"Dom pogrzebowy Cottona" to dziwna książka. Świetna, ale dziwna. Podobała mi się, mimo iż była tak nieszablonowa, że po przeczytaniu nie wiedziałam co o niej myśleć. Więcej! Ja wciąż nie umiem zebrać myśli, żeby jednoznacznie stwierdzić, co mnie przy niej zatrzymało i sprawiło, że wciągnęłam się w jej świat. Mroczny, brudny, smutny i melancholijny świat.
Magnolia ma 19 lat i na co dzień pracuje na stacji benzynowej. Niedawno zmarła jej babcia, którą zwykła nazywać babką Brown. To właśnie kobieta wychowała Magnolię. Teraz dziewczyna została sama…i wszystko wskazuje na to, że jest w ciąży. Kiedy dostaje propozycję pracy jako modelka, stwierdza, że to jedyna szansa, aby móc podreperować budżet i spróbować stanąć na nogi. Magnolia jeszcze nie wie, że ów praca będzie znajdowała się w domu pogrzebowym, a ona zacznie wcielać się w role osób, które zaginęły przed laty. Czy tytułowy Cotton i jego ciotka, Eden staną się dla nastolatki oparciem, jakiego potrzebuje w tym trudnym dla siebie czasie? A może to tylko pozory?
Główna bohaterka została zdominowana przez środowisko, w którym się wychowała. A jej instynkty są silniejsze niż chęci walki z nimi. Magnolia wie, co jest dobre, ale nie potrafi dokonać słusznego wyboru. Może tylko wydaje jej się, że panuje nad swoim życiem, ale prawda jest taka, że jej dziewiętnastoletnia egzystencja to tylko strzępki, które ledwo trzyma w dłoniach. Dziewczyna zostaje uwięziona w sieci okoliczności, na które ma zdawkowy wpływ.
Bez wątpienia to bardzo odważny debiut. Autorka zdecydowała się poruszyć wiele wrażliwych strun. Brutalizm jest tu wszechobecny. Od samego początku daje się wyczuć koncentrowanie na ciemnych stronach ludzkiej natury. Tu nic nie jest podkoloryzowane, na próżno szukać na stronach tej książki pozytywnych przesłań. Jest prze*oc, samotność, ból, śmie*ć, strata. Monica Brashears pokazuje ludzką naturę z tej najbardziej przygnębiającej i mrocznej strony.
A ten mrok zderza z młodą dziewczyną, która, zamiast czerpać z życia pełnymi garściami, ciągle ucieka, kogoś się boi, oddaje w ręce przypadkowych mężczyzn, a jednocześnie jest w niej coś delikatnego, ulotnego, sensualnego.
Ta powieść może zafundować całą skalę emocji i wrażeń. Od zaskoczenia po zniesmaczenie. Jestem przekonana, że to książka z kategorii tych, których nie da się umieścić na skali gdzieś pomiędzy. Albo ją pokochasz, albo znienawidzisz. Ja pokochałam jej niesztampowość, bo bez wątpienia jest to książka inna, na swój sposób wyjątkowa.
Przygnębiająca, odarta z optymizmu, do bólu szczera historia. Można umieścić ją w ramach współczesnej powieści gotyckiej, w której duże znaczenie mają aspekty psychologiczne oraz ugryzione pod innym kątem wątki z siłami nadprzyrodzonymi oraz współczesne tło akcji zestawione w duecie z mrocznym klimatem w tle.
To gatunkowy miszmasz, który splata niczym w ciasny warkocz thriller psychologiczny z powieścią gotycką i literaturą piękną, która w rzeczywistości piękna jest głównie ze względu na warstwę językową, a cały wydźwięk tej książki jest pełen brzydoty i brudu.
Czy czytać? Czytać! Mnie bardzo przypadła do gustu. Na pewno nie pozostawi Cię bez poczucia nijakości. Albo będziesz się zachwycać jej dziwnością, albo stwierdzisz, że to klapa. To chyba pierwszy raz, kiedy nie mogę zagwarantować, że to powieść, w której się zakochasz. Musisz to sprawdzić na własnej skórze.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-07-17
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: House of Cotton
Dodał/a opinię:
zaczytania