Disco polo w głośnikach, przesłodka oranżada, filmy na kasetach VHS ... To tylko niektóre moje skojarzenia z latami 90. i właśnie w klimacie lat 90. utrzymany jest najnowszy kryminał Ryszarda Ćwirleja "Granica możliwości".
"Granica możliwości" to bardzo ale to bardzo rozbudowany kryminał, z wieloma wątkami i bohaterami. Przyglądamy się policji i prokuraturze, która organizuje się w nowym ustroju. Nie tak szybko i nie wszyscy pozbyli się komunistycznych nawyków, na ulicach rządzi bezprawie a organy ścigania czasami też wątpliwie się zachowują. Zagadka goni zagadkę. Podejrzanych przybywa, tak samo jak sensacyjnych wydarzeń ...
I można się w tym pogubić, przynajmniej ja czułam się zagubiona wśród wielowątkowości tej historii. I choć czytałam uważnie to pamiętam może trójkę bohaterów, w tym najlepiej panią prokurator Brygidę Bocian - świetna postać, której powinno być więcej w tej książce. Zapamiętałam też bardzo dobrze klimat tej kryminalnej powieści - doskonale odwzorowane lata 90. Można przenieść się w czasie i znaleźć wiele drobiazgów, szczegółów charakterystycznych dla tamtych lat.
Uważam, że klimat lat 90. i Brygida to największe zalety "Granicy możliwości". Cała ta kryminalna historia była nie łatwa do rozwiązana i trochę mało poważna bo utrzymana w dość lekkim, luźnym stylu/języku. Ale widocznie tak miało być i to jest ok. Po prostu przywykłam do mroczniejszy kryminałów, które trzymają w napięciu. Tu niestety tego nie znalazłam ale być może inni czytelnicy będą zadowoleni :)
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
pannamelancholia
Nie od dziś pracowali na ulicy i dobrze wiedzieli, że złodziej złapany za rękę mówi, że to nie jego ręka. Rzadko skutkowało, ale niekiedy można było w ten sposób zyskać na czasie.
Poznań, wiosna 1924 roku. Mieszkańcami miasta wstrząsa fala brutalnych morderstw. Z rąk nieznanego sprawcy giną prostytutki. Śledztwo prowadzi komisarz...
Jest rok 1929. W Poznaniu trwa Powszechna Wystawa Krajowa, prezentująca gospodarczy dorobek dziesięciu lat Niepodległej Polski. Ściągają na nią przybysze...
Oni też chcieli przekraczać granicę jak ludzie, a nie jak bydło. Niektórzy mieli nadzieję, że dożyją tej chwili, gdy i oni będą mogli, jak prawdziwi Europejczycy, jeździć do innych krajów bez kontroli i czekania, choć ta wizja wydawała się w tej chwili kompletnie nierealna, a to, co działo się na przejściu drogowym w Świecku, wydawało się granicą możliwości.
Więcej