„Panowanie smoka” to najnowsza propozycja dla fanów twórczości George’a R.R. Martina oraz serialu „Gra o tron”. Tym razem na rynku zaprezentowana została nie powieść, ale oficjalny przewodnik, który umożliwia lepsze poznanie historii rodziny Siedmiu Królestw.
W przewodniku „Panowanie smoka” omówione zostaną losy z pierwszej części historii rodziny Targaryenów, poczynając od działań Aegona Targaryena i podboju Westeros, a kończąc na wojnie, po której nic nie było już takie samo.
Premiera przewodnika związana jest z nowym serialem od HBO - spin-offem „Ród smoka”.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-10-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: język angielski
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
W ręce wpadła mi tym razem kronika (z obrazkami) - Panowanie smoka. I tak właściwie to jest to skrót dwóch książek Ogień i Krew. Dlaczego i co je łączy? Mamy początek panowania Targaryenów w Westeros i pod koniec mamy Zgubę smoków (tj. tu akurat troszeczkę o nim mało, chociaż Zguba się pojawia),czyli właśnie fabularnie to samo, co dostajemy w OiK. Tyle że tutaj autorowi zachciało się więcej ilustracji i zdecydowano się na niedzielenie tekstu na dwa tomy, dlatego też podarowano sobie szczegółowość nad suchą kronikę wydarzeń. Jak sobie spojrzycie na okładkę, to pisze tom I, więc zastanawiam się, co takiego ujrzymy -- o ile ujrzymy -- w tomie drugim. Ach marzy mi się temat Wielkich Bękartów...
Niemniej trzeba jedno zauważyć -- dla mnie i podkreślam mnie, to jest po prostu zagranie na sentymencie i skok na kasę. Na moje nieszczęście pierwsze co mi w ręce wpadło to OiK, gdzie wydarzenia są opisane krok po kroku i gdzie mam pierwszą wojnę domową przedstawioną przez trzech kronikarzy. Dlatego też czytając Panowanie już wiedziałam, kim był Maegor, jakim dzieciorobem był Jeaherys I, jak zakończył się Taniec smoków i co ze smokami się dalej stało. I szkoda, że nie zaczęłam poznawanie historii od Panowania, bo może nie parzyłabym na to dzieło tak krytycznym okiem. Ale poza tym nic więcej zarzucić nie mogę; opisy zdarzeń się zgadzają, chronologia też, wydarzenia z Tańca potraktowano na zasadzie 'wywalmy te niewiarygodne, zostawmy fakty'. I chociaż trafiłam na dwa-trzy zdania w formie gramatycznych łamag, nic więcej nie będę narzekać. Fabularnie, czy też kronikarsko jest okej.
Nie do końca podobają mi się podpisy pod ilustracjami, gdzie wśród tych naprowadzających mnie na trop czyją widzę twarz czy jakie wydarzenie, są te takie wzięte z ... nie wiem skąd. Od choćby ilustracja podpisana tytułem Śmiercionośne smoczątko - wtf? Pasuje mi do wszystkiego i do niczego.
Narzekać to dopiero zacznę na szatę graficzną. O ile treść mnie nie denerwowała, tak też brak kolumnowania był straszny. Pamiętacie dzieło Świat Lodu i Ognia? No, tam się przyjemnie czytało, bo tekst nie rozlewał się na całej stronie i był pocięty. Tutaj miałam momenty, kiedy wzrok znowu trafiał w nie swój wers. Na szczęście są wielkie litery, także nie było problemu z czytaniem (chociaż przypisy są... za duże? Zbyt widoczne?) i chyba dlatego zastosowano taki font, bo ktoś okroił zawartość wydarzeń. Chociaż może po prostu wydawnictwo mogło wydać książkę w innych wymiarach, jakby była mniejsza, to by się łatwiej czytało i byłby sens tomu drugiego, bo można by powiedzieć, że całość wydarzeń by się nie zmieściła, ale tedy ktoś by mógł powiedzieć, że to takie OiK tylko z obrazkami i... No, ale brak kolumn to ja im nie wybaczę, na moje biedne, zmęczone oczy.
Nie wybaczę też doboru rysunków. Wiem, wie, są gusta i guściki i o nich się nie rozmawia, ale klękajcie narody! Tak z 30% rysunków mi się spodobało i większość to ilustracje rozpoczynające rozdziały. Kolejno 25% było takie meh, może być, nie jestem co prawda zachwycona, ale też i nie zniesmaczona. A reszta wyglądała tak, jakby grafik komputerowy wrzucił polecenia do CzatuGPT i kazał mu na rympał generować ilustracje. Ich estetyka jest wątpliwa, a i czasem dopatruję się takich karygodnych rzeczy, jak np. nieproporcjonalność, zmiany heraldyki i barw (przy Tańcu barwy i herby były ważne, oj były) oraz co mnie najbardziej męczyło - brak dopasowania postaci do wyglądu. Wiecie, jak już czytam o Aemondzie to chociaż ustalcie, które konkretnie oko mu wyłupili. Albo dogadajcie się jakiego koloru był jaki smok. Niby da się machnąć ręką i skupić na tekście, ale ja już tekst znam, chcę fajne obrazki. Zastanawiam się, czy oni w redakcji nie mieli kogoś, kto by selekcjonował rysunki i sprawdzał ich poprawność z tekstem? Niby ktoś taki był. Cóż, trochę robotę spaprał.
Za to pochwalę wygląd okładki, twardość (tak, praktycznie nie do zniszczenia i taka miła w dotyku),ozdobniki stron i... czytelną końcową genealogię. Mało? No mało, bo mało z wizualnych rzeczy mi się podobało. Aha, i jeszcze te 25% obrazków, gdzie autorzy się przyłożyli do rysowania.
Więc co w końcu -- czytać czy nie czytać? Czytać, ale... jako pierwsze, przed Ogniem i Krwią. OiK przedstawia wydarzenia z perspektywy różnych kronikarzy, co wprowadza elementy niepewności i interpretacji, podczas gdy Panowanie smoka prezentuje tylko ustalone fakty. Frajda poznawania świata, tyle że w tej właśnie kolejności. Ale! Dla tych, którzy już przeczytali Ogień i krew, książka ta może wydawać się redundantna, oferując niewiele nowej treści poza obrazkami i jej wartość może sprowadzać się głównie do aspektu kolekcjonerskiego czy estetycznego. Ja swoją kupiłam z drugiej ręki i za tanie pieniądze, więc nie mogę za głośno narzekać. Chociaż naprawdę, naprawdę spodziewałam się wydania dorównującego Światu Lodu i Ognia i niestety dostałam wydanie kategorii P jak "pan przy tym nawet nie stał".
Jednym zdaniem - udany skok na kasę.
Targaryenowie, Lannisterowie czy Starkowie to nazwiska budzące powszechny szacunek, niekiedy strach, a przede wszystkim pobudzające wyobraźnię działającą jakby nie było w oparciu o serialowe dzieła. Ale przecież bohaterowie ci nie wzięli się znikąd, prawda? Osoby, które zastanawiają się skąd w ogóle dynastia Targaryenów wzięła się w Westeros, zainteresują się zapewne "Panowaniem smoka" wydanym przez wydawnictwo Zysk, będącym swoistym kompendium wiedzy odsłaniającym historię tego znakomitego rodu.
Niektórych może zasmucić fakt, że "Panowanie smoka" nie jest powieścią w stylu "Pieśni Lodu i Ognia", a olbrzymim (i to dosłownie) przewodnikiem dokumentującym pierwszą połowę dziejów władania Targaryenów w Westeros, począwszy od podboju Aegona I aż po kres regencji Aegona III. Po początkowym zapoznaniu się z krótką historią każdego z Siedmiu Królestw, które z mniejszym bądź większym powodzeniem podbili Targaryenowie, czytelnicy zostają ,,wrzuceni" w świat dworskich intryg, sojuszy (niekoniecznie tych szlachetnych), krwawych walk o sukcesję, zdrad - także wśród bliskich i mogłoby się wydawać najbardziej zaufanych ludzi - czy brutalności, wcale nieukrytej i przedstawionej, jako dzika, nieokiełznana siła.
Chronologia wydarzeń oraz ich szczegółowość może przytłoczyć i spowodować w głowie prawdziwy mętlik aczkolwiek, gdy wpadnie się w tryb czytania, nawet takie mankamenty przestają mieć znaczenie (tym bardziej, że na końcu przewodnika rozrysowano drzewo genealogiczne dynastii, więc zawsze można się nim wspomóc). Autor skupia się nie tylko na tym, co najistotniejsze, ale także pokazuje, że coś, co można traktować, jako ,,drugie tło", jest nie mniej ważne dla całej opowieści.
Oprócz bardzo drastycznych sytuacji, czytelnicy są świadkami rozlicznych ślubów, narodzin dzieci, wykluwania się smoków (a owszem małe smoczątka również się pojawiają). Mogą zapoznać się również z valeyriańskimi zwyczajami, (z których wynika m.in. fakt zawierania małżeństw między rodzeństwem) czy historią powstania Żelaznego Tronu, tak istotnego dla wszystkich powieści G.R.R. Martina.
Nie sposób nie wspomnieć o przepięknych ilustracjach, które naprawdę cieszą oczy, gdy się je ogląda. Niezwykły koloryt, szczegółowość, bardzo dobrej jakości papier i fakt, że książka jest zszyta, a nie sklejona (co akurat mnie ułatwiło czytanie, bo trzymałam ją zazwyczaj na kolanie - rym niezamierzony) sprawia, że pozycja ta nie tylko idealnie prezentuje się na półce, ale również może stać się doskonałym prezentem, który z pewnością ucieszy obdarowanego. Czekam niecierpliwie na kolejną część i mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła wziąć ją w swoje dłonie.
SMOKI OŻYWAJĄ
Wydawnictwo Zysk zaszalało i na fali zainteresowania wzbudzonego przez serial ,,Ród smoka" zaserwowało nam ,,Panowanie smoka". Kolejna książka ze świata ,,Gry o tron"? I tak, i nie. Tak, bo wszak jeszcze jeden to dodatek do serii, a nie, bo takiego jeszcze nie było. A na pewno nie do końca. ,,Panowanie" bowiem to pięknie wydany album, który ozdabia - półkę, Martinową kolekcję, biblioteczkę. No świetnie to wygląda, tak z zewnątrz, jak i w środku, a jeszcze i znakomite jest to wszystko także pod względem zawartości, tekstu i samej encyklopedycznej formy.
Bo to właśnie taka encyklopedia. A właściwie kronika, obejmująca historię dziejów dynastii Targaryenów od czasów podboju, po rządy regentów Aegona III. Historię pełną walk o władzę, krwi, śmieci, smoków, ale i niezwykłości.
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/11/panowanie-smoka-ilustrowana-historia.html
Po śmierci króla potwora, Joffreya, Cersei przejęła władzę w Królewskiej Przystani. Śmierć Robba Starka złamała kręgosłup buntowi północy...
Jedenastu najwybitniejszych, twórców fantasy napisało minipowieść specjalnie na potrzeby tego zbioru. Oddajemy wam do rąk, drodzy czytelnicy...
Przeczytane:2022-11-20,
„Panowanie smoka” to wyjątkowa książka, która dołączyła do rodziny „Gry o tron”. Jest to przepięknie wydany album, który zachwyca ilustracjami i pozwala zagłębić się historię rodu Targaryenów. Dokładnie od czasów podboju, po rządy regentów Aegona III. Czasów pełnych krwi, walki, śmierci i przede wszystkim smoków.
Jeżeli chodzi o kwestie literackie to nie ma tutaj zbytnio o czym mówić. Książka ma bardziej formę kroniki dzięki której poznajemy najważniejsze wątki o dynastii. Ale jej największą ozdobą są genialne ilustracje. Pełne realizmu, bólu, cierpienia i… magii. Grafik zrobił tutaj świetną robotę, a duży format wydania powoduje, że każdej ilusttacji możemy się dokładnie przejrzeć. Uwierzcie, że ta książka wciąga i odświeża wspomnienia.
„Panowanie smoka” to książka dla każdego fana prozy Martina. Niedługo zbliżają się święta, więc macie genialny pomysł na prezent gwiazdowy. Piękne wydanie, gruby papier, twarda oprawa i genialna zawartość. Polecam!