Lektura Magdy Rem pt. „Będziesz na to patrzy ł” nie przyniosła mi zbyt wielu zaskoczeń. Owszem, w czasie czytania pojawia się kilka momentów, w których czytelnik może poczuć się zaskoczony, lub oszukany, ale nikną one w tych ponad czterystu stronach. Są zaledwie kroplą w morzu prawdziwych potrzeb, a cała historia wydaje się nieco lepiona na siłę i trochę przegadana.
Są to dwie zazębiające się z biegiem czasu historie, choć przez większą część książki czytelnik taki jak ja głowi się, co tak naprawdę je łączy, a rozwiązanie, które otrzymuje niemal na samym końcu wydaje się wymyślone trochę na siłę i naciągnięte przez autorkę. Wprawdzie nie od dziś wiadomo, że jeden kamień może spowodować całą lawinę zdarzeń i to on właśnie, a raczej wydarzenie, które symbolizuje, wywołał, zdaniem jednego z głównych bohaterów, lawinę zdarzeń, której winowajcą jest „ten drugi”, choć na początku nic na to nie wskazuje…
Wszystko zaczyna się na pozór bardzo zwyczajnie. Poznajemy dwie, zwykłe, polskie rodziny, ich zwyczaje i problemy, bardzo podobne do problemów innych ludzi. Głowami tych rodzin, grających pierwsze skrzypce, są Marek i Jacek.
Przewracając kolejne strony poznajemy zarówno ich wcześniejsze, jak i teraźniejsze losy, z których pomału wyłania nam się całkiem spójny obraz.
Rodzina Jacka przeżyła okropną tragedię, wypadek drogowy i nie może się po niej otrząsnąć. Głównie ta osoba, która przeżyła i kawałek po kawałku, w dziwnych okolicznościach przyrody, wszystko to sobie nagle przypomina.
Rodzina Marka pada ofiarą następujących krótko po sobie, bardzo przykrych zdarzeń, o których informują pozostawione przez sprawcę informacje. Najpierw listy w czerwonych kopertach, a później umieszczone w różnych miejscach kartki z napisem: „Będziesz na to patrzył”.
Nie bez znaczenia jest też przeszłość zarówno kilku głównych, jak i pobocznych bohaterów, która będzie miała ogromny wpływ na teraźniejszość i w dużej mierze zadecyduje o kolejności i gwałtowności następnych zdarzeń.
Bo nie tylko Marek i Jacek mają coś do ukrycia, ale również ich żony, albo inni członkowie rodzin, w tym córki.
Każde wydarzenie, lub działanie pojedynczego bohatera, niczym lawina, ciągnie za sobą następne, a my patrzymy, jako czytelnicy, na ten coraz bardziej realny, nadciągający wielkimi krokami kataklizm i nie wiemy, co mamy zrobić. Nie wiemy nawet, co dokładnie się dzieje, bo autorka, opisując sceny, nie mówi nam wszystkiego, nie dopowiada pewnych zdarzeń, nie wyjaśnia zawiłych słów, ani dziwnych zachowań niektórych postaci.
Z ręką na sercu trzeba przyznać, że bohaterowie udali jej się znakomicie. Mamy tu całą plejadę dobrze zarysowanych, głębokich postaci, z których każda posiada jakąś przeszłość, lub choćby przesłankę, która zmusza je do dalszego działania i wpływa na podejmowane przez nie decyzje.
Zachowanie postaci czasem wydaje się nie adekwatne do opisywanej sytuacji. A niektóre sceny są jak żywcem wyjęte ze znanych telewizyjnych filmów.
Same postaci to jednak trochę za mało. Nie pociągną do przodu całej fabuły, która zwłaszcza na końcu wydaje się być posklejana trochę na siłę i w sporym pośpiechu, co wpływa i psuje odbiór książki przez czytelnika.
Jeśli ktoś lubi kryminały i ten może przeczytać. Może nawet zrobi to z przyjemnością.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-07-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 408
Dodał/a opinię:
Michał i jego żona Elżbieta wiodą spokojne życie w domu na uboczu. Regularnie włączają zraszacz, rozmawiają z sąsiadem, odwiedza ich listonosz, mają swoje...