Jakich bohaterów lubicie najbardziej?
Tych do rany przyłóż, czy może takich, którzy wywołują w Was takie skrajne emocje, że macie ochotę ich „sprać na kwaśne jabłko”, albo niczym surowa, lecz troskliwa ciotka najchętniej wygłosilibyście im długą przemowę, żeby w końcu zaczęli ogarniać własne życie?
Tutaj będzie ten drugi główny bohater.
Alexander Harrison – już sam tytuł zdradza, z kim będziemy mieć do czynienia. Londyński arystokrata, zadbany prawnik, który ma wszystko, prócz… zdrowego rozsądku i stabilizacji. Kolejna imprezowa wpadka sprawia, że rodzice wysyłają go na polską wieś do babci. I to właśnie tam dochodzi do zderzenia jego nadmuchanej pewności siebie z rzeczywistością, o której nie miał pojęcia.
Przyznaję, że Alex wkurzał mnie od pierwszych stron. Jego chłód, nonszalancja i poczucie wyższości działały mi na nerwy. Ale z mojej zasady, żeby nie oceniać, zanim nie poznam, obserwowałam jego drogę i krok po kroku zaczynałam go rozumieć. A moment, w którym na scenę wkracza Laura Dobkiewicz, tylko umocnił mnie w przekonaniu, że ta historia będzie dla mnie ważna.
Laura – prosta, szczera, zakorzeniona w polskiej codzienności. Kobieta z trudami, ale uporządkowanym życiem. Taka, która nie da sobie wcisnąć pustych słów ani błyszczącego uśmiechu. I gdy zestawiamy ją z Alexem… magia. Ich pierwsze rozmowy to istny pokaz różnic. On sztywny i przekonany o swojej wyjątkowości, ona odporna na jego urok i z ciętym językiem. Wyczuwalne napięcie, drobne uszczypliwości, chemia, a wszystko to sprawia, że czyta się te sceny z uśmiechem.
Wraz z rozwojem wydarzeń Alex zaczyna dostrzegać, że życie na wsi ma swój rytm, choć wolniejszy, spokojniejszy ale bardziej prawdziwy. Angażuje się w sprawy babci i kuzyna, pierwszy raz w życiu czuje, że może być potrzebny. A przede wszystkim, zaczyna naprawdę zabiegać o Laurę. Nie pieniędzmi, nie statusem, tylko zmianą w sobie.
To dopiero druga książka Anny Margot, a ja już po pierwszej wypatrzyłam ją jako obiecującą autorkę. Lubię obserwować, jak rozwija się jej styl, i naprawdę cieszę się, że sięgnęłam po kolejny tytuł.
„Arogancki Anglik” to nie tylko romans. To historia o zmianie, dojrzewaniu, przekuwaniu błędów w doświadczenie. O tym, że czasem trzeba znaleźć się daleko od swojego luksusowego świata, żeby zobaczyć, co w życiu jest naprawdę ważne.
Najciekawsze były dla mnie przede wszystkim pierwsze dialogi pełne zadziorności i chemii, które od razu podgrzewały atmosferę między bohaterami. Do tego dochodziła przemiana Alexa, jego stopniowe odkrywanie, że może być kimś więcej niż rozpieszczonym prawnikiem, jakiego widzieliśmy na początku. Ogromną wartością były także ciepłe, momentami poruszające relacje rodzinne, które pięknie uzupełniały główny wątek. A najbardziej poruszały mnie te chwile, w których Laura stawała się dla Alexa lustrem, takim w którym widział nie tylko swoje braki, ale też potencjał, o którego istnieniu chyba wcześniej nawet nie myślał.
A emocje? Historia i akcja, która się rozgrywa wywołuje złość, śmiech, wzruszenie, ciekawość, a na końcu prawdziwa satysfakcja, że ta droga miała sens.
Najbardziej spodobała mi się właśnie ta ewolucja bohaterów jest prawdziwa, stopniowa, bez sztucznego przyspieszania. I fakt, że Laura nie ulega mu od razu, tylko trzyma się swojej wartości.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy lubią romanse z charakterem, zderzenie dwóch światów i historię, która zostawia ciepło w sercu.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2025-11-07
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
Życie pisze najbardziej ekscytujące historie Alina, twardo stąpająca po ziemi realistka i matka 10-letniego Franka, świętuje swój rozwód w jednym z toruńskich...
Czasem zmiany w firmie są konieczne, jednak nie zawsze chciane, zwłaszcza jeśli dotyczą samego szefa. Joanna pracuje od lat w jednym miejscu. Nie narzeka...