okładka książki jest równie piękna jak jej wnętrze. Wspaniały styl pisarski, który pisany jakby w spokoju przekazywał nam niekoniecznie dobre wieści. Autorka na początku książki zrobiła doskonały wstęp, który nie zapowiadał tak strasznego końca. Od razu ciarki przeszły prze moje ciało. Cokolwiek nie chciała nam ukazać, to robiła to zawsze jakby z wprowadzeniem, by przygotować nas emocjonalnie. Przeplatała tutaj opowieści dające radość z tymi, które dały nie tylko smutek, niepokój, ale i nerwy. Gdy opisywała jak wygląda nauka w szkole niemieckiej, to aż ciśnienie mi się podnosiło. Tutaj tylko naród niemiecki był dobrze traktowany, a inne znosili do zwykłego popychadła, jakby ludzi gorszej rangi, niższej jakości. Bardzo mnie to drażniło i powtarzałam sobie, że to tylko książka i tak nie zmienię tego, co już było. Opowieść przedstawi nam czasy tuż przed wojną. Kiedy to ludzie przestali czuć się bezpiecznie we własnych domach i niemal zmuszeni byli uciekać, jeśli chcieli przeżyć. Mi też było smutno, kiedy czytałam opisy jak było im ciężko porzucić ostoję, którą sami zbudowali. My poznamy tutaj miłość, która zaowocowała dzieckiem o imieniu Katrin i następnie jej losy. Od małego była uczona, że nie może się przyznawać do polskiego pochodzenia matki. Wiedziała, że jakiekolwiek napomknięcie przy bliskich o swoich polskich poglądach może okazać się dla niej zgubne. Bardzo często jednak walczyła sama ze sobą, gdyż bolały ją słowa kolegów, jakie kierowali do ludzi z jej utajonej rodziny. Wybrała drogę milczenia i odwracania tematu na przyjemniejsze, choć nigdy nie mogła przestać się pilnować. W momencie, kiedy ukazana nam zostaje postać Rudolfa, domyślamy się, że coś poczuje do Katrin. Nie wie jednak, że obiekt jego westchnień jest tą z której pochodzenia szydzi. Na tym jednak ta opowieść się nie kończy. Autorka wplotła tutaj losy jeszcze jednej postaci, która nieco tutaj namieszała, ale i sprawiła, że od książki nie można było się oderwać.
Nie chciałabym żyć w tamtym okresie czasowym, kiedy dzielono na ludzi lepszych i gorszych. Kiedy to trzeba było ukrywać swoje myśli na rzecz społeczeństwa w którym się przebywa i rządzących. Lekko się ją czyta, ale jest burzą emocjonalnych doznań. Takie bolesne piękno na tle natury. Bardzo ją polecam:-)
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Ewelina Przespolewska
Charlotta Rilley – panna niebrzydka i niegłupia, lecz pozbawiona posagu – skazana jest na mieszkanie kątem u krewnych albo… zamążpójście...
Siedem pięknych historii o miłości! Czy zastanawialiście się kiedyś, kto kryje się pod kostiumem Świętego Mikołaja? Kim są osoby, które w czasie Świąt...