Sekrety podlaskich rodów zamknięte w zakurzonych szufladach
W jednym z podlaskich domów, po śmierci właścicielki, zostaje odkryta stara komoda – niezwykły mebel, będący prezentem od samej Aleksandry Piłsudskiej. Jej zawartość skrywa sekrety splatające losy mieszkających w okolicy rodzin…
Celina Mioduszewska zabiera czytelników w podróż po szlacheckich posiadłościach Podlasia – od Kamiennego Dworu, przez Mazury, Ruś Starą, Zawrocie-Nowiny, Wandzin, aż po Rzębiki. Jej nostalgiczna, wielowątkowa opowieść odsłania burzliwe przeżycia kilku pokoleń kobiet, uparcie poszukujących własnego sposobu na szczęście.
Jaki wpływ na teraźniejszość będą miały echa dawnych historii, zaklęte w ruinach niegdyś tętniących życiem dworów?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-05-13
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 282
Język oryginału: polski
NIE MA PRZYSZŁOŚCI BEZ PRZESZŁOŚCI
"Panie ze Stokowego Dworu" to już czwarta powieść Celiny Mioduszewskiej jaką miałam okazję przeczytać za sprawą Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. i jednocześnie trzecia historia, w której mi czegoś brakowało. Ale zacznijmy od początku...
Autorka znów zabiera nas na Podlasie, by za sprawą pamiętnika odnalezionego w starej komodzie należącej niegdyś do Aleksandry Piłsudskiej zabrać nas w przeszłość i przenieść do pierwszej połowy XX w.
Pięćdziesięcioletnia Emilia Stokowska straciła niedawno dwoje bliskich jej osób - wnuczkę i męża, a ostatnio także teściową - Cecylię. To właśnie pamiętnik seniorki odkrywa tajemnice z przeszłości i rzuca nowe światło na obecne wydarzenia. To dzięki niemu ścieżki kilku osób splatają się że sobą w nieoczekiwany sposób. Emilia, jej córka Małgosia, przyjaciółka Ula oraz syn Urszuli ksiądz Artur okazują się być złączeni na zawsze. Co łączy te postaci i jaki mają związek z przeszłością Stokowego Dworu przeczytacie w książce. Zdradzę tylko, że nie obejdzie się bez niespodzianek.
Spodobał mi się bardzo pomysł na fabułę, nawiązania do postaci i wydarzeń historycznych - choć są to jedynie wzmianki. Urokliwe opisy dworków szlacheckich ciekawią i dodają wyjątkowego smaczku tej opowieści. Jednak po raz kolejny to styl i sposób przedstawienia zdarzeń budzi najwięcej zastrzeżeń. Zagłębiając się w lekturze ponownie miałam wrażenie jakbym czytała streszczenie wydarzeń, a nie powieść. Wygląda to tak, jakby autorka nie miała pomysłu na rozwinięcie wątków i dlatego traktuje je bardzo pobieżnie. Prześlizguje się przez kolejne wydarzenia nie wzbudzając przy tym większych emocji.
Zwróciłam również uwagę na fakt, że bohaterowie wciąż gdzieś jeżdżą, przemieszczają się, zmieniają miejsce i są w ciągłym ruchu, co momentami wprowadza chaos do treści i trudno się skupić na istocie tej historii. Jest mnóstwo miejsc, przeskoki czasowe i w efekcie niespójność kompozycji. A z punktu widzenia czytelnika mamy tu zwyczajne sprawozdanie z tego, co się wydarzyło, a nie powieść. Pozwolę sobie też zauważyć, że park Skaryszewski w Warszawie nie znajduje się na Woli, ale po praskiej stronie. Takich nieścisłości było więcej.
Bohaterowie całkiem nieźle wykreowani, przeżywający swoje dramaty, stawiający czoła problemom i wyzwaniom, które przygotował dla nich los. Jednak przez ten cały natłok miejsc i zdarzeń osoby przedstawione w tej opowieści schodzą jakby na tło wydarzeń i nie mamy w zasadzie możliwości nawiązać więzi z żadną z postaci. Chociaż nie, nie mogę tu pominąć Józefiny. Ta kobieta po prostu skradła moje serce. Jej otwartość, dobroć i pogoda ducha były niczym słońce dla tej opowieści.
Autorka starała się przemycić w tej historii pewne tematy o charakterze ogólnoludzkim i ponadczasowym jak kłamstwo, zdrada, choroba, przyjaźń i miłość oraz wybaczenie. Pani Celina stara się też zwrócić uwagę na korzenie, na to kim jesteśmy i skąd się wywodzimy.
"Panie ze Stokowego Dworu" to chyba najsłabsza powieść autorki, z tych które dotąd poznałam. Niby tylko 270 stron, a czułam się zmęczona tym chaosem i znużona sprawozdawczym stylem. Emocje do mnie nie trafiły. Pomysł na powieść rewelacyjny, ale efekt bardzo średni. Potencjał kompletnie nie wykorzystany. Chciałoby się podsumować tę historię jednym stwierdzeniem - co za dużo, to nie zdrowo.
Zabytkowe meble, nieodkryte tajemnice i fakty, które zmienią wszystko... Brzmi intrygująco? Mam nadzieję, że tak! Chcę Wam dziś opowiedzieć o rewelacyjnej powieści, która absolutnie skradła moje serce i której jestem jedną z dumnych patronek medialnych. Zatem usiądźcie wygodnie i zaczynamy :)
Akcja całej historii toczy się na Podlasiu. Wspólnie z bohaterami, poruszamy się po różnych miejscowościach i odkrywamy kolejne rodzinne sekrety. A wszystko zaczęło się niepozornie, bo od komody, którą kiedyś podarowała sama Aleksandra Piłsudska. To właśnie zawartość tego mebla zburzyła cały dotychczasowy spokój rodziny Stokowskich... I sprawiła, że dotychczasowa zbieżność nazwisk stała się całkowicie nową historią o wspólnych korzeniach i zupełnie nowym rozdziałem w życiu wielu osób... Jakie tajemnice skrywał zabytkowy mebel? Jakie informacje wypłyną na światło dzienne? Jak ich ujawnienie wpłynie na życie bohaterów? I czy komoda Aleksandry Piłsudskiej finalnie uczyni więcej pożytku czy szkody? Na te pytania odpowiedzi znajdziecie podczas uważnej lektury.
Zacznę na początku od tego, że jestem wręcz zachwycona tą pozycją. I to nie dlatego, że jest to mój patronat medialny. Po prostu, w tej książce podobało mi się absolutnie wszystko. To była lekka i przyjemna lektura, którą dosłownie pochłonęłam w niecałe dwa dni. Jednakże, pomimo tego, iż napisałam, że jest to powieść lekka, pewne tematy w niej poruszane, sprawiały że nie była to typowa sielanka. Mieliśmy tutaj do czynienia i ludzkim cierpieniem, i odrzuceniem przez najbliższych. I zdradzę Wam, że Autorka poprowadziła całą fabułę w tak umiejętny sposób, że cała książka stała się ogromnie interesująca. Nie można się było wręcz od niej oderwać. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona powieść Autorki. Przez długi czas zastanawiał mnie też tytuł tej powieści, bo nie mogłam go z niczym powiązać. Gdy wreszcie wszystkie elementy układanki się dopasowały, zrozumiałam w pełni, co konkretnie Pani Celina miała na myśli. To było piękne dopięcie klamry! Nie mam absolutnie się do czego przyczepić. Może tylko do tego, że ta publikacja tak szybko się skończyła :) Z ogromną niecierpliwością będę wypatrywała kolejnych książek Autorki. Wiem, że będą to wartościowe pozycję, które odkrywają przede mną wiele ciekawostek i informacji o których wcześniej nie słyszałam.
Jeśli szukacie książki ciekawej, takiej na chwilę, potrzebujecie relaksu a przy okazji chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Podlasiu, które Autorka tak zachęcająco przedstawia, to ta pozycja będzie dla Was idealna. Gwarantuję Wam, że posiada ona wszelkie elementy, by w przyjemny sposób spędzić z nią czas a przy okazji dowiedzieć się z niej wielu ciekawych rzeczy. Bardzo dziękuję Autorce i Wydawnictwo Novae Res za zaufanie, możliwość patronatu oraz za to, że mogłam poznać tę wartościową historię. Było warto. Naprawdę ;) Zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po "Panie ze Stokowego Dworu", dajcie się porwać i wspólnie z bohaterami odkryjcie to, co przez lata było tak skrzętnie ukrywane. Polecam i ogromną przyjemnością przyznaję 10⭐/10 😀📖
Powieści Celiny Mioduszewskiej za każdym razem zabierają mnie w niezwykłą podróż. Tym razem nie było inaczej, bo już kiedy zaczęłam czytać, wiedziałam że ta powieść będzie wyjątkowa.
W tej powieści poznamy kilka pokoleń kobiet, które tak naprawdę poszukiwały swojego sposobu na odnalezienie szczęścia. Mówi się że w życiu nic nie dzieje się przypadkiem, zgadzacie się z tym? Czy wszystko w życiu dzieje się po coś?
Usiądźcie wygodnie, weźcie w dłoń tę książkę i zagłębcie się w historie, które mają do opowiedzenia kobiety.
„Ujrzawszy ruinę, starała się ją zrekonstruować. Wyobrażała sobie dworek parterowy, w połowie drewniany, w połowie murowany, pokryty dwuspadowym dachem, z neogotyckim przeszklonym gankiem pośrodku elewacji. Porastały ją herbaciane pnące róże. Niestety, to tylko wytwór wyobraźni.”
Emilka po jakimś czasie od śmierci Cecylii odkrywa w domu starą komodę, która… skrywa pewne tajemnice. Tajemnice, które nie miały ujrzeć światła dziennego, a które splatają losy rodzin mieszkających w bliskiej okolicy. Co takiego może skrywać stara, przykurzona komoda? Zapewne jesteście ciekawi, więc tym bardziej zachęcam do przeczytania.
Autorka napisała powieść pełną emocji odczuwalnych na skórze czytelnika. Do tego całość napisana pięknym, przyjemnym w odbiorze językiem. Doskonała kreacja bohaterów, z którymi aż chce się przebrnąć przez tę powieść. No i najważniejsze, podróż przez niesamowite szlacheckie posiadłości Podlasia, pięknie opisane, niezwykle barwne, aż człowiek sam chciałby zobaczyć je na oczy. Mazury to od bardzo dawna miejsce, które sama chciałabym kiedyś odwiedzić, więc teraz moja ciekawość została jeszcze bardziej podsycona.
Powieść, którą macie przed sobą opisuje relacje międzyludzkie, które jak się okazuje nie zawsze są doskonałe. Ta historia pokazuje, że nie ma przyszłości bez przeszłości. Bo gdziekolwiek byśmy byli i cokolwiek byśmy robili ona zawsze się o nas upomni. Mamy tutaj również obraz rodzicielskiej miłości, takiej która chciałaby uchronić swoją pociechę przed wszelkim złem świata.
„Choinkowe cacka. Ich moc. Lustrzane odbicie przeszłości, do której człowiek powraca, gdy osiągnie stosowny wiek. To sięganie wstecz jest równoznaczne z życiowym rozrachunkiem.”
Panie ze Stokowego Dworu to nostalgiczna powieść do minionych czasów, które jak się okazuje mogą skrywać pewne bolesne sekrety. Czasem chcąc komuś pomóc, możemy wyrządzić krzywdę komuś innemu. Zachęcam do przeczytania.
Sawantka jest książką o miłości, pasji, ale też rozterkach egzystencjalnych dojrzałej kobiety. Choć wydawałoby się, że Lena jest szczęśliwą żoną, matką...
Jeśli wsłuchasz się w szum wierzb, poznasz historie, które na zawsze pozostaną w twoim sercu Antek Grądzki, zbyt wcześnie osierocony przez rodziców gospodarz...
Przeczytane:2025-10-16, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
"Tajemnice z dna duszy. Zawsze spędzają uśmiech z twarzy."
Kłamstwo ma krótkie nogi – prawda stara jak świat, a jednak ciągle namacalnie obecna wśród ludzi. Jakoś nie możemy wyzbyć się przekonania, że kłamstwo uchroni nas przed konsekwencjami i pozwoli spokojnie żyć dalej. To właśnie o ten spokój chodzi, który jednak nie chce nadejść, nieważne jak bardzo chcielibyśmy sami siebie do tego przekonać. Niektórzy tworzą kłamstwa ponoć w imię czyjegoś dobra i myślą, że ta odrobina „bieli” wywabi winę z ich duszy. A ta, na przekór wszystkiemu, cierpi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Bo nikt nie lubi być okłamywany, a kłamcy najbardziej oszukują samych siebie.
"Nie ma przyszłości bez przeszłości."
W tej opowieści wszystko kręci się wokół przeszłości. Oraz kobiet. To historie ich wszystkich otoczone są duchami i tym, co owe mary po sobie pozostawiają. I mowa tutaj o wydarzeniach zarówno tych niedalekich, jak i tych sięgających wcześniejszych pokoleń. Jakimś zbiegiem okoliczności za każdą z kobiet podąża strata, śmierć i smutek. A kłamstwa zdają się być przyczyną wszelkich następstw wypadków w rodzinie Stokowskich. Kiedy Elżbieta znajduje starą komodę teściowej i zagłębia się w pisany przez nią pamiętnik, poznaje nie tylko historię rodzinną, ale także prawdę dotyczącą jej najbliższych. I chociaż najboleśniej dotknie ona jej córki, to sama czuje się oszukana i zdradzona. Czy „białe kłamstwo” może wytłumaczyć kiedyś podjętą decyzję?
"Gdy emocje są zbyt bolesne, usta milczą."
Pod wpływem emocji dokonuje się wielu nieprzemyślanych wyborów. Nawet jeśli w spokojniejszych okolicznościach zarzekalibyśmy się, że nigdy czegoś nie zrobimy, to emocje potrafią zmienić wszystko. Kiedy dochodzi do tego młodość i brak doświadczenia oraz myśl „co ludzie powiedzą”, wtedy potrafi ruszyć lawina złych decyzji. Choć może w danej sytuacji nie można czasem zrobić niczego więcej…? Gdy jedna osoba zakocha się w kimś, kto przyrzeczony jest komuś innemu, to co wtedy? Walczyć, odsunąć się, milczeć czy głośno upominać się o uczucie? Jakkolwiek postąpimy, nie obejdzie się bez łez i cierpienia. Panie Stokowskie po latach muszą się zmierzyć z tym, co kiedyś zostało zatajone, spróbować poukładać sobie świat na nowo i znaleźć w sobie odwagę przebaczania. Tylko w taki sposób mogą liczyć na nowy i lepszy rozdział swojego życia. A zagłębienie się w przeszłość może odczarować to, co dopiero przyjdzie. Bo przyszłość tylko wtedy jest świetlana, kiedy pochowa się wszystkie duchy przeszłości.
"Wszystko jest po coś, a utrwalanie przeszłości wręcz potrzebą. Przeszłość niewątpliwie urasta do rangi wartości."
Panie ze Stokowego Dworu udają się wraz z czytelnikiem w poszukiwania – miejsc, wydarzeń, przedmiotów, ludzi i prawdy. To ta ostatnia pozwala wszystko poukładać i nadać wszystkiemu sens. Bez niej nic nie ruszyłoby z miejsca, a osoby skrywające tajemnice nadal walczyłyby z demonami przeszłości. A te potrafią wraz z każdym mijającym rokiem rosnąć w siłę. Wysuwając szufladę starej komody, Elżbieta otwiera niejako puszkę Pandory, która na pierwszy rzut oka wydaje się jedynie zła i przygnębiająca. Ale strach da się oswoić, a wtedy można zamienić go w odwagę patrzenia przeszłości i przyszłości prosto w oczy.
Ja także przyglądałam się poczynaniom pań Stokowskich i spoglądałam wraz z nimi na podlaskie dworki, szlacheckie posiadłości. Starałam się podążać za opowieścią, ale tutaj natrafiałam na pewien problem – ilość miejsc i początkowe przeskakiwanie z miejsca w miejsce oraz od bohatera do bohatera trochę utrudniało mi zorientowanie się, gdzie obecnie przebywam. Pod tym względem powieści brakuje chronologii, osadzenia w miejscu i czasie oraz poczucia klimatu tamtych czasów. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o bardziej szczegółowe nakreślenie postaci i ich przeżyć. Mogłaby z tego powstać nawet wielotomowa saga. Niemniej, historia jest ciekawa i pomysłowa, zwraca uwagę na siłę, jaką mają w sobie kobiety oraz na potrzebę nieustannego skracania kłamstwom nóg.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Panie ze Stokowego Dworu, Celina Mioduszewska, Wydawnictwo Novae Res, 2025