Każdy z nas miał chwile, w których cały nasz świat ogarniała czarna rozpacz. Obojętne czy było to bolesne zerwanie, utrata przyjaciela czy zaprzepaszczenie marzeń. W takich chwilach często myślimy o karmie – dlaczego nas to spotyka?! Niewielu z nas myśli o tym, aby wziąć sprawy we własne ręce w dosłownym wspomaganiu harmonii wszechświata, a dlaczego by nie? Może karma ma tyle na głowie, że warto jej troszkę pomóc, przecież to nic złego, prawda?
Karma, której koncepcja wiąże się z kulturą Wschodu, jest czymś znacznie bardziej zawiłym niż proste oko za oko, o czym chyba bohaterki „Klubu karmy” już nie pomyślały. Poznajemy trzy dziewczyny – Madison, Jade i Angie, które przyjaźnią się na dobre i na złe. Pech chciał, że w życiu każdej z nich wydarzyły się pewne sytuacje, których nie są w stanie wybaczyć losowi. To jednak Madison, po brutalnym zerwaniu ze swoim chłopakiem (kto z nas nie spotkał w swoim życiu osoby, która okazała się kimś zupełnie innym po pewnym czasie?), postanawia wziąć sprawy we własne ręce i odpłacić złym uczynkiem za zły uczynek. Czy jednak na pewno karma tak działa?
Dziewczyny cieszą się z rezultatów swojego tajemniczego „Klubu karmy”, jednak nie mogło być tak różowo, prawda? Świat nie jest tak banalnie skonstruowany, aby każdy z nas mógł dowolnie naprawiać swoją karmę – po coś ona sama zachowuje swoją równowagę. Ale kto by miał cierpliwość do czekania na jej osiągnięcia?! Zostałeś skrzywdzony – chcesz oddać tym samym. Szkoda, że tak rzadko myślimy o karmie, gdy zdarzają nam się dobre rzeczy i tym właśnie nie umiemy się dzielić.
Także nasze bohaterki będą musiały zweryfikować swoje poglądy na temat karmicznej równowagi – choć podmienienie kremu do twarzy na margarynę jest wyjątkowo udanym przekrętem, to jednak sama nawet empatia sprawia, że ogarnia nas chwila wątpliwości, czy aby na pewno jest to rozsądny pomysł. Przyznam, że koncepcje, z którymi wychodzą te nastolatki w celu osiągnięcia swojej „zemsty” są co najmniej intrygujące. Jednak nie zdają sobie one sprawy, dopóki nie jest za późno, że tak właściwie nie chodzi im o wyrównywanie karmy, tylko zwyczajną zemstę, która przecież bardzo słodko smakuje podawana na zimno.
Jessica Brody to przykład pisarki z „lekkim piórem”, która umie Czytelnika pochwycić od początku do końca. Choć „Klub karmy” to książka raczej dla młodzieży, czytało mi się ją świetnie i nawet przednio się ubawiłam! Dlaczego? Styl, w jakim napisana jest książka plus ogromna wyrazistość nastoletnich charakterów i duża dawka poczucia humoru, sprawiają, że czyta się ją jednym tchem i nawet nie zauważa się, gdy nagle zamiast szarej rzeczywistości, pojawia się zatłoczone liceum z całą gamą swoich problemów.
„Klub karmy” jest podzielony na krótkie rozdziały, ale główną bohaterką i narratorką niezmiennie pozostaje Madison (takie rozwiązanie jest w tym przypadku udane, bo perspektywa trzech bohaterek odpowiednio zwiększyłaby objętość książki, ale niekoniecznie jakościowo).
Jeśli chcecie się zrelaksować przy przyjemnej lekturze, chcecie poprawić sobie humor solidną dawką śmiechu i nie szufladkujecie powieści dla młodzieży jako niewartych uwagi, z pewnością zadowolicie się „Klubem karmy” Jessici Brody. Wcale nie dziwi mnie ilość bestsellerów na koncie autorki – z pewnością ma talent i chętnie sięgnę po jej książki dla ciut dojrzalszych osobników (Jessica pisze zarówno książki dla nastolatków, jak i kobiet oraz dla szerszej publiczności).
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2014-06-20
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Historia Kopciuszka opowiedziana od tyłu Zbliża się najszczęśliwszy moment w życiu Lex. W dniu swoich osiemnastych urodzin ma otrzymać od „kochającego...
- Każdy z nas musi kroczyć własną ścieżką - powiedział. - I czasem ścieżka bywa kręta albo najeżona przeszkodami, jednak nie możemy blokować ścieżek, po których kroczą nasi sąsiedzi. To nie należy do nas. Możemy tylko polepszyć bądź naprawić naszą.
Więcej