Złoczyn, wbrew nadanej w średniowieczu nazwie, to jedno z najspokojniejszych miasteczek leżących na styku Górnego Śląska i Zagłębia. Najczęstszą przyczyną nienaturalnych zgonów w tej okolicy są wypadki drogowe. Zabójstwa, tyleż trywialne co bezsensowne, zdarzają się raz na kilka lat, a ich sprawcy - przemocowi mężowie albo uczestnicy libacji - szybko trafiają za kratki.
Nikt nie przypuszczał, że właśnie tutaj, w tym urokliwym miasteczku, może działać jeden z najokrutniejszych i najbezwzględniejszych seryjnych morderców, jakich znała Polska, a nawet świat. Przypadkowe odkrycie poczynione przez stróżów porządku w miejscu, gdzie doszło do zgonu po przedawkowaniu narkotyków, sprawia, że Złoczyn trafia na usta wszystkich. Choć sprawa, zdaniem prowadzących ją policjantów, wydaje się banalnie prosta, pojawia się coraz więcej wątpliwości, a kolejne tropy prowadzą w najmniej spodziewanym kierunku...
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-11-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Nie powiem: Świeć Panie nad ich duszami...bo one same muszą teraz nieźle świecić Sue i Adam przyszli na swoją zmianę w tajnej bazie wojskowej. Są aniołami...
Pierwsza polska space opera wydana w USA z rekomendacjami Davida Webera, Nancy Kress, Mike'a Resnicka, Jacka Campbella, Kevina J. Andersona! Asgard cudem...
Przeczytane:2025-11-27, Ocena: 6, Przeczytałam,
Czy zdarzyło Ci się kiedyś spojrzeć na pozornie zwyczajne miasteczko i pomyśleć: ,,Tu naprawdę nic złego nie może się wydarzyć"... a potem odkryć, że właśnie tam kryje się największy koszmar?
Przyznam, że jak tak miałam całkiem niedawno, bo w miejscowości niedaleko mnie w krótkim odstępie czasu znaleziono zwłoki 4 osób... Miałam też tak, gdy weszłam w świat ,,Wiem kiedy umrzesz" Roberta J. Szmidta. I uwierz mi - Złoczyn tylko udaje, że śpi.
Na pierwszy rzut oka Złoczyn to miejsce jak setki innych na styku Górnego Śląska i Zagłębia. Miasteczko, w którym częściej słyszysz o stłuczce pod marketem niż o zabójstwie. Policjanci wykonują rutynowe czynności, mieszkańcy powtarzają swoje codzienne rytuały, a zło... cóż, zło najwyraźniej nauczyło się doskonałej kamuflażu. I właśnie dlatego jego obecność uderza mocniej niż zwykle.
Wszystko zaczyna się od zgonu po przedawkowaniu. Brzmi banalnie, prawda? Ale to właśnie ta banalność okazuje się zaproszeniem do koszmaru. Jeden ślad, jeden drobiazg znalezony przypadkiem - i nagle ktoś zauważa pęknięcie w murze normalności. Od tego momentu nic już nie jest oczywiste.
Szmidt robi to, co uwielbiam w kryminałach: sprawia, że czuję się jak policjant, który wierzy w proste rozwiązanie... a jednak gdzieś głęboko, instynkt podpowiada mi, że ta układanka aż za dobrze się składa. Bo kiedy wszystkie puzzle pasują idealnie, to ja wiem, że ktoś manipuluje obrazem. I dokładnie tak jest tutaj.
Im dalej idę śladami bohaterów, tym mocniej rośnie we mnie niepokój. Autor nie tylko buduje napięcie - on je dawkuje jak truciznę. Najpierw łagodnie, ledwo wyczuwalnie, potem coraz mocniej, aż czuję, że moje własne tętno przyspiesza. Historie ofiar wdzierają się pod skórę, lokalne smaczki i gwara budują atmosferę, a Złoczyn zaczyna żyć przede mną jak realne miejsce, które mogłabym odwiedzić... i w którym, szczerze mówiąc, chyba nie chciałabym zostać po zmroku.
Ogromnym plusem jest to, jak Szmidt odmalowuje środowisko policyjne. Nie idealizuje go, nie tworzy superbohaterów, a jednak daje nam postać aspiranta Damięckiego, dzięki któremu czuję, że w tym całym chaosie istnieje jakaś iskra profesjonalizmu i zdrowego rozsądku. To takie światełko, za którym chce się iść - nawet jeśli droga prowadzi w stronę bardzo ciemnych zakamarków.
A kiedy już wydaje Ci się, że znasz prawdę... autor jednym ruchem przewraca planszę. Końcówka? No cóż - nazwijmy to uczciwie: Szmidt odpala dynamit i odchodzi od stołu. Tak po prostu. Zostawiając mnie z szeroko otwartymi oczami i pytaniem ,,gdzie jest reszta?!".
Czytałam finał dwa razy. Za drugim nadal nie czułam się przygotowana.
To książka, która nie tylko budzi niepokój - ona go pielęgnuje. Wciąga, zwodzi, udowadnia, że mrok nigdy nie jest pusty, tylko cierpliwie czeka. A jeśli lubisz kryminały, które zaczynają się od rutyny, a kończą jak uderzenie młotem w szkło... ta historia jest zdecydowanie dla Ciebie.
Ocena: 9/10. I Szmidt, dlaczego zostawiłeś mnie z takim zakończeniem?!