Park Marzeń to Disneyland przyszłości. Jego główną atrakcją są wymyślne gry fantasy, dziejące się "na serio" z udziałem żywych aktorów. O przebiegu Gry decyduje jej Mistrz. Jeżeli logika Gry tego wymaga, Mistrz może nawet zabić każdego z Graczy. Park zapewnia plenery, kostiumy, rekwizyty, reszta należy do wyobraźni Graczy.
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1994 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 409
Tytuł oryginału: Dream park
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dorota Żywno
"Pierścień" Larry'ego Nivena, uhonorowany prestiżowymi nagrodami Hugo i Nebuli, to jedna z najbardziej udanych w historii fantastyki naukowej prób połączenia...
Louis Wu, niemal beznadziejnie uzależniony od wywoływanej elektrycznie ekstazy, leciwy kziński wojownik Mówiący-do-Zwierząt oraz Najlepiej Ukryty, partner...
Przeczytane:2025-10-12, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
Coś w stylu Świata Dzikiego Zachodu Crichtona, ale z hologramami, wątkiem szpiegowsko-morderczym i LARPem.
Tak jak ktoś wcześniej pisał, książkę można podzielić na etap nudy, w którym następuje początek i otwarcie i czekanie na grę; etap zachwytu jak już trwa sama gra; etap zmieszania, bo koniec gry jednak nie daje satysfakcji i ostatni etap - bzdurne i pełne hipokryzji zakończenie wątku morderstwa.
Naprawdę, gdyby skupić się na samej grze, na wątku LARPowym to byłaby nawet fascynująca rzecz. Już tam pal licho, że podczas przerw mamy Statek Miłości każdego z każdym i dramaty, bo ona spała z nim, a ja nie spałem z nią, bo jestem wiernym; to to tam jeszcze da się przeczytać i uśmiechnąć, ale wątek morderstwa i tej detektywistycznej bieganiny? Nie.
Nie, bo jest potraktowany po łebku i Gryf od wielkiego dzwonu przypomina sobie, po co on tu jest. A jak już sobie przypomni, to nieudolnie pcha śledztwo, aż trafia na poszukiwanego i ten traf jest ślepy jak Polifem. Serio, poszlaki prowadzące do sprawcy są na chybcika pisane. A sam finał... Kto czytał, ten wie, że festiwal hipokryzji i niesprawiedliwości trwa w najlepsze. Cóż, ja jestem za tym, by przerwać grę jeszcze zanim wpadli na karkołomny pomysł posłania szpiega, ale wtedy nie byłoby książki, przygód, wątłych dylematów moralnych i seksu. Książka by schudła.
Czy polecam? Hm, tak jak się ma czas - bo rozdziały są dość krótkie i jak już przebrniesz przez początek, to się robi fajnie. Ale nie chce mi się drugi raz czytać. Wolę jeszcze raz zobaczyć u Crichtona, jak ściągana jest twarz Yula ;-) Aaa i jeszcze posłowie na tyle mnie zaciekawiło, że sprawdziłam sobie ten Kult Cargo i tak dalej i łał.