Zacznę może standardowo od okładki, która po raz kolejny jest rewelacyjna. Cała trylogia zwraca szczególną uwagę szatą graficzną, ponieważ w ciekawy sposób prezentuje nam dwa światy Trojkę i Miriadę. I ten sposób przedstawienia sam w sobie jest świetny. Już się cieszę na samą myśl, jak pięknie będzie się ta seria prezentować w mojej biblioteczce. Z tymi grzbietami - minimalistycznymi, a jednak czarującymi. Tak, potrafię się zachwycać zwykłą okładką, to co będzie z treścią? O tym już za moment.
Wspomnę jeszcze, że lektura nie posiada skrzydełek, jak wszystkie pozycje wydane od HarperCollins.
Czcionka jest duża, dzięki czemu szybko się czyta, ułatwia to również zachowany odstęp między wersami oraz marginesy. Brak literówek ani innych błędów w tekście. Jestem zadowolona. BARDZO!
Z kolei przechodząc do pióra autorki... Nie wiedziałam, że tak się za nim stęskniłam! I co gorsza pożerałam książkę w szaleńczo szybkim tempie, a z drugiej strony chciałam sobie ją powoli dawkować, by nie połknąć na raz. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakie to było trudne... Pisarka posługuje się lekkim, przyjemnym piórem, które jest w stanie zaczarować czytelnika i pozwolić mu wejść do wymyślonego przez siebie świata. Zaskakuje nas nie raz i nie dwa, robiąc to z niebywałą lekkością, której nikt się nie spodziewał. Już na samym początku, po kilku pierwszych stronach dosłownie przepadłam. Wiem, że moje zdanie na początku czytania tej serii nie było aż tak dobre, teraz jednak wiem, że warto było czytać do samego końca. Już teraz chciałabym polecić Wam tę serię, ale i ostatni tom. Pozwoli Wam odetchnąć od rzeczywistości i przeniesie do świata walki dobra ze złem, światła z ciemnością, Miriady i Trojki...
Ten i Killian - dwójka głównych bohaterów, którzy niejednokrotnie przyprawiają nas o zawał serca. Tym razem trzymałam za nich kciuki bardzo mocno. Chciałam dla nich jak najlepiej. Chciałam, by spełniły się ich cele, ale los jak zwykle chciał inaczej. Sporo muszą przejść i nie zawsze będzie ładnie, kolorowo...
Gdyby nie elementy fantastyczne takie jak Sień, Więź, Światło i Cienie, można by rzec, że bohaterowie są bardzo realistyczni, podobni do nas. Borykają się z nieco innymi problemami, których my nie potrafilibyśmy rozwiązać, ale odczuwają te same emocje co my. I to nas łączy z Ten, Killiane, Archerem, Dior i tak dalej...
Tym razem przyznam, że zostałam zaskoczona, bo i ten element podobał mi się, bo zapałałam do tej dójki ogromną sympatią i już za nimi tęsknie, bo wiem, że to koniec.
Tak bardzo pragnę powiedzieć Wam o emocjach, które mi towarzyszyły podczas czytania Everlife. Dosłownie... czułam się jak tykająca bomba, którą się dotknie i eksploduje. Autorka obudziła we mnie wszystkie emocje, które odczuwałam wraz z bohaterami i to było cudowne! Przestało się liczyć tu i teraz, wszystkie problemu uciekły ode mnie i została sama z uczuciami jako czytelnik oraz z uczuciami Killiana i Ten. Uważam, że tym razem Gena spisała się na medal, bowiem pozwoliła mi, jako czytelnikowi czuć wszystkie uczucia, jakie odczuwali bohaterowie i to od samego początku! Pobudzała moją ciekawość na tyle, że ciężko było się oderwać (co zresztą wspominałam w tej recenzji, ale i na na fp bloga). Sięgając po Everlife emocje sięgają zenitu. Będziecie się czuć jak na rollercoasterze. Serio.
Z ręką na sercu przyznam się, że jestem zafascynowana tak, jak po pierwszym tomie Dworu p.Maas. Akcja gnała przed siebie, non stop zostawaliśmy zaskakiwani obrotem spraw, tajemnicami, które wychodzą na jaw, czy spiskami, których nie zauważaliśmy... Intryg tu nie mało, zresztą sarkazmu również nie brakuje. Nie raz ta lektura sprawi, że się uśmiechniecie, czy też zasmucicie. I to jest ważne.
Może nie mówi wprost o wartościach, jakimi w życiu kierować się powinniśmy, ale gdy zaczniemy czytać między wierszami uświadomimy sobie na przykładzie Ten, Killiana, ale i pozostałych postaci, że przyjaźń, zaufanie, szacunek czy miłość są ważne w życiu. I zawsze musimy dawać z siebie dwieście procent, ale zostawać sobą, nie być kimś innym. Tylko trzeba umieć to wszystko wyczytać między wierszami i wtedy lektura ta stanie się dla Was naprawdę rewelacyjną i taką, która na długo zagości w waszych głowach. Reasumując stwierdzam, że ta trylogia warta jest uwagi, waszego czasu. Może nie każdy tom jest doskonały, ale z pewnością odciągnie Was od rzeczywistości, jaka was otacza. Przeniesie was do świata, gdzie są inne zmartwienia i nie są to wasze, a bohaterów, o których czytacie. Styl, jakim posługuje się pisarka jest na tyle przyjemny i lekki, że nie mamy problemów z czytaniem, a wręcz płyniemy przez nią zdecydowanie zbyt szybko. Ja osobiście uważam, że jest to jedna z tych lektur, o których warto pamiętać. Mimo, iż jest to fantastyka. Ale posiada i wartości, o których nie mówi się wprost, ale jednak oraz odczuwamy wszystko to, co czują bohaterowie. Jak dla mnie są to dwie najważniejsze rzeczy, które w książce powinny być. Może nie ma totalnej fascynacji, ale ciekawość była na wysokim poziomie, naprawdę.
Polecam tę serię każdemu z osobna. Myślę, że gdy tylko sięgniecie to nie pożałujecie. Ja nie żałuję. Ja chciałabym więcej!
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2018-07-20
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Everlife
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Mam plan. Tym razem unicestwimy zombi raz na zawsze. Albo oni, albo my – inne rozwiązanie nie wchodzi w grę. Przeżyłam koszmar, ale przetrwałam....
Władcy Podziemi – Sabin, Aeron i Gideon to nieśmiertelni wojownicy strzegący bogów Olimpu, którzy przed wiekami popadli w niełaskę, zabijając Pandorę...