Zaczynając od okładki, muszę przyznać, że niezła ze mnie sroka okładkowa. Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy od razu mnie do niej przyciągnęło. Zaczęłam dokładniej przeglądać profil autorki na Instagramie i po przeczytaniu opisu wiedziałam, że muszę ją poznać. Jest minimalistyczna, przypominająca tematy biotechnologiczne. Posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed zniszczeniem powieści. Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorce, a na drugim trzy opinie blogerów na temat tej lektury.
Strony nie są białe, czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się szybko i bez problemu, bowiem marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówek nie znalazłam.
Reasumując jestem zadowolona z wydania, jakie dostałam.
Pióro Pani Kloc-Muniak było dla mnie nowe i takie nieco... inne. Z początku ciężko było mi się wkręcić w to, co nam przedstawiła i nieco się męczyłam. Całe szczęście po pewnym czasie przywykłam do jej pióra i pochłaniałam kolejne strony. Ta pewnego rodzaju blokada jak podejrzewam, mogła wyniknąć z tego skomplikowanego języka biotechnologów. To wszystko naprawdę było skomplikowane i nieźle poplątane. Niemniej jednak wydawało mi się, że pomimo iż ja tego nie rozumiem, jest w tym sama prawda - więc ufałam na ślepo autorce, że nie kłamie tym, co pisze. Zresztą to i tak nie leży w gronie moich zainteresowań, więc wszystko mi uleci z głowy, te wszystkie czynniki DAF i tak dalej. :)
Tak jak wspominałam, na początku było ciężko, jednak później, gdy przebrnęłam przez około pięćdziesiąt stron, fabuła zaczęła mnie bardziej interesować i tak przepadłam w tej lekturze.
Pisarka posługuje się przyjemnym piórem (z początku mocno skomplikowanym, dla kogoś kto nie interesuje się biotechnologią itp.), który pochłania się w bardzo szybkim tempie. Myślę, że śmiało mogę polecić ten thriller już teraz wszystkim fanom tegoż gatunku - podejrzewam, że nie będziecie zawiedzeni.
Julia, nasza główna bohaterka niestety nie zdobyła mojej sympatii. Nikt z bohaterów w tej książce nie przypadł mi do gustu. Momentami wydawało mi się, że byli nieco niedopracowani, mało co skupiano się na nich, a bardziej na temacie lektury, czyli sprawach biotechnologicznych, postępach i tym podobnych. Nie potrafiłam polubić, a tym bardziej przyzwyczaić się do postaci, które poznałam w tej historii. Po prostu ich nie kupiłam i nie poczułam więzi do nich. Trzeba przyznać, że główna bohaterka głupia nie była, bo była cholernie inteligentna, ale tą swoją mądrością i żądzą pieniędzy, ambicji, wiedzy nie zważała na nikogo, na nic. To też miałam jej za złe i na miejscu jej faceta, przyjaciół - po części byłabym wściekła. Bo tak się nie robi. No i co jej z tego wyszło? Dowiecie się, jak sięgniecie po tę lekturę. Co ważne, sama Julia dochodzi do wniosku, że nie potrzebnie biegła za pracą w BioSteam.
Reasumując brakowało mi czegoś w bohaterach, co sprawiłoby, że poczułabym jakąkolwiek więź, sympatię do nich. Niestety, wydawało mi się, że tylko byli i nic więcej.
Jak na thriller przystało, powinny być emocje, dreszcze, a nawet i strach. I tego mi zabrakło. Ale w to miejsce pojawiła się ogromna ciekawość tym, co będzie dalej. Owe zainteresowanie przez cały czas pogłębiało się i w pewnej chwili doszłam do wniosku, że muszę poznać ją całą od razu, bez jakichkolwiek przerw. Z pewnością na moje zainteresowanie wpłynęła fabuła, pomysł na książkę, o którym przyznam szczerze czytałam chyba po raz pierwszy. Nie jest to temat oklepany, za co dziękuję autorce, bo teraz większość książek tworzonych jest na jedno kopyto. Nie dopatrzycie w tej powieści jakiegokolwiek schematu, kopii. Autorka tak świetnie skonstruowała swą powieść, która jest nie do podrobienia, za co należą się Pani Klaudii pochwały.
Co mnie zaskoczyło najbardziej? I jednocześnie rozczarowało? Zakończenie tej książki. Totalnie się tego nie spodziewałam i trochę się zezłościłam, no bo jak tak można? No nie można tak! :( A więc tutaj Was ostrzegam - nic nie jest takie, jakie może się wydawać. Musicie uważać i cały czas mieć oczy dookoła głowy. Bo autorka lubi nas zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie, naprawdę. Byłam zdumiona, że autorce raz jeszcze udało jej się mnie zaskoczyć, ale nie tak sobie wyobrażałam koniec tej historii.
Reasumując uważam, że debiut Pani Klaudii Kloc-Muniak jest całkiem dobry. Ma kilka minusów, które nie są aż tak rażące, ale myślę, że autorka śmiało mogłaby popracować nad charakterystyką bohaterów i przekazać im emocje, które może w malutkiej części i my moglibyśmy odczuć. Nie była to idealna przygoda z thrillerem pod względem emocjonalnym bo niestety nie poczułam szczypty strachu, dreszczy czy przyśpieszonego bicia serca... ALE dokładność i rzetelność to dwie z zalet autorki, które są pielęgnowane w tej powieści. Myślę więc, że śmiało możecie dać jej szansę, a i trupów nie zabraknie, więc dla fanów tego gatunku - może przypaść do gustu. Ja z zainteresowaniem będę nadal obserwować poczynania młodej pisarki i kto, wie, może gdy pojawi się jej kolejna powieść to się skuszę? :) Jak narazie polecam, chociaż aż takich rewelacji nie ma, to jednak jest kawałkiem dopracowanej lektury, której warto poświęcić kilka chwil.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 296
Język oryginału: Polski
Ilustracje:brak
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Julia Przybysz ma talent do nauki i… wpadania w tarapaty. Świetnie zapowiadająca się studentka biotechnologii dołącza do koła naukowego, którego...