W masce jej do twarzy

Książka opowiada historię młodej pary - Alisy i Artura, oraz przyjaciółki Alisy - ciężarnej Aleksandry, która już ma jednego synka.

Alisa po 9 latach doczekała się pierścionka zaręczynowego. Planowali ślub na kwiecień w przepięknym miejscu. Niestety ich plany się skomplikowały... Pandemia... Obostrzenia... Zamykające się lokale i odwoływanie wszystkiego... 

Na koniec książki zostajemy mocno zaskoczeni sytuacją Alisy i Aleksandry.

Jest to historia, która się dzieje przed i w trakcie pandemii, pokazuje nam jak szybko może zmienić się ludzkie życie i jak za pstryknięciem palców mogą nasze marzenia zniknąć. W książce mamy opisane pikantne i fantazyjne sceny erotyczne. Mimo wszystko związek Alisy z Arturem wydawał mi się dziwny... Ta ich relacja... jakoś nie czułam u nich miłości tej prawdziwej tylko taki związek łóżkowy. 

Książkę czytało calkiem się dobrze, niestety spodziewałam się czegoś innego... Niby było planowanie ślubu, pandemia i jego odwołanie... Niby jej przyjaciółka była w ciąży, znalazła partnera, urodziła dziecko i zdążyła wziąć ślub... Ale jednak ciągle czegoś mi brakowało. Niby coś się działo, ale tak mało emocji w tym wszystkim czułam. Znalazło się też kilka błędów, na szczęście nie raziły mocno w oczy. Co mogę więcej powiedzieć... Książka nie jest zła, ale też nie jest dla mnie, nie porwała mnie, ale też nie przynudzała. Taka książka dla zabicia czasu.