Typowa opowiesc o kryzysie małżeńskim, i to w stosunkowo młodym stażem stadle. Wynika z tego, że niestety niektórych odmiennych zapatrywań i postaw życiowych nie da się ze sobą na trwale połączyć. Osoba małżonka naszej bohaterki strasznie mnie irytowała, wpadka z niewłaściwym rozmiarem bielizny dla żony nie zaskarbiła mu mojej przychylności. Anka Kluska ma też upiorną teściową, przez której wredne machinacje mąż niedocenia, no i wychodzi z niego zwykłe ladaco.
Niestety postaci wydały mi się papierowe, ich problemy nieinteresujące i jałowe, tylko wątek psiego przybłędy przypadł mi do gustu. Dla niewymagających.