„Wzgórze Młynarza” jest kontynuacją losów Piotra i Małgorzaty opisanych we wcześniejszej powieści autora „Pierścionek z cyrkonią”. Bohaterowie rozdzieleni przed maturą, odnajdują się po kilku dziesięcioleciach w Paryżu, jako ludzie po przejściach. Piotr jest tam teraz zamożnym i szanowanym profesorem prawa i cenionym wykładowcą, natomiast Małgosia całe życie spędziła przy nieżyjącym już i nigdy w istocie niekochanym mężu. Para ponownie zakochana i spragniona wzajemnego uczucia postanawia spędzić resztę życia razem. Piotr z radością odnajduje nieznane talenty kobiety, która okazuje się być nie tylko zręczna pianistką, ale i doskonałą znawczynią win. Małgorzata zaś przekonuje się, że mężczyzna potrafi nie tylko barwnie opowiadać wspominając swoją młodość, ale jest też doskonałym kucharzem i smakoszem. Ta spóźniona miłość pozwala odkryć, iż także ludzie dojrzali, grubo po pięćdziesiątce mogą czerpać satysfakcję z fizycznej bliskości. Nic, a zwłaszcza szczęście ludzkie nie może trwać wiecznie. Pewne okoliczności sprawiają, że Piotr musi zatrudnić asystentkę niejaką Katarzynę. Na skutek dewiacji psychicznej dziewczyna wmawia sobie, że mężczyzna ją kocha, ale z różnych powodów o tym nie mówi, ani tego nie okazuje. Ta chora miłość sprawia, że Katarzyna w ogarniającym ją szaleństwie przygotowuje misterny plan pozbycia się Małgorzaty. Czy uda jej się zrealizować zamierzony cel?
Informacje dodatkowe o Wzgórze Młynarza:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2015-03-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7900-356-3
Liczba stron: 244
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2015-04-21, Przeczytałam,
Przeczytawszy „Wzgórze młynarza” bez wahania podpiszemy się pod stwierdzeniem, że w tej książce jest wszystko, co powinno się znaleźć w powieści, o której niekiedy się mówi, że to czytadło. Mamy tu bowiem wielką miłość, a także seks i wątek kryminalny.
K.P. Łabenda kolejny już raz opowiada swoim czytelnikom o najcudowniejszym ludzkim uczuciu jakim jest miłość. Bohaterowie tej powieści – Piotr i Małgorzata – przeżywają ją już jako ludzie zdecydowanie dojrzali. Wcześniej, ci którzy mieli już szansę zetknąć się z twórczością Krzysztofa Piotra Łabenda, mieli okazję poznać Piotra i Gosię podczas lektury innej powieści tego autora pt. „Pierścionek z cyrkonią”.
Miłość, a i seks także, dojrzałych ludzi mogą być – o czym przekonuje nas Łabenda – równie płomienne, porywające, jak doznania, które w tym zakresie są udziałem ludzi młodych. Upływ czasu nie musi oznaczać, że płomienne uczucia i pożądanie odchodzą w niebyt, ustępując miejsca co najwyżej przyzwyczajeniu.
„Wzgórze młynarza” czyta się lekko i z przyjemnością także z powodu zawartych w tej książce wszelkiego rodzaju opisów – od opowieści o Paryżu czy Gdańsku poczynając, a na odczuciach bohaterów związanych z przeżywaniem muzyki kończąc. Po drodze znajdziemy jeszcze, jakże udane, opowieści o smakach, zapachach, szlachetnych alkoholach. Fragment dotyczący armaniaku jest tu jednym z lepszych. Takich „perełek” znajdziemy we „Wzgórzu młynarza” znacznie więcej, że przywołamy tu tylko sceny z udziałem spotkanego w Normandii alkoholika o imieniu Maurice.
Najnowsza powieść K.P. Łabenda jest jak lekki tort o wielu warstwach, z których każda ma swój wyraźny, zachwycający smak. Szczególnie apetyczny jest wątek kryminalny, przyprawiony odrobiną szaleństwa Katarzyny – asystentki Piotra.
„Wzgórze młynarza”, jako się rzekło, to czytadło, bo nie znajdziemy w tej książce skomplikowanych analiz psychologicznych czy rozważań złożonych problemów egzystencjalnych. To książka, od lektury której nie można się jednak oderwać, książka, która dostarcza wzruszeń, a lektura sprawia czytelnikowi przyjemność. „Wzgórze młynarza” jest jak słodycze wyzwalające serotoninę – hormon szczęścia.