Arystokratka w ukropie" Evzena Bocek jest kontynuacją losów rodziny Kostków, którzy powrócili do rodowego zamku w Czechach. Ich perypetie związane z życiem na pewnym poziomie, aspiracjami i marzeniami, które brutalnie weryfikowała czeska - bynajmniej niearystokratyczna - rzeczywistość poznaliśmy w książce ,,Ostatnia arystokratka". Jak pamiętamy w poprzedniej części menadżerka Milada przygotowała niezawodny plan, by sprowadzić tłumy turystów na zamek, który do tej pory był odwiedzany ( ...) równie chętnie jak zamek księcia Drakuli w czasie, kiedy książę w nim mieszkał". Wszyscy zmagają się z rolami wyznaczonymi przez Miladę, bo przecież turyści - muflony są bardziej zainteresowani podkoszulkiem z podobizną ostatniej arystokratki Marii, która ponoć popełniła samobójstwo, czarownicą wylatującą z kominka, ślubnym przyjęciem Helenki Vondrackowej niż historycznym wystrojem sal. I do tego nagminnie ginie papier toaletowy! Przed totalną katastrofą wszystkich ratuje zjadany w końskich dawkach środek na nerwy. Humor splata się z satyrą i komizmem, a bohaterowie przechodzą samych siebie wijąc się jak w ukropie, byle tylko sprostać życzeniom muflonów, których korony ratują arystokratów od widma haniebnego bankructwa. Jest zabawnie? Jest. Jest wesoło? Jest. Czy można chcieć czegoś więcej? Otóż można.
Spodziewałam się po tym tomie większego zaangażowania autora w świat wewnętrzny bohaterów. W poprzednim tomie obserwowaliśmy wszystkie wydarzenia z perspektywy ostatniej arystokratki Marii, czytając jej listy i pamiętnik - zabieg moim zdaniem świetny, ponieważ jako jedyna w tej grupie poznanych osób przejawia oznaki zdrowego rozsądku. Jednak w części drugiej - już mnie to nie przekonało. Jej opisy, komentarze są śmieszne, ale ... pozostałe postaci przez to tracą, są jednowymiarowe. Bohaterowie zdają się składać z jednej, ciągle podkreślanej wady. I tak skąpstwo ojca Marii, hrabiego Franciszka, pogłębiło się w tym tomie tak bardzo, że w którymś momencie zaczęło mnie irytować ( niemniej jego aspiracje, by dorównać księciu Schwarzenberg wzbudziły moje uznanie). Chętnie ,,posłuchałabym" wypowiedzi hrabiny Vivien, która posługiwała się językiem czeskim w taki sposób, że turyści uważali, że mówi najprawdopodobniej mową Chorwatów. Myślę, że dopuszczenie do głosu hrabiny Vivien, której ,,przez przypadek udało się wskrzesić prasłowiańszczyznę" dodałoby wiele uroku tej książce. (Pamiętacie postać pana Muldgaarda z komediowego kryminału ,,Wszystko czerwone" Joanny Chmielewskiej i jego słynne wypowiedzi?). Natomiast kompletnie rozczarowała mnie Deniska - wytatuowana guwernantka hrabianki Marii, po której chyba spodziewałam się najwięcej. Po(d)rzucona przez ojca adwokata, oczekująca powrotu matki z podróży dookoła świata, podczas której porwali ją terroryści, wciąż co prawda wierzy i opowiada turystom, że w poprzednim wcieleniu była cesarzową Sissi, a w tym życiu zostanie żoną dwunastoletniego księcia Harrego( wszak po to pojechała na zjazd arystokratów, ale coś stanęło na przeszkodzie, by to sfinalizować), niemniej jej postać ogranicza się do paradowania w zbroi w katakumbach i przepychaniu rur kanalizacyjnych. Tak, wiem, śmieszne, ale mnie przestało bawić, skoro jest powtarzane po raz kolejny z rzędu. Nawet Józef, który ujawnia przedziwne talenty i sposoby, byle tylko pozbyć się lub ukryć przed muflonami( wciąż wspominający grupę Bułgarów i ich wyczyn), w którymś momencie przestaje zaskakiwać. Zupełnie pominięta została postać księdza( wprowadzona w pierwszym tomie, kiedy to rodzina Kostków uczęszczała na nabożeństwa) i marginalnie zaznaczona postać nuworysza Wiewiórki z Chatki aspirującego do arystokratycznego środowiska. Szczerze mówiąc myślałam, że sporo namieszają w rodzinie Kostków.
Nie chce przez te moje uwagi powiedzieć, że książka jest zła, bo tak nie jest. Może po prostu nie dostałam do końca tego, czego oczekiwałam, ale jednak dobrze się przy niej bawiłam. Jest lekka, pogodna, wzbudziła mój uśmiech i dostarczyła rozrywki, a przecież o to chodzi w tym rodzaju literatury. Obydwie części przygód rodziny Kostków i ich służby to przecież karykatura turystów i tych, którzy przygotowują dla nich atrakcje w różnych muzeach; obydwie grupy przedstawione są w krzywym zwierciadle. Jeżeli pojawi się kontynuacja, z pewnością sięgnę po kolejne przygody Marii III hrabianki na Kostce. Teraz zaś, idąc za ciosem zabieram się za debiut Evzena Bocek. ,,Dziennik kasztelana" leży już przede mną.
Informacje dodatkowe o Arystokratka w ukropie:
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Data wydania: 2016-01-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-940790-8-6
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Aristokratka ve varu
Język oryginału: czeski
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Dodał/a opinię:
maja_klonowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...