Ostatnie lata to boom na Azję Wschodnią. Polacy (i część obywateli Zachodu) odkryła k-pop, kimchi i koreańskie seriale. Podobna fascynacja trwa jeśli chodzi o Japonię – jej kulturę, bogaty świat anime czy wspaniałe szpalery kwitnących wiśni. Ale każdy z tych krajów ma też swoją historię, przeszłość która wpłynęła na to jak obywatele tych krajów żyją, rozwijają się. To doświadczenia z przeszłości zbudowały to, co teraz podziwiamy – pracowitość, dyscyplinę oraz szacunek wobec tradycji.
Zapraszam Was na małą wycieczkę w czasie do Japonii w 1945 roku. Poniedziałek 6 sierpnia zapowiadał się słonecznie. Parę minut po ósmej Panna Sasaki rozmawia z koleżanką z działu kadr. Pani Nakamura stoi przy kuchennym oknie i podziwia widok za oknem. Chirurg w szpitalu Czerwonego Krzyża trzyma w ręku próbówkę krwi. Ktoś inny idzie ulicą, ktoś dojada śniadanie… Ot, zwykły początek tygodnia.
Godzina 8.15 zmienia wszystko. Następuje rozbłysk. Coś uderza w miasto. Po kilku sekundach słychać huk. Tak rozpoczęła się era atomowa. Wojska amerykańskie zrzuciły na Hiroszimę ładunek o nazwie „Little Boy”. W ułamkach sekund zginęło 80 tysięcy ludzi, liczbę rannych szacowano na około 35 tysięcy. W ciągu kilku godzin miasto ogarnęły pożary. Liczba ofiar śmiertelnych z powodu poparzeń i choroby popromiennej osiągnęła w sumie około 250 tysięcy, a zniszczeniu uległo około 90% budynków. Brakowało jedzenia, woda staje się niezdatna do spożycia. Liczby i opisy tragedii przerażają.
Niedługo potem na miejscu pojawia się amerykański dziennikarz John Hersey. W towarzystwie tłumacza, przemierzając zdewastowane miasto poszukiwał światków tej tragedii. Przeprowadził w sumie ponad pięćdziesiąt wywiadów z „hibakusha” (osobami ocalałymi po wybuchu bomby atomowej). W swym reportażu o prostym tytule Hiroszima” skupił się na sześciorgu z nich. Pokazał ich codzienne życie w momencie tragedii oraz wszystko to, co nastąpiło potem.
Ludzki wymiar tragedii, opowiedziany poprzez pryzmat pojedynczych osób, z którymi można się zidentyfikować wywołał szok w społeczeństwie amerykańskim (to oni jako pierwsi mogli przeczytać ten reportaż). Koszmar wojny wydawał się odległy a jej ofiary anonimowe, John Hersey złamał tabu. Obdarł z anonimowości i bezimienności ofiary tragedii, by oddać im głos. Autor w oszczędny sposób, godzina po godzinie nakreśla rzeczywistość w jakiej znalazły się te osoby, ciężar ich strat osobistych i świat który trzeba odbudować.
Nie ma w tej książce żadnych prywatnych opinii, wniosków, sugestii, które mogły by wpłynąć na ocenę odbioru treści przez czytelnika. Nie ma danych, tony dokumentów i liczb. Jest za to świetna robota reporterska. Pokazanie wielkiej tragedii, zagłady miasta przez pryzmat zwykłych ludzi uświadamia nam, że rzeczy straszne i złe mogą zdarzyć się każdemu. Wojna, śmierć czy eskalujące konflikty dotykają przeciętnych śmiertelników, zwykłych osób, które nigdy nie są gotowe na tak wstrząsające wydarzenia.
Reportaż Johna Hersey ukazał się w „New Yorker” 31 sierpnia 1946 roku i uważam, że nic nie stracił na swej wyrazistości przekazu, mocy opowieści i nadal rozbija nasz obraz świata z mocą bomby atomowej. Wspaniale, że Wydawnictwo Znak Literanova umieściło w nowym wydaniu okładkę będącą grafiką Charlesa E. Martina, która ukazała się też w wydaniu gazety. Przedstawia ona sielankowy obraz parku, w którym ludzie grają w tenisa, jeżdżą na rowerach, odpoczywają na plaży, by dzięki swej treści pokazać w jak szybki sposób można to stracić.
Publikacja, która warto poznać.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-07-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 232
Dodał/a opinię:
Apo
Gdy pękło niebo, a błysk stał się jaśniejszy niż słońce... W jednej chwili sto tysięcy ludzi po prostu wyparowało, a Japonia została rzucona na kolana...
When the first atomic bomb was dropped on Hiroshima in August 1945, killing 100,000 men, women and children, a new era in human history opened. Written...