Pytania, które dręczą niejednego katolika. Swoisty poradnik, który czyta się z uśmiechem na twarzy. „Świątek, piątek i niedziela. Ks. Boguś wyjaśnia"

Data: 2025-11-24 15:00:40 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Ile mogę spóźnić się na mszę, żeby przyjąć Komunię świętą? Kto może być rodzicem chrzestnym? Czy ksiądz może odmówić udzielenia ślubu? Co zrobić, kiedy ksiądz nie chciał mi dać rozgrzeszenia? Czy ślub kościelny z ateistą jest możliwy? 

„Świątek, piątek i niedziela. Ks. Boguś wyjaśnia"

Pytania, które dręczą niejednego katolika. Zaskakujące, trafiające w samo sedno problemów, czasem będące przyczynkiem do opowiedzenia rozmaitych historii. I – oczywiście – odpowiedzi, proste, często dowcipne, udzielane przez księdza, czyli – fachowca w tej dziedzinie! Świątek, piątek i niedziela. Ksiądz Boguś wyjaśnia ks. Bogusława Kowalskiego to swoisty poradnik, który czyta się z uśmiechem na twarzy i dużą ulgą – bo, ufff, nie tylko mnie nurtują takie dziwne pytania. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Promic. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Świątek, piątek i niedziela

Boże Narodzenie to czas szczególnej życzliwości, sprawiania prezentów, prostej radości. Zna ksiądz jakieś bożonarodzeniowe anegdoty?

Z jednej strony tamte wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat to była w sumie dramatyczna sytuacja – przepraszam, skrajna bieda, rodzina w kryzysie bezdomności, poród w spartańskich warunkach w towarzystwie zwierząt. Ale z drugiej strony panowała ogromna radość, bo przecież przychodzi na świat dziecko. I jakby nie było, nawet gdzieś przy całym tym trudzie i bólu, przebija z tego wszystkiego wielka radość. Nie mówiąc o tym, że to oczywiście nie były zwyczajne narodziny, tylko przyjście na świat Jezusa, Mesjasza, Zbawiciela.

I w całej tej sytuacji nagle do stajenki „wjeżdżają” pastuszkowie – sorry, ci goście z marginesu, wjeżdżają ci na chatę, której tak naprawdę nie masz. Ale z pewnością z nich też biła przede wszystkim jakaś radość i wszystko to odbywało się w podniosłej atmosferze, bo przecież sam anioł im przekazał nowinę...

Kiedyś jako młody ksiądz rozmawiałem na ten temat z małymi dziećmi na kazaniu, omawiając, co przynieśli pasterze... Wiadomo, że przynieśli po prostu to, co akurat mieli przy sobie. Oni nie mieli złota, kadzidła, mirry – podejrzewam, że mieli jedynie to, z czego sami korzystali, będąc pasterzami.

Tym niemniej, jak głosi Tradycja, oddali nowo narodzonemu Jezusowi to, co miało dla nich największą wartość.

I wtedy zapytałem dzieci:

– Co byście na miejscu pastuszków przynieśli Panu Jezusowi do żłóbka?

Padały różne odpowiedzi:

– Ja bym przyniosła pieluszki.

– Ja bym przyniósł słodycze.

– Ja bym przyniósł kakao.

I nagle jedna dziewczynka, taka pyzata, bardzo urocza, rzuciła, lekko sepleniąc:

– A ja bym przyniosła kartofle z kapustą!

Wszyscy w śmiech.

– A dlaczego? – dopytuję.

– Bo ja bardzo lubię kartofle z kapustą, to pomyślałam, że Pan Jezus też by polubił – odpowiedziała całkiem rzeczowo dziewczynka.

Jakież to piękne! Boże Narodzenie to przeżywanie wyjątkowej bliskości Zbawiciela, które wyzwala niebywałe pokłady dobroci. To właśnie dlatego czasem ludzie, dzieci przede wszystkim, przynoszą do szopki jakieś swoje ulubione przedmioty, jakieś zabaweczki.

Dzieci bywają niezwykle wdzięczne i ujmujące w swojej miłości do Boga. Pamiętam taką historię, jak proboszcz drugiego dnia świąt przyszedł się pomodlić do zamkniętego już kościoła. Spojrzał w stronę żłóbka i odkrył, że nie ma figurki Pana Jezusa. Zdenerwował się, myśląc, że ktoś ją ukradł. W tym momencie wszedł dzieciak z sankami, niosąc figurkę pod pachą.

– Ejże, to ty ukradłeś figurkę! – zawołał ksiądz.

– Wcale nie, proszę księdza! Modliłem się, żeby dostać na Boże Narodzenie sanki. Pan Jezus mnie wysłuchał, więc w podziękowaniu chciałem Go przewieźć na nich wokół kościoła. Już Go oddaję – odpowiedział chłopiec.

W dzieciństwie wszystko przeżywamy inaczej, ale też jest zwłaszcza w Bożym Narodzeniu ogrom nie tylko radości, ale i zarazem wzniosłości, bliskości rodzinnej, życzliwości.

Każdy ma jakieś wspomnienia związane z przygotowaniami do świąt, choćby nawet chodziło o świąteczne zapachy. Kiedy tata wnosił z balkonu choinkę i zaczynało się jej ubieranie, i rozchodził się ten aromat... Podłogi były już zapastowane – szkoda, że już dzisiaj wszędzie są panele, których się nie pastuje... Bo tamten zapach podłogi na Boże Narodzenie to też było coś, co towarzyszyło nam przez cały tydzień aż do Wigilii. I oczywiście inne zapachy: ciast, pierników, a potem kapusty wigilijnej, smażonej ryby... Wszystkie się tak niesamowicie mieszały.

Jesteśmy istotami duchowymi i fizycznymi zarazem – potrzebujemy znaków. Znakiem jest opłatek, znakiem są świąteczne potrawy. I warto o to wszystko zadbać. Ale nic nie zastąpi relacji przenikniętej miłością w rodzinie. I nie wolno w całej tej okołoświątecznej gonitwie zapomnieć właśnie o tym. Chodzi o delektowanie się wszystkim tak, aby poczuć ducha świąt, aby nie tyle obchodzić Boże Narodzenie, ile przede wszystkim je przeżywać. Nie zapominając przy tym o odrobinie dystansu.

A skoro już o dystansie mówimy, przypomina mi się jeszcze jedna anegdota... Wyobraźmy sobie taką scenkę. W małym wiejskim kościółku zorganizowano szopkę. Zadbano o wszystko. Nad żłóbkiem świeciła się lampka skierowana na figurkę Dzieciątka Jezus – żarówka rzecz jasna dawała również ciepło. Przed pasterką do otwartego kościoła wszedł kot, bez ceregieli wyrzucił figurkę ze żłóbka i sam się w nim wygodnie ułożył.

Tymczasem proboszcz podczas kazania wygłaszanego z ambony w pewnym momencie oznajmił:

– Patrzcie, bracia i siostry, na tę dziecinę niewinną w żłóbku. Bóg przychodzi do nas w takiej postaci, spójrzcie na te rączki, na tę twarzyczkę...

I dopiero wtedy ktoś spośród wiernych zgromadzonych w kościele zawołał:

– Proszę księdza, ale to kot jest!

Książkę Świątek, piątek i niedziela kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Świątek, piątek i niedziela. Ks. Boguś wyjaśnia
ks. Bogusław Kowalski 0
Okładka książki - Świątek, piątek i niedziela. Ks. Boguś wyjaśnia

Ile mogę spóźnić się na mszę, żeby przyjąć Komunię świętą? Kto może być rodzicem chrzestnym? Czy ksiądz może odmówić udzielenia ślubu? Co zrobić, kiedy...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje