Wyobraźcie sobie, że wychowujecie się wśród ludzi, którzy na co dzień mówią inaczej, niż Wy. Przy czym sąsiedzi świetnie rozumieją, co do nich mówicie, ale w drugą stronę to już absolutnie działać nie chce. Tak właśnie wygląda życie pięcioletniej dziewczynki mieszkającej na Śląsku.
Jej dziadek uparł się, by mówiła tak, jak język polski nakazuje, pilnując, by w domu także nie używano przy niej śląskiej gwary. Wiedział, że to znacznie ułatwi jej start w szkole. Żadne argumenty nie były w stanie skłonić starszego pana do zmiany decyzji, choć nie jedno "za" wytoczono. Nie i już.
Jednak grupa sąsiedzka i rówieśnicza rządzi się swoimi prawami. Tak jak w moim przypadku, tak i w tym, dostosować musi się mniejszość. Jeśli czegoś nie umiesz, możesz się poddać lub się tego nauczyć. Tylko jak to zrobić, gdy senior rodu pozostaje nieugięty w raz podjętej decyzji.
Sojusznik niespodziewanie puka do drzwi Elusi i to w sensie dosłownym. Jeśli chcecie sprawdzić, co z tego wyniknie i co na to powiedzą rodzice i dziadek upartej dziewczynki, zapraszam do lektury.
Książka spodobała się nie tylko mi, ale też moim córkom, choć łamanie języka na śląskiej gwarze było nie lada zadaniem. Lektura nie tylko uczy śląskich słów, opowiada o trudnościach związanych z barierą językową, ale też pomaga nam dostrzec, jak silny wpływ na relacje międzyludzkie ma nasza historia. Dla człowieka z centrum polski Ślązacy to ci, którzy mieszkają na Śląsku, tymczasem nadal można tam usłyszeć, że sąsiad to "podzióbany Polok". Warto choć raz sięgnąć po ten tytuł zarówno w domu jak i pracy ze starszymi dziećmi.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-08-05
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN:
Liczba stron: 148
Dodał/a opinię:
myszaj
Bogumiła Rostkowska urodziła się w Bytomiu, ale od wielu lat mieszka w Tarnowskich Górach i ten właśnie region stał się dla niej inspiracją literacką...