Trudna mi³o¶æ w cieniu Auschwitz. „Szewcowa" Jadwigi Stasio-Sigi
Data: 2023-09-27 14:24:53 | artyku³ sponsorowanyOpowie¶æ o trudnej mi³o¶ci w cieniu Auschwitz. To historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami!
W czerwcow± noc 1946 roku m³ody szewc, Julian Wiatr, idzie na prywatkê na ³ódzkich Ba³utach. Poznaje Mariê Kwiatkowsk±, intryguj±c± kobietê, która nie chce z nikim tañczyæ i gra w karty na pieni±dze. Pragn±c spotkaæ j± raz jeszcze, proponuje naprawê jej znoszonych butów.
Maria jest uchod¼czyni± ze Lwowa. Walczy o przetrwanie i ¿yje z dnia na dzieñ, szukaj±c zatrudnienia. Odwiedza Juliana w jego zak³adzie szewskim, bo widzi w relacji z nim szansê na stabilizacjê. Podczas pierwszej wspólnej nocy wyznaje mê¿czy¼nie prawdê o sobie, a on obiecuje jej nowe, dobre ¿ycie.
Wkrótce zostaj± ma³¿eñstwem. Mieszkaj± we w³asnym domu, a Maria jest najlepiej ubran± kobiet± w okolicy. Nie mog± mieæ jednak tego, czego kobieta pragnie najbardziej – dziecka. Jak daleko posunie siê Julian, ¿eby spe³niæ marzenie ¿ony o macierzyñstwie? Jak± cenê przyjdzie im zap³aciæ za niespodziewan± szansê od losu? Jak odzyskaæ szczê¶cie sprzed wojny?
Do przeczytania ksi±¿ki Szewcowa Jadwigi Stasio-Sigi zaprasza Wydawnictwo Lira. Dzi¶ na naszych ³amach prezentujemy premierowy fragment ksi±¿ki:
£ód¼, czerwiec 1946
1. Kobieta, która nigdy nie tañczy
W ¿yciu jest zaledwie kilka chwil, które wp³ywaj± na dalszy jego bieg, oddzia³uj± na tysi±ce pozosta³ych. To, ¿e nasze ¿ycie zosta³o rzucone na nowy tor, u¶wiadamiamy sobie po miesi±cach, a nawet latach. Nagle pojawia siê bardzo wyra¼ne wspomnienie chwili, która nieodwracalnie odmieni³a los. Wbrew pozorom zmiany nie przynosi wcale dzieñ ¶lubu czy narodzin dziecka, lecz moment, w którym poznali¶my przysz³ego ma³¿onka — lub w którym poczê³o siê nowe ¿ycie. Nie da siê go przewidzieæ ani zaplanowaæ. Przychodzi sam. Niespodziewanie.
Niedawno zapad³ zmrok. Zaczê³a siê jedna z nielicznych w roku ciep³ych nocy. Powietrze pachnia³o ja¶minem i akacj±. Nagrzane w upalny dzieñ mury kamienic i wy³o¿one kocimi ³bami ulice powoli oddawa³y ciep³o. Julian Wiatr szed³ na przyjêcie. By³ mocno spó¼niony. Po pracy wróci³ do domu zje¶æ, umyæ siê i przebraæ, a gdy po³o¿y³ siê na chwilê, by daæ wytchnienie plecom zasn±³ na trzy godziny. Gdyby obudzi³ siê dopiero rano lub w ¶rodku nocy, za pó¼no, by wyruszaæ na prywatkê, jego ¿ycie potoczy³oby siê inaczej. Ten dzieñ, choæ wówczas nie zdawa³ sobie z tego sprawy, by³ jednym z najwa¿niejszych w jego ¿yciu, jednym z tych kilku przynosz±cych wielkie zmiany.
Mietek nie poda³ mu konkretnego adresu. Powiedzia³ tylko, ¿e to przy Franciszkañskiej dwadzie¶cia co¶. Znajomy znajomego Mietka z fabryki kupi³ na Rynku Ba³uckim gramofon. Ka¿dy mo¿e przyj¶æ — najlepiej z p³yt± albo flaszk±. Julian i Mietek byli kolegami ze szko³y powszechnej i z boiska. Teraz dobiegali ju¿ wieku chrystusowego i czuli siê w swoim ¿yciu opó¼nieni. Starali siê nadrobiæ piêæ lat skradzionych im przez wojnê, wybawiæ siê na prywatkach, znale¼æ sobie ¿ony. Nie przepuszczali ¿adnej okazji, nawet gdy impreza odbywa³a siê w tygodniu i prosto z przyjêcia, bez chwili snu musieli i¶æ do pracy.
Julian min±³ ju¿ wszystkie kamienice od numeru dziewiêtnastego do dwudziestego dziewi±tego, dwa razy przechodz±c na drug± stronê ulicy. ¦wiat³o ¶wieci³o siê w nielicznych oknach. Na ulicy panowa³a cisza. Mê¿czyzna przystan±³, zastanawiaj±c siê, w któr± stronê i¶æ.
Ju¿ chcia³ zawróciæ do domu, gdy us³ysza³ cichy d¼wiêk tr±bki. Wytê¿y³ s³uch. Tak — wyra¼nie s³ysza³ melodiê i kobiecy g³os, choæ z tej odleg³o¶ci nie by³ w stanie rozró¿niæ s³ów. Ruszy³ za muzyk±. Dobiega³a z kamienicy po przeciwnej stronie, spod numeru dwudziestego czwartego. Wszed³ przez bramê na podwórko.
Przez szeroko otwarte okna jednopokojowego mieszkania na parterze zobaczy³ tañcz±ce pary. Tak niewiele by³o wtedy trzeba, by urz±dziæ wspania³e przyjêcie: gramofon, parê p³yt, butelka pigwówki. Julian podszed³ pod okno i niezauwa¿ony obserwowa³ zabawê, dopalaj±c papierosa. Potrzebowa³ chwili, nim wejdzie w wir i chaos tego przyjêcia. Meble poprzesuwano pod ¶ciany. Po¶rodku tañczy³o w ¶cisku kilkana¶cie par. Wokó³, pod ¶cianami, sta³o kilka grupek mê¿czyzn — pili, g³o¶no rozmawiali. Kilku przy wci¶niêtym w róg pokoju okr±g³ym stoliku gra³o w karty na pieni±dze. ¦miech, gwar rozmów, weso³e okrzyki. Nigdzie nie widzia³ Mietka.
Szukaj±c wzrokiem przyjaciela w dynamicznym, weso³ym t³umie, zobaczy³ jedyn± kobietê, która nie tañczy³a. Piêkn± blondynkê w czarnej sukience. W³a¶nie podszed³ do niej jaki¶ mê¿czyzna i wyci±gn±³ rêkê, prosz±c j± do tañca. Powiedzia³a co¶. Nalega³. Pokrêci³a g³ow±. Mê¿czyzna odszed³ w stronê kolegów, teatralnie rozk³adaj±c rêce.
Blondynka spojrza³a w stronê okna. Zauwa¿y³a Juliana. Patrzyli na siebie — ona w ¶rodku mieszkania, on na zewn±trz. Nie odrywaj±c wzroku od kobiety, rzuci³ niedopa³ek i przygniót³ go butem. Ruszy³ prosto do niej. Wszed³ do mieszkania przez otwarte okno i przeszed³ miêdzy tañcz±cymi. Pomy¶la³, ¿e to romantyczne — „jak w filmie” — i ka¿dej kobiecie siê spodoba. Z nim, po takim wej¶ciu, na pewno zatañczy. Zatrzyma³ siê przed ni± i u¶miechn±³, pewny siebie.
Kobieta pozosta³a powa¿na. Jej ciemne oczy kontrastowa³y z jasnymi w³osami uczesanymi w kok. Delikatnie ¶niada skóra dobrze wygl±da³a przy czarnej sukience. Mimo wyra¼nych starañ kobiety, by zachowaæ szyk, bieda by³a widoczna — tkanina sukienki mocno wy¶wiecona od wielokrotnego prasowania, brak jakiejkolwiek bi¿uterii, skórzana torebka mocno poprzecierana i na pewno nie wieczorowa.
— Zatañczy pani?
— Nie tañczê — odpowiedzia³a.
Julian spojrza³ na jej buty. Mia³a czarne czó³enka na do¶æ wysokim obcasie, bardzo sfatygowane. Odstawa³y przy piêcie, co najmniej o jeden rozmiar za du¿e. Musia³o byæ jej trudno w nich chodziæ, o tañczeniu nie by³o nawet mowy.
— Mo¿e spróbuje pani boso? — Julian wyci±gn±³ do niej rêkê.
Kobieta pokrêci³a g³ow± i przymknê³a na chwilê powieki, wyra¼nie znu¿ona.
— Takie wysokie obcasy powinny byæ szersze — plót³, byle byæ jeszcze chwilê przy niej, byle nie byæ kolejnym, którego odprawi z kwitkiem. — Nogi by pani nie bola³y.
— Nosi pan? — Roze¶mia³a siê.
Rozpromieniona wygl±da³a jeszcze piêkniej. Kilku mê¿czyzn spojrza³o zazdro¶nie w stronê Juliana.
— Robiê. Móg³bym pani te przerobiæ. Zmniejszyæ trochê…
— Naprawdê, nigdy nie tañczê. — U¶miechnê³a siê. Proszê tego nie braæ do siebie.
— Prawda. — Nagle za plecami Juliana pojawi³ siê pijany Mietek z du¿o m³odsz± dziewczyn±, któr± obejmowa³ w pasie. — Nigdy nie tañczy. Te¿ próbowa³em…
— Ja tañczê! — Towarzyszka Mietka za¶mia³a siê i z³apa³a Juliana za rêkê.
— Ma pan szczê¶cie. — Kobieta mrugnê³a do Juliana porozumiewawczo.
Julian odpowiedzia³ jej u¶miechem i da³ dziewczynie Mietka wci±gn±æ siê na parkiet. Nie chcia³ d³u¿ej kompromitowaæ siê przed blondynk± i zerkaj±cymi na nich mê¿czyznami. Nie zdziwi³by siê, gdyby robili zak³ady, czy komu¶ uda siê z ni± zatañczyæ. W³a¶nie zaczyna³ siê nowy kawa³ek. Dziewczyna mia³a zarumienione policzki, wulgarny, trochê rozmazany makija¿, krzywo zapiête guziki sukienki. Julian czu³ od niej kwa¶ny zapach potu. Nietrudno by³o siê domy¶liæ, co chwilê wcze¶niej robili z Mietkiem. Julian pomy¶la³, ¿e mo¿e min±³ ich — zastyg³ych, na wpó³ rozebranych — w ciemnej bramie. Zerkn±³ w stronê ¶ciany. Blondynka sta³a na swoim miejscu i obserwowa³a ich. Mietek siedzia³ na pod³odze i walczy³ z pijack± senno¶ci±. Z dziewczyn± tañczy³o siê ciê¿ko. Próbowa³a prowadziæ i depta³a mu po stopach, za ka¿dym razem wybuchaj±c przy tym ¶miechem. Odczu³ ulgê, gdy piosenka dobieg³a koñca.
Spojrza³ w miejsce pod ¶cian±. Kobiety, która nigdy nie tañczy, nie by³o. Rozejrza³ siê po t³umie. Nie by³o jej. Ogarnê³o go przera¿enie. Irracjonalne, dzikie przera¿enie, ¿e ju¿ nigdy jej nie zobaczy. Ruszy³ do drzwi, maj±c nadziejê, ¿e dogoni j± na ulicy. Gor±czkowo zastanawia³ siê, ile mog³a trwaæ ta piosenka. Mo¿e trzy minuty, mo¿e cztery. Nie zd±¿y³a odej¶æ daleko, szczególnie w za du¿ych butach na obcasie, po kocich ³bach. Ju¿ z³apa³ za klamkê, gdy j± zobaczy³. Zajmowa³a jedno z krzese³ przy stoliku i gra³a z trzema mê¿czyznami w karty. Oni polewali sobie co chwilê, a jej kieliszek sta³ pe³ny, nietkniêty. Na twarzy kobiety Julian widzia³ niezwyk³e skupienie i determinacjê. Mê¿czy¼ni podczas gry ¶miali siê, ¿artowali. Zdawa³o siê, ¿e ona nie potrafi siê bawiæ — albo nie mo¿e. Mia³a minê, jakby gra³a o ¿ycie.
Julian zastanawia³ siê, co teraz zrobiæ. Czu³, ¿e dalsze zaczepki nic nie dadz±. Ta kobieta nie da siê odprowadziæ do domu, nie umówi siê na jutro do kina. By³o w niej co¶, czego nie potrafi³ okre¶liæ, co sprawia³o, ¿e nie przystawa³o sk³adaæ jej takich propozycji. Mia³a w sobie powagê. Godno¶æ. I jeszcze co¶, czego nie potrafi³ nazwaæ. Nigdy wcze¶niej nie spotka³ takiej kobiety. Nie chcia³ jej wystraszyæ ani do siebie zniechêciæ.
Wyci±gn±³ z kieszeni marynarki paczkê papierosów i prze³o¿y³ kilka, które mu zosta³y, z powrotem do kieszeni, opró¿niaj±c w ten sposób paczkê. Odruchowo siêgn±³ do kieszonki koszuli po o³ówek, którym zapisywa³ w zeszycie nazwiska klientów i szczegó³y zamówieñ, ale okaza³a siê pusta — za³o¿y³ przecie¿ po pracy ¶wie¿±. Rozejrza³ siê po roztañczonym towarzystwie. Nikt nie wygl±da³ na osobê, która zawsze ma przy sobie pióro. Jego wzrok pad³ na dziewczynê, z któr± wcze¶niej tañczy³, na jej mocno umalowane oczy. Wyci±gn±³ j± z tañcz±cego t³umu.
— Ma pani kredkê? Tak± do oczu?
Dziewczyna bez zdziwienia otworzy³a torebkê i poda³a mu czarn± kredkê.
— Pomadkê te¿ daæ? — zapyta³a.
— Kredka wystarczy. — Julian za¶mia³ siê, kucaj±c pod ¶cian±.
Po³o¿y³ sobie na kolanie paczkê po papierosach i napisa³: „Mo¿e jednak naprawiê Pani buty? Piotrkowska 35 (w bramie)”. Odda³ dziewczynie kredkê i ruszy³ w stronê stolika graczy. Pozosta³o mu jeszcze niepostrze¿enie dostarczyæ li¶cik.
Stan±³ w¶ród przygl±daj±cych siê grze gapiów i d³u¿sz± chwilê udawa³, ¿e równie¿ obserwuje rozgrywkê. Opar³ rêkê z paczk± po papierosach o jej krzes³o, a potem ostro¿nie rozchyli³ jej torebkê i wpu¶ci³ li¶cik do ¶rodka. Odwróci³a siê gwa³townie.
— Mi³o mi by³o poznaæ. — Julian u¶miechn±³ siê i uk³oni³.
— Mnie równie¿ — odpowiedzia³a i choæ ju¿ odwróci³ siê ty³em, by³ pewien, ¿e odprowadzi³a go wzrokiem do drzwi.
W naszym serwisie przeczytacie ju¿ kolejny fragment ksi±¿ki Szewcowa. Powie¶æ kupicie w popularnych ksiêgarniach internetowych:
Tagi: fragment,