Kiedy znajduję powieść o podobnym tytule to zawsze zastanawiam się, jakie zagadki kryje w sobie ów dom. Samotny budynek, położony na skarpie w pewnej odległości od innych siedzib, przedstawiony na okładce sugeruje jakieś tajemnice. I rzeczywiście „Dom na szczycie klifu” nie jest sielską, baśniową, sentymentalną historyjką, ale przejmującą opowieścią o rodzinie, przeszłości, życiowych błędach, rozrachunku i wybaczeniu.
Nawet imiona bohaterek sugerować mogą nieszczęście, bo kto dziś nazywa córki Cassandra i Pandora…
Hannah Richell zabiera nas do Anglii, do hrabstwa Dorset i posiadłości Clifftops położonej na wysokim klifie nad oceanem, którą zamieszkuje rodzina Tide’ów. Tragedia jaka dotknęła Helen i Roberta przed dziesięciu laty odbiła się echem na wszystkich członkach rodziny. W piękny, sierpniowy dzień trzyletni Alfie (który miał być nazwany Hektorem) pozostawiony przez matkę pod opieką sióstr, ginie na plaży. Pomimo wytrwałych poszukiwań chłopca nie udaje się odnaleźć, a policja uznaje, że mały utonął. Śmierć malucha doprowadza do rozpaczy oboje rodziców i staje się przyczyną rozpadu ich związku. Dziewczynki obwiniają się za niedopilnowanie brata, matka również ma o to pretensje do córek i w rezultacie życie rodziny zamienia się w koszmar. Nikt nie radzi sobie z tą tragedią, Cassie ucieka z domu, Dora jest coraz bardziej osamotniona, Helen zamyka się w sobie i pogrąża w żałobie, a Robert w konsekwencji opuszcza dom i się wyprowadza.
Jak naprawdę wyglądał ostatni dzień tamtych tragicznych wakacji? Kto ponosi winę za zniknięcie chłopca? Jakie tajemnice skrywa każdy z bohaterów?
Tego możemy dowiedzieć się z retrospekcji w jakie obfituje ta powieść. Stosując zabieg trzy torowej narracji fakty sprzed lat poznajemy z punktu widzenia każdej z kobiet. Mamy więc relację Cassandry, która obecnie mieszka z dala od rodziny i utrzymuje z nimi jedynie sporadyczny kontakt. Opowieść Dory, która właśnie spodziewa się własnego dziecka, ale którą cały czas dręczy przeszłość i postanawia pierwsza wyciągnąć rękę aby wyjaśnić zadawnione żale. Historia Helen, która jako jedyna pozostała w rodzinnym domu na klifie i wiedzie samotne życie rozpamiętując dawne wydarzenia. Z ust bohaterek poznajemy też losy Roberta, który po rozwodzie związał się z przyjaciółką swojej byłej żony.
Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju spowiedzią, każdy z bohaterów wyznaje swoje winy aby oczyścić się z wyrzutów sumienia i w ten sposób definitywnie zamknąć tragiczną przeszłość, a na jej zgliszczach spróbować zbudować nowe, lepsze życie i podążać naprzód bez urazów i obwiniania siebie i innych. Prawda może okazać się bolesna, ale należy ją przyjąć bez względu na to, jaka będzie. Uświadomienie własnych błędów oraz tego, że wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie pomoże im rozpocząć nowy rozdział.
Czy bohaterom uda się dokonać rozrachunku z przeszłością? Czy zaakceptują samych siebie?
„Dom na szczycie klifu” to bardzo dobra powieść obyczajowa, mądra, intrygująca, podejmująca trudne tematy, niezwykle emocjonalna i wiarygodna w swojej wymowie. Nawiązanie do tragicznych bohaterów greckich wzmacnia przesłanie tej powieści i czyni ją bardziej zrozumiałą.
Książkę czyta się szybko i z ogromnym zainteresowaniem, choć problemy w niej zawarte wymagają zastanowienia i przemyślenia.
Polecam.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012-05-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 560
Dodał/a opinię:
Poczytajka
Opowieść o zakazanej miłości i rodzinnych tajemnicach bestsellerowej autorki "Domu na szczycie klifu" Pełna sekretów posiadłość, która skrywa...