„Czarne miasto” to książka, do której długo się przymierzałam. Wielokrotnie widziałam „polecajki” na Instagramie, a – po niezliczonych wpadkach – zrobiłam się w stosunku do nich nieufna. Aż w końcu pomyślałam – „Jeśli będzie nudna, najwyżej rzucę w połowie i już” (choć prawie nigdy tak nie robię). Kupiłam, zaczęłam czytać – i poczułam się zaintrygowana. Z pewnością jest to jedna z najbardziej oryginalnych książek, jakie przeczytałam w tym, roku. Napisana niezwykłym językiem – pełnym metafor, onirycznych wizji, symboli.
Uwagę zwraca okładka – przy dzisiejszym zamiłowaniu wydawców do kolorowych, sielankowych obrazków, tutaj mamy minimalizm, który ma tym bardziej potężny głos. Przyciąga uwagę i na pewno nie przerasta treści. Zaskoczyła mnie ta opowieść.
Czy mi się podobała? Tak, ale jedne części bardziej, inne – mniej. Najbardziej urzekły mnie te z opowieściami o dawnych wierzeniach, przywołujące obrzędy, bóstwa i postacie z mitologii słowiańskiej, a także legendy i podania ludowe. Ale świetny klimat ma również ta część, w której Autorka opisuje wprowadzanie się rodziny do dużego mieszkania – oswajanie przestrzeni, a szczególnie – przedmiotów, obrazów, pamiątek należących do kogoś innego. Podobał mi się też pomysł tuneli ukrytych pod miastem, tajemniczych korytarzy i przejść, a także to, że czytelnik nie jest do końca pewien, czy te korytarze, miejsca i rzeczy istnieją naprawdę, czy też są tylko wizją senną którejś z bohaterek.
Bardzo polubiłam siostry Bebe i ich matkę Wandę – a także tę silną więź, jaka jest pomiędzy nimi. Tragedia – śmierć sióstr Bebe ojca w kopalni – zmienia życia tych trzech kobiet. Matka popada w depresję, jej życie praktycznie się kończy. Nie ma sił, aby normalnie funkcjonować. Poruszyła mnie wizja „klubu” wdów – wspólnoty kobiet połączonych żałobą po mężach – górnikach. Śląskie kobiety to niezwykła społeczność, a szczególnym zjawiskiem jest pani Genowefa – sąsiadka Wandy. Trochę wróżka, trochę zielarka, niczym starosłowiańska wiedźma leczy, doradza, odczynia uroki… A przy tym zna takie opowieści, że można ich słuchać godzinami! No i ta jej księga…
Pełnoprawnym bohaterem książki jest tytułowe Czarne Miasto – ono żyje, czuje, ma swój charakter, tajemnice, emocje. Przeciwstawione mu jest Białe Miasto – choć i w nim można znaleźć zakątki, w których czas wydaje się zatrzymać. Na pewno warto zajrzeć do tych miast, poznać je, przejść się ich ulicami wraz z bohaterkami.
Wzruszyło mnie zakończenie – piękna wizja, wielkie brawa dla Autorki za ten subtelny pomysł.
Komu ta powieść może się spodobać? Komuś, kto lubi oniryczne opisy, senny nastrój, tajemnice, symbole i niedopowiedzenia. Jeśli szukacie linearnej, prostej opowieści z wyraźnie zarysowaną fabuła, to możecie poczuć się zagubieni. A jednak uważam, że warto sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w tym niezwykłym świecie. Jest taka… inna. Oryginalna.
Podsumowując: bardzo udany debiut, który zasługuje na uwagę. Będę czekać na kolejną książkę tej autorki.
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2020-02-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
,,Pani K." to piękna powieść Marty Knopik o zagmatwanych ścieżkach umysłu, które mogą prowadzić na manowce, oraz o poszukiwaniu prawdy o świecie i o sobie...
Trzy kobiety mieszkają w starej willi położonej w ogromnym parku. Żadna z nich nie ma pojęcia, że jest tam jeszcze ktoś…Charyzmatyczna pisarka Edeltrauda...