A może by stąd po prostu pójść? Wyjść, na nic już nie czekać. Poddać się.
Nie próbować już na siłę, pogodzić się z niekompletnością, niewystarczaniem.
Ile się można starać, stawać ciągle na wysokości zadania? Tyle tego planowania, zasad, ograniczeń, a jaki finał? Nerwy, zmęczenie potworne, ciężkie noce.
A po co to komu? Nikt i tak nie zauważa.
,,Przedświt" to powieść podszyta niepewnością i lękiem, w której jawa miesza się ze snem, a prawda z fikcją. To głęboko poruszająca historia, która stawia pytania o stracone szanse i miejsce człowieka we współczesnym świecie. To portret naszych czasów przesycony emocjami, których często sami nie potrafimy nazwać.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2024-09-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 232
Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby? Gdybyście na przykład poszli w innym kierunku lub podjęli inną decyzję? Czy wtedy mielibyśmy lepsze życie, fajniejszą pracę? Trudne pytania, ale to właśnie one nękają głównego bohatera najnowszej książki Tomasza Michniewicza pod tytułem "Przedświt" Jest on bezpośrednio po rozwodzie, ale nie do końca pogodzony ze swoim losem. Trochę na jawie, trochę we śnie próbuje rozliczyć swoje życie. Co by było gdyby? Czy mógłby coś zmienić? Ale czy to by coś zmieniło? Czy warto aż tak zatracać się w przeszłości czy może lepiej zacząć żyć tu i teraz? Podczas swojej wędrówki ulicami Warszawy spotyka rozmaite osoby. Często są to osoby samotne, ale czy w tym pędzie dnia codziennego potrafimy ich dostrzec. Ta książka pozwala a nawet każe nam się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie oraz otaczających nas ludzi w trochę inny sposób. Zmusza do refleksji i przemyśleń. Czyta się ją bardzo dobrze ale nie za szybko, bo warto czasami zwolnić i pochylić się nad przeczytanymi słowami.
Czy kiedykolwiek zastnawialiście się, co by było, gdybyście wybrali inną ścieżkę życia? Inny zawód, innego partnera życiowego? Czy wtedy wasze życie byłoby lepsze, szczęśliwsze, pełniejsze? A może wręcz przeciwnie?
Bohater książki (alter ego autora?) poniósł życiową klęskę. Rozwód to koniec jego dotychczasowego życia. Czy mógł coś zrobić lepiej, inaczej, ocalić ten związek? W gabinecie psychologa zastanawia się, jak jego praca, jego sztywne zasady moralne wpływały na małżeństwo. Skoro praca zawodowa była tak ważna, to dlaczego teraz autor czuje tylko pustkę, niedosyt, zmęczenie?
A może trzeba było zostać finansistą, tak, jak sugerowali rodzice? Czy wtedy bohater byłby szczęśliwy? Chociaż może też jego życie byłoby żałosne, mimo pieniędzy na koncie i rzekomej wolności?
Być może życie muzyka byłoby lepsze? Koncerty, publika, sława! A raczej dziwne speluny, wieczne pustki w portfelu, niezdrowy tryb życia?
Za pierwszym razem nie za bardzo zrozumiałam, o co chodzi w tej książce.
Dopiero za drugim czytaniem wszystko stało się jasne ;)
Autor (w majakach, spowodowanych przez wysoką gorączkę) "przeżywa" swoje życie w różnych wersjach. Czy inne wersje są lepsze? Nie, po prostu są inne.
"Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" - można to odnieść również do wyborów w życiu.
Mamy tendencję do idealizowania życia innych ludzi a nie doceniamy tego, co mamy.
Stąd tylu sfrustrowanych ludzi, którzy - zamiast cieszyć się rodziną, dziećmi, swoimi nawet niewielkimi osiągnięciami - rujnują to wszystko, bo szukają czegoś lepszego. Podążają za mirażami, tylko z daleka wyglądającymi zachęcająco.
To dobra, zaskakująca powieść, którą trzeba czytać uważnie, żeby samemu nie wpaść w tę nieokreśloną porę dnia, w niedopowiedzianym miejscu i w dziwaczną porę roku.
"Że się boję całe życie. Że sztywny kręgosłup uwiera. Zasady uciskają. Warto być przyzwoitym, ale to cholernie męczy".
Bohater, to dojrzały mężczyzna, który właśnie znalazł się na życiowym zakręcie. Trafił do gabinetu terapeutycznego, próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania, podsumowuje swoje życie. Jest świadomy, że stracił wiele szans, pogubił gdzieś nadzieje. Ma zajrzeć głęboko w swoją duszę, zanurzyć się we wspomnieniach, w myślach. Czujemy jego lęki, obawy przed tym co nieznane, czego może jeszcze doświadczyć.
Pióro Autora jest lekkie, przyjemne, naturalne, refleksyjne, bije z niego autentyzm, bez zbędnej przesady.
Uczucia, nie każdy potrafi o nich mówić. W tej książce znajdziemy wiele życiowych prawd, pięknych, trudnych, nieoczywistych myśli, refleksji. Takich uniwersalnych. To wszystko z perspektywy mężczyzny. Uczucia, emocje, porywy serca, przelot myśli. Pan Michniewicz wyraźnie pokazuje, że wszyscy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety pragniemy jednego - szczęścia. Jednak co jest bardzo ważne, każdy z nas inaczej je postrzega.
Samotność, szukanie sensu życia, własnej życiowej ścieżki, narzucane nam wszystkim schematy, nakazy, zakazy, oczekiwania innych. Płytkość, mierność, materializm otaczających ludzi. Bohater trafia na różnych ludzi, każdy z nich z czymś się mierzy, czegoś doświadczył, z czymś walczy. Samo życie. Sen miesza się z rzeczywistością.
Minimalizm bije z tej książki. Porusza, niepokoi, stawia pytania. Jest odważna. Jedna z lepszych, jakie ostatnio przeczytałam. Wartościowa lektura. I to zakończenie! Czytajcie, warto!
Siedem podróży w czasie. A ponieważ czas dany nam jest jako pamięć, będzie to siedem podróży przez siedem pamięci siedmiu zwykłych ludzi. Niby ten sam...
Książka podróżnicza, jakiej jeszcze nie było! Przedziera się przez dżunglę, łapie jadowite węże, zakrada się do obozu partyzantów, tropi przemytników...
Przeczytane:,
(czytaj dalej)