„Wiara w nadnaturalne pochodzenie zła jest zbyteczna. Ludzie sami umieją się zdobyć na każdą niegodziwość.” Joseph Conrad
Cóż…. jak często bywa w moich recenzjach posłużyłem się cytatem, który mocno koreluje z moimi odczuciami po przeczytaniu książki. I w tym momencie zatrzymałem się. Wiem, że to nie będzie zwykła recenzja.
Na samym początku poznajemy małego Jeffa Dahmera. Wydawało by się wesołe i niewinne dziecko, ale poznając okoliczności w jakich musiał się wychowywać dowiemy się, że coś tu nie gra.
Mama Joyce i tata Lionel. Ona kobieta z problemami natury psychicznej, przez męża bardzo często odstawiana na boczny tor, zaniedbywana. On mocno stawiający na własną karierę, zaniedbujący rodzinę.
Gdzieś w tej całej sytuacji mały Jeff. Już wtedy wybrał inną drogę. Drogę samotnika, próbującego dostosować się do rówieśników za wszelka cenę, szukający zrozumienia i miłości.
Nie będę spojlerował jeżeli napiszę, że wszystkie wysiłki małego Jeffa poszły na marne.
Historia Dahmera jest powszechnie znana. W tej książce znajdziecie dość szczegółowe opisy każdego morderstwa rozłożone na czynniki pierwsze. Ale znajdziecie tu też szczegółową analizę psychologiczną jego dzieciństwa i późniejszego życia z wejściem na drogę przestępczą włącznie.
Myślę, że każdy wyrobi sobie swoją własną opinię na temat tego młodego człowieka, który dopuścił się tak wielu makabrycznych czynów.
Jedni będą mu szczerze współczuć, twierdząc, że był ofiarą systemu lub swojej sytuacji rodzinnej. Drudzy uznają, że nie ma wytłumaczenia na zbrodnie, których dokonał.
Autor na końcu książki postawił jedno pytanie: „Skąd się biorą potwory?”
Ja właśnie odpowiedziałem sobie na to pytanie. Po prostu wróciłem do cytatu z początku recenzji.
Historia warta poznania troszkę z innej strony. Polecam gorąco.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-08-28
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Inside the Mind of Jeffrey Dahmer: The Cannibal Killer
Dodał/a opinię:
ZaczytanyGlina
,,Owinąłem taśmę klejącą wokół jej ust i nosa i patrzyłem, jak dusi się na śmierć... potem wróciłem do pracy". ~ Były pułkownik David Russell Williams...
,,Znowu ją dusiłem, aż zemdlała. Kiedy się obudziła, kazałem jej policzyć do dziewięciu i znowu dusiłem. Bawiłem się z nią jak kot z myszą. Później kazałem...