„Bezlitośni bogowie” to kontynuacja powieści „Niegodziwi święci” Obserwujemy w niej dalszy ciąg historii Nadii, Malachiasza i Serefina. Fabuła skupia się na tytułowych bezlitosnych bogach i ich, nie zawsze bezpośrednich, działaniach.
Świat przedstawiony w cyklu „Something Dark and Holy”, jest reklamowany jako mroźny i gotycki. Niestety tego nie czuć, a mróz praktycznie nie ma wpływu na bohaterów i mimo niego bohaterowie są w stanie bez większych problemów podróżować. Swoją drogą jakakolwiek akcja skupia się właśnie na wyprawie, bohaterowie są w drodze ku pewnemu miejscu. Ale dlaczego chcą się tam udać? Ta podróż nie ma żadnego konkretnego celu, a zarazem sensu, biorąc pod uwagę to, że sami bohaterowie stwierdzają, że mogą umrzeć podczas tej wyprawy, a mimo to idą. Jednocześnie podróż ta nie była emocjonująca, nie angażowała, nie ciekawiło mnie „co będzie dalej”.
W książce tej "kuleją" też relacje między bohaterami, które moim zdaniem nie mają zbyt wiele sensu. Bohaterowie są wrogami, ale jednocześnie się kochają (a przynajmniej tak twierdzą). Tak właściwie nie wiadomo za bardzo o co chodzi i w jakich momentach zmienia się ich wzajemne nastawienie (bo to dzieje się "w kółko"). Wielokrotnie mieli okazję się nawzajem zabić, ale tego nie zrobili. Lubię skomplikowane relacje w książkach, ale ta zdecydowanie mnie przerosła. Były także inne relacje, równie zagmatwane, ale nie będę ich przytaczać. Dodam tylko, że samo napisanie, iż jacyś bohaterowie są przyjaciółmi nie wystarcza, aby czytelnik uwierzył w daną relację.
Strasznie irytowało mnie nazywanie Malachiasza biednym "chłopcem" i częste używanie wobec niego tego słowa... On był potężny, miał poddanych, generalnie różne niezbyt dobre rzeczy robił. A tu biedny pokrzywdzony chłopiec... Na pewno wszystko robił niechcący... Podejrzewam, że w oryginale mogło być użyte słowo ‘boy’, które znaczy zarówno chłopiec, jaki i chłopak. Myślę, że to drugie słowo znacznie lepiej by tutaj pasowało i nie brzmiałoby aż tak infantylnie.
Generalnie styl, jakim ta książka została napisana mi nie pasował, co jakiś czas pojawiały się zdania, przy których aż się zatrzymywałam i zastanawiałam co one znaczą i po co tam są.
System bogów w świecie wykreowanym przez Emily A. Duncan nie był zbyt dobrze wyjaśniony, a na nim poniekąd opiera się magia w tym cyklu, jednak myślę, że zostanie to rozwinięte w następnym tomie/tomach.
Ta książka mnie po prostu rozczarowała, nie widzę w niej praktycznie żadnych pozytywów. Może spodobać się jednak fanom trylogii Grisza, ze względu na relację bohaterów przypominającą trochę relację Aliny i Darklinga lub młodym osobom zaczynającym przygodę z fantastyką.
tłumaczenie Danuta Górska
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-09-27
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 530
Tytuł oryginału: Ruthless Gods
Dodał/a opinię:
u2003
Niech się jej boją... Niektóre opowieści są tak piękne i tak brutalne, że chwytają za serce i nie chcą puścić. Witajcie w świecie Niegodziwych...