Kiedy prawie półtora roku temu rosyjska armia najechała Ukrainę, zmieniło się wszystko. Miliony ludzi opuściły swoje domy, a dziesiątki tysięcy straciły życie. Od pierwszego dnia do dzisiaj jesteśmy zalewani informacjami i karmieni domysłami. W takich chwilach warto posłuchać głosu tych, których wojna dotyka bezpośrednio. Dopiero co zginęła ukraińska pisarka, Wiktoria Amelina, która chciała pomagać w strefie wysokiego ryzyka. Wśród innych, którzy również pozostają na terenie Ukrainy, jest choćby Andriej Kurkow, autor zapisków zebranych w Dzienniku inwazji.
Kurkow dał się poznać czytelnikom jako pisarz, który potrafi pochylić się nad bohaterami, ma mnóstwo wrażliwości i wyrozumiałości dla swoich postaci. Od lutego ubiegłego roku nie ma jednak głowy do tego, by wrócić do pisania fikcji. Istnieje tylko jeden temat, któremu jest w stanie się poświęcić. Kurkow nie opuścił Ukrainy, choć wyjechał z Kijowa na zachód, do obwodu zakarpackiego, gdzie wydaje się bezpieczniej. Dziennik inwazji to historia nie tylko jego samego, ale także Ukrainy i straszliwej relacji z Rosją.
Jeżeli ktoś był na bieżąco z wiadomościami w pierwszych miesiącach rosyjskiej inwazji, nie będzie potrzebował żadnego przypisu, bo zdarzenia, miejsca i nazwiska będą znane. Kurkow jednak pozwala nam poznać szerszy kontekst, który nie pojawiał się nawet w dokładniejszych analizach eksperckich. Dzieje się tak pewnie dlatego, że stosunek autora dziennika cechuje się osobistym zaangażowaniem i nierzadko intymnym spojrzeniem na wiele opisywanych elementów. Momentami jego zapiski przybierają formę eseju opartego na historii lub wspomnieniach – w tych fragmentach wychodzimy od przyziemnego detalu, który przenosi nas później do stanu na dzisiaj. Wniosek nasuwa się zawsze ten sam: to nie jest normalny czas, dzisiaj to nie codzienność, bo dzisiaj stanęło na głowie; to, co było do tej pory normalne, stało się teraz świętem, a najgorsze, czyli wojna, ogień i głód, stały się normalnością.
Lektura Dziennika inwazji wywołała u mnie ogrom negatywnych emocji – od poczucia niesprawiedliwości, przez bezsilność, do nic niewnoszącego gniewu. Czytając zapiski Kurkowa zdałem sobie sprawę, że dotychczasowa pomoc, choć przecież wielka i niesamowicie ważna, o której autor pisze wielokrotnie ze wzruszeniem, wdzięcznością, to tylko kropla w morzu potrzeb teraz i w przyszłości. Skala zniszczeń jest niewyobrażalna, a Ukrainę czeka jeszcze nieskończenie wiele trudnych chwil, ale nie musimy być bezczynni.
Kurkow daje nam możliwość głębokiego wejścia w sytuację Ukrainy i zobaczenie problemu niemal z bliska. Pomaga zrozumieć nastroje samych Ukraińców, ich działania i emocje. Pod tym względem Dziennik inwazji wydaje mi się książką niezwykle ważną, zwłaszcza teraz, gdy zapał w nas opadł, gdy czujemy się już zmęczeni.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-05-10
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 200
Tytuł oryginału: Diary of an Invasion
Dodał/a opinię:
Monika Piotrowska-Wegner
To kontynuacja "Dziennika inwazji", w którym autor udokumentował, co działo się w Ukrainie tuż przed rosyjską napaścią i przez pierwsze miesiące wojny...
Nominowana do Nagrody Bookera "Srebrna kość" to pełna zwrotów akcji i ironii powieść detektywistyczna otwierająca cykl "Tajemnice Kijowa". Jej akcja rozgrywa...