"Hiszpański Lucyfer" to debiut autorki Pauliny Nowaczyk .Jest to pierwszy tom cyklu Upadłe diabły.
Olga właśnie przyłapała swojego chłopaka Kamila na zdradzie, żal jej spędzonych z nim czterech lat . Wyprowadza się do swojej przyjaciółki Pauli. Za jej namową zakłada konto na portalu randkowym. Tam poznaje Kimo , pół Hiszpana pół Algierczyka . Jego magnetyzujące czarne oczy przypominają jej samego diabła, dlatego nazywa go swoim Hiszpańskim Lucyferem. Przystojny , bogaty biznesmen, jest bardzo władczy i zaborczy. Jednak Olga nie pozwoli mu przejąć nad sobą całkowitej kontroli.
Kimo zabiera ukochaną i jej przyjaciółkę do pięknej Hiszpanii. Olga widząc ten raj na ziemi jest zachwycona. To właśnie będąc w tym kraju przekona się że z Kimo łączy ją nie tylko wielka namiętność i pożądanie ale i miłość. Sielanka nie trwa długo , gdyż na horyzoncie pojawia się Luiza . Kim jest i jak bardzo namiesza w życiu naszych bohaterów ? Czy wszystko pójdzie po myśli mężczyzny i Olga zdecyduje się na stałe zamieszkać z nim Hiszpanii ? Tego musicie już dowiedzieć się sami czytając tę książkę .
Autorka posługuje się przystępnym językiem , lektura wciąga, akcja dzieje się szybko , więc nie zajmuje dużo czasu. Wątek Luizy bardzo mi się podobał , ubarwił tę historię, sprawił że nie jest przesłodzona, dodał emocji .
Po tytule i okładce oczekiwałam bardziej twardego , groźnego samca , jednak okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują . A szkoda ...
Zakończenie sprawiło, że wzruszyłam się , przyznaję się łezka w oku się zakręciła.
Z niecierpliwością czekam na drugi tom, chętnie poznam bliżej brata Kimo - Paco .
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-05-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 270
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Judyta Szostak
Ernesto Verde – największy drań i kobieciarz, jakiego znamy. Życie towarzyskie oraz interesy to jego chleb powszedni. Dobry przyjaciel, ale słaby...
Mężczyzna, który uwielbia dominować. Mężczyzna, który lubi sprawiać przyjemność połączoną z bólem. Dla niego nie ma zwykłego seksu. Dla niego nie ma stabilizacji...