"Era, w której żyjemy, nazywana jest przez naukowców antropocenem. Staliśmy się odpowiednikiem siły natury. I to my wszystko zaburzyliśmy. Nie wiemy, do jakiego punktu kulminacyjnego zmierzamy."
Katastrofa ekologiczna i koniec świata to tematy ciągle na czasie, zawsze ekscytują i wielokrotnie były i będą motywem powieści. Tym razem autor celowo nie oddzielił wyników badań naukowych i historycznych od fikcji, uważając, że wyobrażenia wyniesione z legend, mitologii oraz gier i powieści są częścią naszego życia i otaczającej nas rzeczywistości.
"Climax. Punkt kulminacyjny" to nie jest książka dla każdego. Nie jest łatwą lekturą, chociaż czyta się dość szybko, lecz wymaga od nas uwagi, żeby zrozumieć a także przyswoić sobie to, co autor chce nam przekazać. Ja nie jestem zbytnia fanką tego typu thrillerów, ale jednak ta książka wciągnęła mnie bardzo i nie dała się odłożyć na półkę. To powieść wielowymiarowa, lecz mam jeden mały zarzut - zbyt długo autor wprowadza nas do tytułowego punktu kulminacyjnego. A może tylko ja takie odniosłam wrażenie?
Poznajemy historię czwórki przyjaciół, których drogi rozeszły się z różnych powodów, po latach spotykają się ponownie. Czy jeszcze pamiętają dawne czasy? Czy pamiętają co się wydarzyło przed laty? Jak potoczyły się ich losy?
W miasteczku, w którym dorastali ich losy ponownie się splatają. Niektórzy tu mieszkają dalej, innych ściągnęła tu praca lub lodowiec...
"Woli chodzić nocą, bo to wtedy lodowiec należy do wspinaczy, wtedy robi największe wrażenie. Jest niemal żywy, jak jakiś nadprzyrodzony byt, jakby świecił od środka, od niebieskiej głębi po powierzchnię usianą odłamkami lustra i srebra. Zawsze tam jest."
Fabuła rozpoczyna się od tragicznego wypadku na ogromnej platformie wiertniczej, a następnie poznajemy kolejne wydarzenia, które nieuchronnie prowadzą nas do punktu kulminacyjnego, do katastrofy, do zagłady ekologicznej. Dość długie opisy, które spokojnie i powoli dawkują nam napięcie, jeszcze bardziej wprowadzają w nastrój grozy, który następuje po nich oraz uczucie jakiegoś nieokreślonego niepokoju. Czułam się nieco przygnębiona tym, co może się zdarzyć w przyszłości a co tak właściwie jest raczej nieuchronne, bo nie wiemy jak zatrzymać ten proces.
"Pisze, żeby zachować milczenie.
Nie wylewa żalów, nie opowiada historii swojego życia, nie zagłębia się w uczucia, błędy czy pragnienia. Po prostu pisze o Arktyce, o zwierzętach, które widuje, o krajobrazach, które przemierza, o reportażach, które czyta - pyta o swoim znikającym świecie."
Czasu nie da się zatrzymać a skutki wieloletniego postępowania, wieloletnich wyborów, nie zawsze najlepszych, są takie jakie są. Nie zawsze tylko dla tych, którzy mieli i mają jakikolwiek wpływ, ale dla nas wszystkich.
Seria wydawnicza najnowszej prozy francuskiej "Collection NOUVELLE" jest bardzo pięknie wydana, przyjemnie jest trzymać taką książkę. Szata graficzna jest bardzo charakterystyczna i przyciągająca wzrok, mimo tego, że jest dość delikatna.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Nowe.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2023-04-11
Kategoria: b.d
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
Myszka77
Nagle lód pęka i rozszczepia się, jak na jeziorze podczas odwilży, łamie się raptownie wszędzie dookoła, a lodowiec rozpada się jak lustro. Szerokie pęknięcia rozstępują się w diabelskim uśmiechu, biegnąc czarnymi zygzakami niczym zwinne jaszczurki, które opanowały całą powierzchnię jak okiem sięgnąć. Zewsząd słychać wydobywający się z głębi huk, a przerażonym oczom Andersa ukazują się kilkudziesięciometrowe szczeliny.
Czasem nie trzeba wiele, wystarczy wypadek, ziarenko piasku zaburzające równowagę, by wszystko rozsypało się bez ostrzeżenia. Wystarczy jedna mała rzecz. Czas płynie już tak długo. Sekundy dodają się do sekund. Nie myśli się o tym. Ale potem nagle się okazuje, że jest jakby o jedną sekundę za dużo.
Więcej