Magiczna okładka, smutno-piękna treść, wzruszające zakończenie.
Książka, którą właśnie skończyłam czytać „Aleja Siódmego Anioła" Renaty Kosin, jest niezwykła. Pod wieloma względami niezwykła. Od magicznej, wręcz zniewalającej okładki, poprzez smutno-piękną treść, aż do wzruszającego zakończenia. Takiego, jakie powinno być.
Okładka sugeruje treść świąteczną i rzeczywiście akcja powieści zaczyna się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, a kończy rok później. Czytelnik, który sięgnie po książkę w zimowym czasie, dostanie ośnieżony park, światełka na wystawach sklepów, choinki i prezenty. I czekające na nie dzieci. Ale nie jest to typowo świąteczna książka. To rok z życia kobiety – Julii – która uciekła od przeszłości (możemy się tylko domyślać, co się wydarzyło dwa lata temu w jej życiu, że tak gwałtownie zatrzasnęła za sobą drzwi) i próbuje radzić sobie tu i teraz. Ale przeszłości nie da się zapomnieć. Można wybaczyć i zyskać wybaczenie, można zamknąć za sobą pewien rozdział, ale wspomnienia pozostają...
Julia spotyka na swojej drodze anioły, prawdziwe, wspaniałe, pomocne – chociaż tylko kamienne – które pomagają jej na drodze do wybaczenia. Spotyka także anioły ludzkie, zwykłych mężczyzn i zwyczajne kobiety, którym uczy się od nowa ufać. Oni wszyscy prowadzą Julię do miejsca... No właśnie, więcej treści nie zdradzę.
Teraz o uczuciach: nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, przewracając z niecierpliwością kartki, by się dowiedzieć, co też Autorka zmalowała. To książka, którą należy się delektować. Pisana pięknym, poetyckim językiem – ale bez zbytniego patosu! – pozwala powoli zanurzyć się w losy bohaterów i świąteczny czas.
To właśnie mnie zauroczyło: malowniczy, subtelny język, jakim posługuje się Autorka. Czułam, jakby słowa przepływały przeze mnie i obok mnie, takie... ładne. Pełne uroku...
I jeszcze emocje. Mimo pozornego spokoju, z każdą przeczytaną stroną narasta poczucie zagrożenia i strach o bohaterkę, którą można polubić i której chce się kibicować. Trzymamy za Julię kciuki od pierwszej do ostatniej strony, a gdy przychodzi zakończenie – takie właśnie, jak powinno być – cóż... rzadko wzruszam się przy czytaniu książek, ale teraz płakałam, i były to dobre łzy. Przyniosły spokój, ukojenie po długiej drodze, jaką musiała przebyć Julia, a wraz z nią my, Czytelnicy.
Dziękuję Autorce, Renacie Kosin za tę smutno-piękną powieść. Za wzruszenia i delektowanie się słowem.
Czy polecam „Aleję Siódmego Anioła"?
Z ręką na sercu: TAK.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 380
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Patrycja Koti
Anioły nigdy się nie mylą.
Ida jest rozwódką, która samotnie wychowuje nastoletniego syna i opiekuje się dwiema lekko zwariowanymi ciotkami. Wandzia i Ofelia to bliźniaczki o skrajnie...
Malowniczy dworek w podlaskich Bujanach, noc świętojańska i siła tradycji, która jest dobrym duchem, ale czasem także przekleństwem pokoleń. Piękna...
każdy powinien mieć własnego anioła, takiego, wie pani, co by nad człowiekiem czuwał i w porę chwycił za chabety, jakby coś. Anioła Stróża
Więcej