Klasyczna powieść postapokaliptyczna rozgrywająca się w scenerii rodem z Białego lotosu.
Witamy w hotelu Termush – luksusowym nadmorskim przybytku dla wybranych. Goście to bogaci preppersi, którzy zarezerwowali pokoje na długo przed katastrofą, i teraz mogą korzystać z rozmaitych wygód, do których nie mają dostępu ci, którzy się tu nie dostali: schronów broniących przed radioaktywnym pyłem, przyjemnej muzyki w tle, zapasów żywności i całkowitej izolacji od świata zewnętrznego. Życie poza hotelowymi murami przestaje być możliwe, strażnicy zbierają w parku martwe ptaki, a grupa specjalna wyrusza na zwiad.
Ale choć goście przetrwali nuklearną apokalipsę, to dopiero początek ich problemów. Hotelowe władze zaczynają cenzurować informacje, a niepokorne jednostki się ucisza. Początkowa otwartość wobec obcych ustępuje miejsca paranoi. Brakuje miejsca, zapasów i zaufania. Gdy za ogrodzeniem pojawia się coraz więcej zdesperowanych ocalałych, goście stają przed pytaniem, czy możliwe jest stworzenie nowego kodeksu etycznego po końcu starego – czy raczej w początkach nowego – świata.
Wydawnictwo: Artrage.pl
Data wydania: 2025-09-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 128
Tytuł oryginału: Termush
Język oryginału: duński
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Gdy zimnowojenny wyścig zbrojeń trwał w najlepsze, a dwa mocarstwa straszyły się nawzajem (a przy okazji cały świat) kolejnymi próbami bomb nuklearnych, coraz to potężniejszych, duński pisarz Sven Holm stworzył krótką powieść osadzoną osadzoną w świecie po katastrofie jądrowej. Termush, wybrzeże Oceanu Atlantyckiego to historia bogatych ocaleńców, którzy przygotowani na zagładę wykupili sobie miejsca w luksusowym hotelu/ośrodku/schronie.
Termush wydaje się typową opowieścią postapokaliptyczną - zniszczenie świata się dokonało, nie można bezpiecznie wychodzić poza budynek z powodu promieniowania, nie wiadomo, co przetrwało katastrofę - czy ludzie poza hotelem są w stanie przetrwać obecne warunki, jak wygląda świat i co będzie dalej. Brak jakiejkolwiek pewności oraz zamknięcie nie wpływają dobrze na gości, a sytuacja komplikuje się, gdy z okolic nadciągają pojedynczy ocalali ludzie. Mamy bunkry pod postacią jaskiń, zmianę systemu władzy, niepokój o zasoby. W książce Holma najważniejsze nie są jednak wartka akcja pełna zwrotów, ale obserwacja ludzkich zachowań w obliczu sytuacji granicznych oraz motyw władzy. Demokracja zdaje się dla ludzi jedną z ostoi starego świata, której starają się chronić, nawet jeśli przypomina to bardziej ułudę niż prawdziwy system. Dyrekcja Termush natomiast bada różne możliwości sterowania grupą, co miejscami wygląda na eksperyment psychologiczny.
Autor przedstawia historię z pomocą narratora pierwszoosobowego pod postacią jednego z hotelowych gości. Zabieg ten daje czytelnikowi wgląd w codzienność ośrodka Termush, ale jednocześnie niesie zagrożenie jednostkowego, a co za tym idzie, zniekształconego obrazu wydarzeń. Choć świat, jaki był dotąd znany, właśnie się skończył, to hotelowe życie wydaje się dość monotonne, mimo kilku mniej lub bardziej emocjonujących, dramatycznych wydarzeń. Jak pisze w posłowiu Maciej Jakubowiak: [...] oszczędnego w słowach narratora tej powieści najbardziej zajmuje właśnie brak zdarzeń, to, że po końcu świata niby zmieniło się wszystko, ale wygląda to tak, jakby nie zmieniło się nic". To odsyła oczywiście do tekstu Czesława Miłosza, w którym staruszek, który mógłby być prorokiem, ale ma lepsze zajęcie powtarza: "Innego końca świata nie będzie". Holm koresponduje z Miłoszem, próbując przekonać czytelników, żeby nie spodziewać się fajerwerków, bo jedyną pewną rzeczą, nawet po końcu świata, jest nuda.
Powieść Svena Holma stanowi dzieło intrygujące i nadal aktualne, choć od premiery minęło blisko 60 lat, a sytuacja geopolityczna wygląda trochę inaczej. Fabuła oparta na refleksjach i obserwacjach narratora pozwala przyjrzeć się kondycji ludzkiej, a ów refleksyjny charakter wzmocniony zostaje oszczędnym i precyzyjnym językiem, który znakomicie wybrzmiewa po polsku dzięki przekładowi Iwony Zimnickiej.
Przeczytane:2025-11-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 52 książki 2025,
Czy w postnuklearnej rzeczywistości można spokojnie i wygodnie żyć? Czy jest to możliwe, gdy stary świat upadł?
Zapraszam Was do hotelu Termush opływającego w luksusy, gdzie możecie wieść swoją egzystencję w spokoju z dala od radioaktywnego pyłu. Wystarczyło tylko zaklepać sobie miejsce i mieć wypchany portfel nim nadszedł postapokaliptyczny świt... ale, czy na pewno wszystko będzie zgodne z wyobrażeniami?
Fabuła kręci się tu wokół bogatych mieszkańców owego zakątka dla wybranych, bo nie czarujmy się, przeciętny Kowalski raczej mógłby o czymś takim pomarzyć. I tak nasi goście hotelowi snują się pomiędzy schronami i wypasionymi pokojami hotelowymi. Mieszkańcy, bogaci preppersi żyją sobie niczym pączki w maśle oderwane od rzeczywistości... Brzmi bajkowo, prawda?
To nie jest dynamiczna historia, lecz z każdą stroną jest wyczuwalny narastający niepokój. Sielanka zaczyna się rozpadać, gdy zaczynają się dobijać "zwykli", zdesperowani ludzie z zewnątrz... a zaufanie do hotelowego personelu zanika.
Swoista monotonia dnia codziennego ulatuje, strach wżera się w ludzkie dusze.
To na swój sposób pesymistyczna nowela z oszczędną narracją. Czy da się przygotować na postnuklearną rzeczywistość? Jak zmienia się ludzka psychika w obliczu niebezpieczeństwa? Czy w postapokaliptycznym świecie da się pielęgnować empatię, czy jednak przeradza się w zgniłą walkę o własne przetrwanie? Czy etyka na zgliszczach świata jeszcze istnieje?
Wywołuje emocje, choć nie ma aż tak intensywnej siły rażenia jak chociażby "Ostatni brzeg" Shute'a. To ciekawe spojrzenie na zachowania ludzkie, bo w sumie któż z nas wie, jakby się zachował w ponurych czasach z porażającym widmem otulenia radioaktywnym dywanem?
Warto zwrócić uwagę na tę niepozorną nowelę, która została pierwotnie wydana w 1967 roku i wciąż skłania do wielu refleksji. Budzi lęki, które gdzieś tam w każdym z nas są uśpione.