Dość przygnębiająca książka o... marzeniach. To one dominują w życiu trzech głównych jej bohaterów. I niestety w każdym przypadku doprowadzają do tytułowej autodestrukcji. Trzeba mieć odwagę, żeby marzyć i żeby swoje marzenia urzeczywistnić. Ale należy też mierzyć siły na zamiary - podporządkowanie całego swojego życia ułudzie nie prowadzi do niczego dobrego. Na pewno nie w tej powieści. Pomimo z góry przewidzianego tragicznego zakończenia czyta się ją szybko - losy bohaterów absorbują. Za to daję jej duży plus.