Ależ ja lubię takie nietypowe historie, które z jednej strony wzruszają i skłaniają do refleksji, a z drugiej potrafią szokować i chwilami wywoływać zgo*szenie. “Dwanaście głębszych oddechów” bez wątpienia zostanie książką, o której trudno mi będzie zapomnieć. To niezwykła literatura z motywem drogi, ale też romans, którego uczucia oparte są na wzajemnej fascynacji, która połączyła troje młodych ludzi.
Julia to nieśmiała zamknięta w sobie dziewczyna. Zaraz po wakacjach rozpoczyna studia. Jej życie nie było jednak usłane różami. Po śmi*rci jej matki, ojciec zaczął pić, co poniosło za sobą lawinę konsekwencji, które Julia odczuła na własnej skórze. Kiedy mężczyzna ginie w wypadku samochodowym, nastolatka trafia do rodziny zastępczej. Julka przypadkiem znajduje w jego przedmiotach notes o niedawno rozpoczętej terapii, a wraz z nią listę rzeczy, dla których warto wyjść z nał*gu. Niestety, zeszyt wpada w ręce mieszkającego pod jednym dachem z Julią, Kuby. Oboje się nie znoszą. On stale robi jej przykrość, prowadzi hulaszczy tryb życia, za nic ma uczucia innych. Gdy proponuje dziewczynie wspólne zrealizowanie wszystkich punktów z listy jej ojca, ta nie ukrywa zdziwienia, jednak w brzuchu zaczynają budzić się motyle — w końcu od dawna czuje jakiś dziwny pociąg do tego chłopaka. Początek wspólnych wakacji zdaje się dobrze wróżyć jej powodzeniu. Wszystko zmienia się w momencie, gdy na ich drodze staje ekscentryczny Echo. Kim tak naprawdę jest i jakie ma zamiary względem Julii? Jaki sekret ukrywa Kuba? I do czego doprowadzi wzajemna fascynacja?
Nie jest to książka, w której akcja pędzi jak szalona. Skupiona jest raczej na dostarczeniu emocji i możliwości przeżywania z postaciami tego, co sami czują. To taki slow burn połączony z motywem enemies to lovers. Niektóre sceny sprawiają, że robi się niewygodnie, niezręcznie, dziwnie, wyrywają ze schematu, który, jak przypuszczam, zna większość osób i dla których pewne odstępstwa w relacjach międzyludzkich, mogą wydawać się niemożliwe, oburzające czy niesmaczne.
Jest to historia, którą czytało mi się bardzo dobrze. Lubię, gdy książki sprawiają, że coś mnie w nich uwiera, nie do końca zgadzam się z postępowaniem bohaterów, chciałabym na nich krzyczeć ze złości, ale też kibicuję ich rozwojowi, nawet jeśli ścieżki, które wybierają, nie powinny w ogóle stać na ich drodze. Historia Julii, Kuby i Echo udowadnia jednak, że wszystko to, co przeżywamy, doprowadza w końcu do jakiegoś celu, niekoniecznie takiego, który sobie założyliśmy. Może być rozczarowujący, ale może być pozytywnie zaskakujący.
Jeśli lubicie książki ze smutnym zakończeniem — bardzo proszę, oto jedna z nich. Anna Langner napisała powieść, która wyrwie Ci serce, a potem je rozdepcze. To historia, która mimo wielu radości, jakich doświadczyli bohaterowie, otoczona jest aurą smutku, melancholii i takiej niepewności wiszącej w powietrzu.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-08-21
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 448
Dodał/a opinię:
zaczytania
Nie ufaj niczemu, co zobaczysz w lesie. Kiedy Oliwia staje przed posiadłością Leśniewiczów, czuje się nieswojo. W Starej Sośnie nic nie jest takie...
Daj się ponieść miłości w zasypanym śniegiem górskim mieście! Kilkanaście lat temu Klaudia zdecydowała się zmienić swoje życie. Wyśmiewana z powodu wyglądu...