożek jest tak niesamowity, że nie sposób go skopiować. Dostał już miano ikony literatury, jednak jest to ikona, której nie trzeba się bać, a nawet bardzo swojska ikona. Jego opowiadania są wyjątkowo wdzięczne w czytaniu, proste i rzeczowe, a przy tym jakże trafne. Ich czytanie to uczta. Uczta literacka, humorystyczna, intelektualna.