Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czytać książki, gdzie każda z postaci poza główną bohaterką by mnie irytowała. Kiedyś musi być ten pierwszy raz i oto nastał ten moment. Ta książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia, ale z drugiej strony nie mogłam się od niej oderwać, bo miała w sobie coś hipnotyzującego… To będzie najdłuższa napisana tu recenzja, ale polecam doczytać do końca i nie sugerować się tylko jej początkiem!
Maelle zostaje poproszona przez swoją ciężko chorą przyjaciółkę Romane o przywiezienie z Nepalu manuskryptu, który kryje w sobie sekret pozwalający odzyskać zdrowie. Maelle godzi się spełnić prośbę przyjaciółki, jednak okazuje się, że w podróż musi wyruszyć następnego dnia. Na miejscu dowiaduje się, że naukowiec, od którego miała otrzymać dokument, musiał wyruszyć do Sanktuarium oddalonego o kilka dni drogi od Nepalu. Dziewczyna mimo wielu wątpliwości w końcu decyduje się na udział w wyprawie, której przewodniczy jej nepalski przewodnik, Shanti.
Zacznę od tego, że irytował mnie już sam fakt, że Maelle została emocjonalnie zaszantażowana i w perfidny sposób wmanewrowana przez swoją przyjaciółkę. Z jej słów można było zrozumieć, że jeśli nie zdecyduje się na podróż, to może od razu mieć na sumieniu jej śmierć. Po drugie — postawienie bohaterki w sytuacji, w której musi z godziny na godzinę, bez wyjaśnienia rzucić pracę i zrobienie to w tak prowokacyjny sposób, w jaki zrobiła to Romane — karygodne. Kolejna irytująca kwestia, przy której zaciskałam z nerwów pięści, to nepalskie towarzystwo Maelle, a dokładnie wspomniany wcześniej Shanti. Ten facet na wszystko miał odpowiedź. I to jaką! Mądrość na każdy stan umysłu i zdrowia. Ale to, że negował każdą emocję bohaterki, to przeszło moje wyobrażenia. Z jednej strony ważna była wolność, w której człowiek powinien czuć się dobrze, ale z drugiej strony hola hola, ty nie możesz się złościć na to, że z dnia na dzień bez przygotowania odbywasz kilkudniową wędrówkę po Himalajach. Złość jest zła. Twoje emocje są złe, musisz czuć to, co ci narzucamy. Najlepiej, oczywiście — tu i teraz.
Wielokrotnie było mi szkoda Maelle. Ta dziewczyna została wkręcona w pewnego rodzaju obóz odnowy duchowej, na który wcale nie miała ochoty. Momentami dawała się nabierać na te filozofie serwowane jej na każdym kroku (każdy by się nabrał, bo o niczym innym nie było rozmów).
Ale! Z rzeczy dobrych, miłych i przyjemnych — tę książkę czyta się bardzo dobrze! Autorka serwuje przepiękne opisy jedzenia i krajobrazów. Przybliża czytelnikowi tamtejszą kulturę i robi to w niezwykle malowniczy sposób. Ta książka wciąga od samego początku. I mimo tych oderwanych od życia filozofii nepalskich mądrych głów, to jest się ciekawym, jak skończy się ta historia. I muszę przyznać, że zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło. Polecam Wam tę książkę, bo jak książka wzbudza emocje, to znaczy, że warto po nią sięgnąć. Myślę, że znajdzie ona niejednego czytelnika, który zagłębi się w przekazywane mądrości i wyniesie z nich więcej niż ja, bez cienia irytacji. Chyba tylko realiści odbiorą tę lekturę tak, jak ja to zrobiłam – z nutą sceptycyzmu i plastrem sarkazmu, ale za to doceniając opisy i zakończenie.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2023-08-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
zaczytania