Pisałam tu już kiedyś, że wierzę w to, że to książki nas znajdują. Po raz kolejny miałam okazję przekonać się, że tak jest.
"Jak zawsze w grudniu" autorstwa Emily Stone trafiła w moje ręce pod koniec października, ale czytanie zaplanowałam sobie na początek listopada.
Ten czas pomiędzy Zaduszkami a świętami Bożego Narodzenia jest dla mnie bardzo trudny. Podobnie jak Josie, główna bohaterka, w okolicy świąt straciłam tatę...
Z jednej strony ta książka rozdrapała stare rany, a z drugiej okazała się dla mnie terapią. Przeżywałam ból straty na nowo, ale wiadomo nie od dziś, że tylko stawiając czoła lękom nabieramy siły.
Nie mogę wam za wiele zdradzić jeżeli chodzi o fabułę, bo popsułabym cały efekt.
Na samym początku czytałam tę historię z zaciekawieniem, później wydawała mi się troszeczkę przeciągnięta, co okazało się swoistym podłożem do spektakularnego zakończenia. I rzeczywiście ostatnie rozdziały wywołały we mnie taki szok i niedowierzanie, taką lawinę emocji, że nie mogłam się pozbierać. Po zakończeniu ten spokojny środek nabrał sensu, tak jak nabierają sensu wspomnienia z naszego życia, krótkie chwile, które nigdy nie wrócą, a oddalibyśmy wszystko, żeby niektóre przeżyć jeszcze raz...
Ciężar braku możliwości pożegnania się z najbliższymi osobami nosimy w sobie całe życie. Nie znamy dnia, ani godziny. I wiem co mówię. Nie zapominajcie mówić swoim bliskim, że ich kochacie. Też chciałam to powiedzieć, ostatni raz. Zabrakło mi pięciu godzin...
To mała być recenzja, a jest trochę wspomnień i prywaty. Przepraszam Was za ten chaos.
Ale czy nie jest najlepszą recenzją to, że książka wywołuje tyle emocji, że nie można powstrzymać łez albo że historia żyje w nas?
Ta opowieść wbrew pozorom nie jest smutna. Niesie ogrom nadziei i pokazuje czym jest prawdziwa miłość.
Dajcie się ponieść, zatraćcie się w niej, a zobaczycie, że było warto.
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Always, in December
Dodał/a opinię:
Anastasiya Adryan