Podczas parapetówki u znajomych Irena poznaje Radka. O niej mówi się, że jest śliczną, zawsze uśmiechniętą optymistką. On ma reputację gbura. Jako jedyni samotni w towarzystwie stają się celem żartów przyjaciół. Irena żartuje, że randki byłyby fajniejsze, gdyby nie trzeba było podczas nich rozmawiać. Radek podchwytuje pomysł - proponuje kolację w milczeniu.
Czy można się spotykać i nie zamienić ani słowa? Czy cisza też potrafi zbliżać?
Opowieść o tym, że piękna kobieta nie zawsze ma łatwiej, a milczący mężczyzna niekoniecznie nie ma nic do powiedzenia. To historia o mylnych ocenach, trudnych emocjach i wewnętrznych przemianach. Bo życie, jak natura, ma swoje pory roku. Bywa słoneczne, bywa deszczowe - ale zawsze warto poczekać na promień słońca.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-07-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Kto ma ochotę na piękną historię o sile ciszy i przemijaniu uczuć❓️❓️❓️
"Wszystkie nasze pory roku" to opowieść, która zaskakuje nie tylko konceptem, ale i psychologiczną głębią. Historia Ireny i Radka, dwojga samotnych czterdziestolatków połączonych żartem i ciszą, to hołd złożony nieoczywistości ludzkich relacji.
Podczas parapetówki u znajomych Irena, śliczna, wiecznie uśmiechnięta optymistka i Radek, milczący gbur stają się obiektem żartów jako jedyni singiele w grupie. W odpowiedzi na półżartem rzuconą uwagę Ireny ("randki byłyby fajniejsze bez rozmów"), Radek proponuje nietypową formę spotkania czyli kolację w całkowitym milczeniu. Tak zaczyna się seria piątkowych wieczorów, gdzie jedynym "dialogiem" są gesty, spojrzenia i wspólnie dzielone posiłki.
Największą siłą powieści jest sposób w jaki Jagoda Wochlik przekształca brak słów w narzędzie intymności. Milczenie często postrzegane jako oznaka braku zaangażowania tutaj staje się mostem między dwojgiem ludzi obciążonych przeszłością. Irena kryje ból za uśmiechem, zmagając się ze stereotypem "łatwego życia pięknej kobiety". Radek pod maską apatii skrywa wrażliwość, od lat tłumioną po traumatycznych doświadczeniach.
Ich wspólne posiłki to nie tylko eksperyment, ale akt buntu przeciwko społecznym oczekiwaniom, które samotność utożsamiają z porażką. Tytuł nie jest przypadkowy. Autorka z finezją wykorzystuje motyw zmienności natury, by pokazać emocjonalną ewolucję bohaterów: Zima jako początkowa rezerwa i chłód. Wiosna to budząca się nieśmiała bliskość. Lato to gorące, ale burzliwe próby zaufania. Jesień to dojrzała akceptacja niedoskonałości. Jagoda Wochlik przypomina, że uczucia, jak pogoda, bywają kapryśne, lecz każdy "deszczowy okres" może zakończyć się słońcem.
Autorka w tej książce olśniewa subtelnością obserwacji. Najpiękniejsze sceny to te, gdzie cisza mówi więcej niż słowa. Np. Radek przygotowujący dla Ireny ulubione danie bez pytania. Irena odkrywająca, że "tęczówki jego oczu są intensywnie niebieskie". Chwile, gdy "najważniejsze wybrzmiewa niemo". Te drobne gesty stają się fundamentem relacji, kwestionując kult werbalnej autoekspresji.
Dla kogo jest ta książka?
Dla zmęczonych stereotypowymi romansami tu nie ma "love at first sight" jest powolne budowanie zaufania. Dla doceniających psychologiczny realizm bohaterowie noszą w sobie prawdziwe rany. Dla wierzących, że cisza może być językiem miłości.
Potencjalne mankamenty. Miłośnicy dynamicznej akcji mogą uznać tempo za zbyt powolne (choć to celowy zabieg). Wątek pobocznych postaci (przyjaciele z parapetówki) mógłby być lepiej rozwinięty.
"Wszystkie nasze pory roku" to nie tylko romans, ale esencja o ludzkiej samotności i sile niewerbalnej komunikacji. Autorka udowadnia, że prawdziwa bliskość rodzi się nie z wielkich deklaracji, ale z cierpliwości w słuchaniu... nawet gdy druga osoba milczy.
Moja ocena: 8/10 🌟
Czytajcie!
BRUNETTE BOOKS
Poznali się u wspólnych znajomych. Rzuciła wyzwanie, że najlepsze są randki podczas których się nie rozmawia. I tak przez kilka tygodni spotykali się co tydzień w tej samej restauracji. Niemal w milczeniu, mówili tylko to co niezbędne. Potem wspólne kolację przeniosły się do niego, dalej podtrzymywali tradycję piątków tylko milczenia było mniej. Zaczęli rozmawiać, zaprzyjaźniać się. Okazało się, że po prostu lubią się widywać, siedzieć razem przy stole,
Wydaje się, że bliskość buduje się poprzez słowa. Mówiąc poznajemy się lepiej, dzięki słowom znajdujemy to co nas łączy. Okazuje się, że milczenie może działca podobnie. Pewnie dlatego, że to co ważne nie zostanie stłumione słowotokiem. Tylko nie może to być krępująca cisza. Ale taka, która daje wytchnienie.
Jest w książce dużo ciekawych wątków, siostrzanych relacji w sytuacji, gdy starsza siostra musiała przejąć rolę matki. Wieloletniej przyjaźni, która się rozluźnia, ludzie się oddalają od siebie. Mimo to przyjaciele wiedzą lepiej, czasem uważają że dla bohaterki czas stanął w miejscu, że myśli tak samo jak 10 lat temu. Próbują ingerować w jej życie, oczywiście dla jej dobra. I wreszcie etykietowanie kobiety tylko dlatego że jest ładna.
Autorka w każdej swojej książce pisze o uczuciach, o przyjaźni, o miłości, o samotności, o niezrozumieniu. I zawsze inaczej, bo każdy doświadcza ich inaczej. I zawsze pięknie, i daje moment na oczyszczenie kanalików łzowych, i na śmiech. I każda książka ma prosty, piękny język, którym można się tylko zachwycać. I jest nitka wiążąca jej powieści. Znani już bohaterowie pojawiają się w epizodach. Są Ignacy i Zofia, są siostry Tułodzińskie, a Weronika wystapiła po raz kolejny w roli szorstkiej, ale dobrej, wróżki.
Ona - piękna, mądra i samotna. On - przystojny, małomówny i również samotny. Poznali się na parapetówce u znajomych. Tylko on ze wszystkich tam obecnych widział, że pomimo uśmiechu na twarzy, była smutna. I tylko ona wiedząc, że inni uważają go za dziwaka potrafiła na niego inaczej spojrzeć.
Opowieść o Irenie i Radku bardzo mnie wzruszyła. Oboje to zranione, zagubione dusze, które są samotne i tęsknią za miłością. Ich uczucie zrodziło się z ciszy. Stopniowo i subtelnie. Spotykali się na piątkowych kolacjach, które dużo dla nich znaczyły i nie wyobrażali sobie, że mogłyby ich kiedyś zabraknąć.
Akcja książki nie jest tu dynamiczna. Wręcz przeciwnie. Można powiedzieć, że jedyne co robili bohaterowie, to jedli. Autorka jednak tak przedstawiła tę opowieść by nie zanudzić czytelnika, ale żeby wzbudzić wiele emocji. Przyznaje się, że z oczu pociekły mi łzy, ale pojawił się też uśmiech na twarzy. Głównie, za sprawką Radka i jego ulubionego, a raczej bezpiecznego dania - schabowego.
Autorka posiada lekki styl pisania. Każdą jej książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i tak też jest tym razem. Pani Jagoda umiejętnie wplotła w tę historię życiowe prawdy. Dzięki czemu, ta książka nie jest dla mnie zwykłą lekturą, którą można od tak odłożyć na półkę.
Książkę czytało mi się bardzo szybko. Po stronach tej lektury wręcz płynęłam. Byłam jednocześnie ciekawa jak zakończy się ta opowieść i jednocześnie nie chciałam jeszcze rozstawać się z Ireną i Radkiem.
Okładka książki jest przepiękna, ale ja totalnie inaczej wyobrażałam sobie podczas czytania Radka. Macie też tak czasami?
Jeśli lubicie lekkie i wzruszające opowieści to koniecznie sięgnijcie po ,,Wszystkie nasze pory roku"
Randkowanie: pierwsze nieśmiałe spotkania i próby zaimponowania tej drugiej osobie, udawanie kogoś innego, na wypadek gdyby ta druga osoba szukała kogoś ,,bardziej". Ekscytujące ale może też być męczące, prawda?
A co jeśli ktoś by Wam zaproponował ,,Milczącą randkę"? super pomysł czy niekomfortowa sytuacja? Czy można się poznać i zbliżyć nie zamieniając wielu słów?
Podczas parapetówki u znajomych spotykają się Irena i Radek. Ona piękna i wygadana. On cichy, nie wyróżniający się niczym. Ona rzuca ,,wyzwanie" cichej randki, on je podejmuje. Pierwszy, drugi, trzeci piątek... niespodziewanie ona zaczyna się na nie szykować i stroić, a on wyczekiwać tych spotkań.
Co z tego wyniknie?
Jedno jest pewne, już dawno nie zaskoczyła mnie tak ...
Niespieszna akcja, tajemnice i sekrety które skrywa każdy z bohaterów, i co najważniejsze, przekaz : nic nie jest takie jakimś się wydaje.
Ta na pozór odważna dziewczyna skrywa się za maską, a milczący facet ma wiele do powiedzenia, tylko nie z każdym chce się tym dzielić. Jak lekko jest oceniać i jak łatwo się pomylić.
To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale czuję, że nie ostatnie. Polecam!
W świecie Gota noc była dniem, a dzień był śmiercią. Henry Got byłby zapewne nieznośnym człowiekiem. Problem jednak w tym, że nie był człowiekiem. Henry...
Ta opowieść jest jak migdały - trochę słodka, trochę gorzka... Zaczyna się jak niezły film. Róża, poznańska bibliotekarka, ma poukładane, spokojne...
Przeczytane:2025-07-20,
🌼 „𝓦𝓼𝔃𝔂𝓼𝓽𝓴𝓲𝓮 𝓷𝓪𝓼𝔃𝓮 𝓹𝓸𝓻𝔂 𝓻𝓸𝓴𝓾” 𝓙𝓪𝓰𝓸𝓭𝓪 𝓦𝓸𝓬𝓱𝓵𝓲𝓴 🌼
Bo życie, jak natura, ma swoje pory roku. Bywa słoneczne, bywa deszczowe – ale zawsze warto poczekać na promień słońca.
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki Jagody Wochlik i już wiem, że z pewnością nie ostatnie. Niezwykle urzekł mnie styl pisania Jagody i to jak emocjonalnie wybrzmiewa stworzona przez nią historia „Wszystkie nasze pory roku”.
🌼 Poznajemy Irenę i Radka. Spokojnie można ich porównać do ognia i wody. Ona pewna siebie ślicznotka, która emanuje pozytywną energią. Natomiast on totalny gbur, który nie lubi nawiązywać żadnych nowych znajomości i prowadzić bezsensownych rozmów. Pewnego razu oboje spotykają się u wspólnych znajomych. Szalona propozycja Ireny, by iść na randkę i nie rozmawiać na niej z partnerem zapaliła lampkę w głowie Randka. Zaczęli się spotykać na takie właśnie kolacje w milczeniu, co piątek. Stało się to ich rutyną. Dobre jedzenie i niewymuszona chęć spędzenia wspólnie czasu. Czy można się spotykać i nie zamienić ani słowa? Czy cisza też potrafi zbliżać?✨
„Wszystkie nasze pory roku” to książka, która ukazuje nam mało spotykaną i niewymuszoną, pełną szczerości relacje dwóch samotnych dusz, które wzajemnie wypełniły pustkę w swoich sercach. Autorka w subtelny sposób uzmysławia, że nie warto podążać za tłumem i ściśle trzymać się utartych już schematów życia. Z pokorą można podążać własną ścieżką, tak by czuć satysfakcję z własnego życia, nawet jeśli spędzamy go samotnie, ale na własnych zasadach.
Akcja książki rozgrywa się powoli, nie ma tu jakiś porywających zwrotów akcji, ale właśnie to sprawia, że tę historię odbiera się tak emocjonalnie. Otula niczym ciepły koc i wprawia czytelnika w melancholijny nastrój. Bohaterowie są tak wyraziści, każdy z nich został wykreowany w niepowtarzalny sposób. Nie dość, że nie nudzą, to w dodatku są bardzo autentyczni w tym co robią. Irena to kobieca piękność, która swoim wyglądem przyciąga wzrok niejednego mężczyzny i zaraża swoim uśmiechem, jednak mimo tego jest samotna. Jej znajomi zdążyli się już ustatkować, a ona czuję się jak piąte koło u wozu. Dopiero spotkanie z Radkiem, lekko wycofanym mężczyzną, który nie lubi za dużo mówić sprawia, że kobieta zaczyna rozumieć, iż czasami cisza jest dużo bardziej wymowna niż wymuszona paplanina.
Pory roku, które pojawiają się w tytule nie są przypadkowe. Jagoda Wochlik sprytnie uplotła na podstawie zmieniających się pór roku przemianę głównych bohaterów, porównując ich relacje do zmieniającej się natury. Z niezwykłą wrażliwością rozkłada na czynniki pierwsze skomplikowane relacje, trudne emocje, które towarzyszą w życiu każdego człowieka i pragnienia, które są ukryte głęboko w codziennych troskach.
Jagoda Wochlik nie podarowała nam uroczego romansu (na co może wskazywać ta urocza okładka), gdzie główni bohaterowie padają sobie w ramiona i jest słodko i różowo, ale przedstawiła nam dogłębnie ich charakterystykę, przeżycia jakie ich spotkały w ostatnim czasie oraz mocno skupiła się na ich uczuciach. Jestem totalnie zachwycona twórczością autorki i z pewnością sięgnę po inne jej powieści! A was zachęcam do sięgnięcia po „Wszystkie nasze pory roku”! Nie zawiedziecie się, zapewniam was! 🫶🏼🫶🏼