Która z małych dziewczynek nie marzyła o tym, aby zostać księżniczką? Mieszkać w pałacu, mieć służbę i chodzić na wystawne bale ze swoim księciem?
Takiego losu nie oczekiwała dla siebie Charlene, mimo, że była córką hrabiego. Jako nieślubne dziecko szlachcica i kurtyzany, od najmłodszych lat wiedziała, że życie nie jest usłane różami.
Książę Harland, znany jako Jego Bydlęca Mość, musiał przejąć tytuł po zmarłym ojcu i bracie wbrew własnej woli. Jego kolejnym zadaniem jest znalezienie idealnej angielskiej żony i spłodzenie potomka, a później... hulaj dusza, piekła nie ma. Nawet nie podejrzewa, że lady Desmond postanowiła go przechytrzyć.
Jak rozkochałam w sobie księcia" zabiera nas nas w bajkową podróż po dziewiętnastowiecznych posiadłościach. Pełny intryg i namiętności romans otula nas klimatem i zapachem kakao. Mimo epoki, w jakiej znajdujemy się w książce, znajdziemy tu również wątki feministyczne, co jest rzadko spotykana w romansach, a zwłaszcza tych historycznych.
Dzięki tej książce przeniosłam się z powrotem do lat nastoletnich, gdy z łobuzerskim uśmiechem podbierałam takie lektury babci - czytałam z wypiekami na twarzy. Mimo lekkiej przewidywalności fabuły, dałam się jej porwać bez reszty.
Uwielbiam książki, w których cofam się o 100, 200 czy 300 lat, jest w nich bajkowa atmosfera, pełna szlachty i niuansów z życia ówczesnych ludzi.
Rzadko sięgam po romanse, jednak te z historią w tle, pełna książąt i markizów, są moim prawdziwym guilty pleasure. Pozostaje mi już tylko powiedzieć, że szczerze polecam. Ja dałam się uwieść❤
Współpraca @wydawnictwootwarte
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2022-01-12
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
RudeKadry
Z pewnością słyszeliście o Dorothei Beaumont. To ja - posłuszna córka. Zawsze wiedziałam, co jest moją powinnością: wspaniały debiut, otrzymanie kilkunastu...
Wielkie nieba, jak ja gardzę tą całą próżniaczą arystokracją! Alice Perpetua Felicity - te imiona nadano mi na cześć męczennic Kościoła anglikańskiego...