„Cicho! Ktoś opowiada bajkę. Dzieci gromadzą się wokół matki: Georgie i Mina, dwie najstarsze dziewczynki siedzą na kanapie z wciśniętą pomiędzy nie Nest, najmłodszą siostrą, Josie leży na brzuchu na podłodze (…). Henrietta przesuwa swój stołek bliżej fotela, na którym siedzi matka, by móc spoglądać na obrazki w książce” – tak właśnie wygląda „godzina dzieci” we wspomnieniach pięciu sióstr. Idylliczne dzieciństwo, które zapewniła im pełna ciepła, kochająca matka.
„Godzina dzieci” to saga rodzinna, której akcja rozgrywa się w przepięknej Kornwalii, choć niekiedy wędrujemy też w inne zakątki świata. Jak przystało na sagę, jest w niej całe mnóstwo postaci – i przyznam, że trochę się wśród nich pogubiłam, podobnie jak w płaszczyznach czasowych, których również jest kilka. Co nie zmienia jednak faktu, że książka mi się podobała i dobrze mi się ją czytało – może dlatego, że są wakacje i ostatnio mam ochotę na lektury o mniejszym polu rażenia niż uwielbiane przeze mnie kryminały i thrillery 😊 Chociaż musze też przyznać, że pierwszych kilkanaście stron mnie trochę nudziło i gdyby nie pozytywne opinie o tej powieści, które wcześniej przeczytałam, pewnie bym ją odłożyła na jakiś nieokreślony czas przyszły… Polecam zatem: cierpliwości. Akcja rozkręca się wolno, ale kiedy już wpadniecie w rytm, można się delektować nastrojowością Kornwalii.
Ottercombe to ogromny stary dom, położony w przecudnej scenerii – na wzgórzu, z widokiem na morze. Tutaj właśnie wiele czasu spędza Lydia Shaw, żona Ambrose Shawa. Jej mąż nie jest zachwycony tym, że Lydia rodzi same córki – nie ukrywa, że marzy o synu i z tego powodu nadaje dziewczynkom imiona, które później może zdrabniać jak męskie: Georgie, Wilhelmina, Josephine, Ernestine… Przyjście na świat wymarzonego syna sprawia, że jest nareszcie usatysfakcjonowany. A jego żona i córki są zachwycone przyjacielem Ambrose’a – Timmym, który jest czarujący i akceptuje je takimi, jakie są. Ich losy poznajemy w licznych retrospekcjach, które ciekawiły mnie nawet bardziej niż współczesna akcja.
To, co zwraca uwagę w tej powieści, to bardzo piękny język i styl, jakim posługuje się autorka. To prawdziwa mistrzyni słowa. Interesujący jest też układ treści – choć można się w nim nieco pogubić (z drugiej strony, być może jest to celowy zabieg, bo powieść pełna jest niedopowiedzeń i pozostawia nam wiele miejsca na własne domysły) – czas teraźniejszy miesza się ze wspomnieniami z dawnych lat. Współcześnie siostry Mina i Nest mieszkają w Ottercombe, wiodąc przyjemne i spokojne życie. Tak jest do momentu, gdy ich siostrzenica Helena (i jej mąż Rupert, za którym nie przepadają) prosi, by na miesiąc lub dwa zajęły się jej matką, a ich siostrą – Georgie. Georgie ma zaniki pamięci, Helena nie potrafi już się nią opiekować, chce, aby matka zamieszkała w domu opieki. Na czas przygotowania – Helena chce sprzedać mieszkanie Georgie, aby mieć pieniądze na luksusowy dom opieki, Georgie wprowadza się więc do swego dawnego domu i wywraca życie sióstr do góry nogami. Nie tylko dlatego, że się rządzi, ale też – że twierdzi, iż zna ich sekret. A sekret, który skrywa Nest jest tak wielki, że kobiety drży na samą myśl, że ktoś mógłby go odkryć…
Poznajemy także Lyddie, jej psa Bosmana i męża Liama, który jest nieziemsko przystojny. Lyddie odegra ważną rolę w tej powieści, więc radzę zwrócić na nią uwagę (choć o to nietrudno, bo jej historia i tak mocno przyciąga czytelnika).
Jeśli ktoś szuka w powieści błyskawicznych zwrotów akcji, wielkich wydarzeń i przełomów na każdej stronie – to może sobie darować tę lekturę. Akcja toczy się wolno, ona jest do delektowania się klimatem, a nie – do podnoszenia poziomu adrenaliny. A jednak są tutaj wszystkie odcienie uczuć i wszystko, co nierozerwalnie wiąże się z ludzkim życiem. Mamy więc w powieści problemy małżeńskie, rywalizację, kłótnie, choroby, nieporozumienia, zdrady i podłość ludzką. Mamy namiętność, miłość, wojnę, śmierć, pierwsze porywy uczuć, więzi rodzinne i sekrety, które nigdy nie powinny zostać ujawnione.
Tym, co mnie nudziło – były opisy psów właścicieli: ich zabaw, zachowań, wyglądu i tego, co mówią do nich właściciele… Trochę w tym względzie Marcia Willett przesadziła… Ale ogólnie oceniam tę powieść wysoko – przede wszystkim za jej ciepło i nastrojowość, która mnie zaczarowała. No i opisy tego cudnego domu, położonego w tak przepięknej scenerii…
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2012-10-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Zanurzona w sielskim uroku wiejskiego krajobrazu opowieść o więzach, które łączą i sekretach, które dzielą. Po śmierci matki Matt znajduje małą szkatułkę...
Najlepsza książka bestsellerowej Marcii Willett już w Polsce! Na tę powieść czekały miliony! Przepięknie skonstruowana historia o miłości, rodzinie i...