Loki, pełnoetatowy kłamca, bóg oszustwa i podstępu, ma pełne ręce roboty. Polowanie na pomniejsze demony i zajmowanie się niedoszłymi samobójcami to już przeszłość - zlecenia od skrzydlatych zwierzchników stają się coraz bardziej skomplikowane. Tym razem nasz nordycki bóg marnotrawny rozwiązuje zagadkę nielegalnego handlu relikwiami świętych, werbuje pomocników z innych panteonów, spotyka najpotężniejszego z upadłych, a nawet... zakochuje się w nie całkiem zwyczajnej śmiertelniczce...
Od czego zacząć? Chyba od tego, że widzę wyraźny progres. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w tej kwestii w oczy, jest długość opowiadań. W tym tomie mamy tylko 6 opowiadań i zaledwie jedno z nich jest krótsze niż 45 stron. Co nam to daje? Ano to, że mamy o wiele więcej miejsca, by zagłębić się w opowieść. Historie są tutaj o wiele bardziej złożone, zdają się być zalążkami pełnoprawnych powieści - i chyba przy każdej z nich żałowałam, że w te pełnoprawne powieści się nie rozwinęły. Pierwszy tom to krótkie historyjki - bądźmy szczerzy - nie wymagające większego przemyślenia przy ich tworzeniu. Tutaj mamy już małe opowieści, nad którymi Pan Ćwiek niewątpliwie spędził sporo czasu. Wyłania nam się z nich pewna wizja świata przedstawionego, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana perspektywą lektury kolejnych tomów.
Kolejna rzecz to powiązanie poszczególnych opowiadań ciągiem przyczynowo-skutkowym. W przypadku pierwszego tomu tylko jedno opowiadanie było wyraźnie "początkowe" - to o początkach współpracy Lokiego z aniołami. Całą resztę można było ułożyć w dowolnej kolejności. Tutaj jest na odwrót. Tylko jedno opowiadanie (pierwsze i najkrótsze) można by włożyć w dowolne miejsce, reszta sprawia wrażenie jednej opowieści podzielonej na rozdziały. Bohaterowie, których poznajemy w jednym opowiadaniu pojawiają się w każdym kolejnym, często wspominane są wydarzenia z poprzednich opowiadań, a nawet z poprzedniego tomu. Choć jest to zbiór opowiadań, sprawia wrażenie całości i wyraźnie zmierza w stronę przekształcenia się w powieść.
Ale, ale. Moim największym zarzutem pod adresem poprzedniego tomu była postać Lokiego, której moim zdaniem nieco brakowało pazura. Czy tutaj jest lepiej. Trochę. Troszeczkę. Nie całkiem, ale z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Pozostał za to bardzo przyjemny humor, który jednak nie odbiera powagi akcji w momentach, które zwyczajowo określa się mianem "epickie". I pojawia się nowy element, którego nie spodziewałam się tu ujrzeć, ale który sprawił mi taką radość, że w notatkach do recenzji odpowiadający mu zapisek opatrzyłam trzema wykrzyknikami. Mówię tu o totalnej, bezczelnej niepoprawności politycznej. Tak. Uważam, że umiejętność śmiania się z samego siebie to bardzo zdrowa cecha i wszystkim nam na dobre wyszłoby, gdybyśmy potrafili śmiać się ze wszystkiego, a nie obrażać za najniewinniejszy żart. I kompletnie nie rozumiem dlaczego z pewnych grup społecznych śmiać się nie wolno. Dlatego niniejszym padam na kolana i biję pokłony Panu Ćwiekowi za to, że obśmiewa wszystkich równo i sprawiedliwie, nie dając się stłamsić przedstawicielom rozmaitych grup, którzy całkowicie wyzbyli się poczucia humoru a kije wepchnęli w d**y tak głęboko, że niemal wyszły im gardłem.
Drugi tom cyklu "Kłamca" pod wieloma względami jest znacznie lepszy niż pierwszy. Opowiadania zyskały głębię, postać Lokiego jeśli nie pazur, to przynajmniej błysk w oku, humor się wyostrzył. Jeśli Pan Ćwiek będzie w kolejnych tomach szedł dalej w tym kierunku, to ma szansę dojść w moim systemie ocen do najwyższej noty. Niezmiernie cieszę się, że na mojej półce czekają już pozostałe tomy tej serii, bo z pewnością nie minie wiele czasu zanim zapragnę powrócić do świata, który wykreował autor. Tymczasem zaś gorąco Wam polecam spotkanie z Lokim i życzę przyjemnej lektury tym, którzy się na nie zdecydują.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-10-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 317
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
RosemaryCzyta
Kontynuacja głośnego przeboju. Dreszcz potrzebuje muzyki, by ogarnąć wszystko, co dzieje się wokół niego. Potrzebuje naprawdę ostrego grania. Oprócz...
Przyszedł na nie czas Zawsze są przynajmniej trzy. Może być więcej, ale nigdy mniej. Psotna dziewka, chutliwa matka i groźna, samotna starucha...