Okładka przedstawia namalowaną niemal animowaną parę, niosącą prezenty. Śnieg wokół, a nad nimi bańka. Klimat iście świąteczny, ale przyznam się Wam, że mnie się ona podoba. Ma w sobie coś. A nie kolejny wyrozbierany facet... ;) Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowego zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi. Kartki są białe, czcionka wystarczająca dla naszego oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówki gdzieniegdzie się przytrafiły.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, nie miałam okazji zapoznać się z jej poprzednimi dziełami. Czytało się tę lekturę dosyć szybko, lekko i przyjemnie. Nie miałam jakichkolwiek blokad podczas lektury, więc to zdecydowanie jest dużym plusem. Ja jestem średnim fanem świąt, więc nie czułam jakiegoś szczególnego przyciągania do tej historii, ale nie czułam też czynnika odpychającego. Niektóre wydarzenia powodowały we mnie różne emocje i o nich na pewno też wspomnę. Myślę, że jeszcze kiedyś sięgnę po książki napisane przez autorkę.
Lindy jest bohaterką, która na pierwszy rzut oka nie powinna marudzić. Ma dobrą pracę, chociaż za dużo w niej przebywa (brzmi znajomo). Spotkała ją ogromna przykrość - jej facet zdradził ją z najlepszą przyjaciółką... A może to jej najlepsza przyjaciółka zdradziła ją z jej facetem? Niemniej jednak jest to przykre i trudne do zaakceptowania przez naszą postać. Cały czas to nad nią ciąży. Jednak wraca do rodziców na święta, a tam spotyka ją szereg niespodziewanych wydarzeń. Wydaje mi się, że gdybym poznała taką kobietę w swoim życiu, mogłabym się z nią zaprzyjaźnić.
Poznajemy też kilku innych bohaterów, ale nie chce o nich pisać, by nie zdradzić za wiele, a chciałabym, byście jednak skusili się na nią.
Postacie są wykreowane dobrze, nie brakuje im niczego i śmiało takie osoby moglibyśmy spotkać w swoim życiu.
Emocje... Czytając, doświadczałam ich razem z Lindy. Zdziwiłam się, bo ja nie tak łatwo przejmuje uczucia od postaci, a tutaj one do mnie jakoś dotarły. Były momenty, w których było mi niezwykle żal... Chciałam pomóc, ale wiedziałam, że nie bardzo jest jak. Koniec roku, ostatni miesiąc, jest dość specyficznym czasem, który dodatkowod ziała na nas i na nasze myśli. Tutaj było podobnie. Wiele przemyśleń się pojawiło, nie tylko przez wzgląd na czytaną historię... Myślę, że pośmiejecie się trochę, pokręcicie głową i poczujecie smutek. Tak, jak to było ze mną. Może nie były to jakieś ogromne uczucia, które zwalą z nóg, bo tak naprawdę jest to samo życie. Bolesne momentami...
Akcja ma odpowiednie tempo, nie biegnie zbyt szybko, ani też nie jest zbyt powolna, więc nie uśniecie nad nią. :) Pomysł na tę lekturę też był fajny - dotychczas nie natknęłam się na motyw powrotu do korzeni i odczytania listów do Mikołaja i napisania nowego. Stąd też moje refleksje - czy pisałam listy (bo nie pamiętam). Dla mnie strzał w dziesiątkę i może dlatego wydał mi się ten egzemplarz przyjemny. Przeczytałam ją całą w niedzielę, jeszcze przed świętami. Myślę, że śmiało możecie się za nią zabrać i to nie tylko w święta, ale ogólnie podczas zimy - bo ją tutaj czuć bardzo wyraźnie.
Reasumując uważam, że była to niezwykle przyjemna historia w klimacie zimowo świątecznym. Pokrzepiająca, dająca nadzieję nawet największym niedowiarkom. Pokazująca, że czasem warto się zatrzymać, a może i nawet wrócić, by przypomnieć sobie o tym, że nie zawsze to co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. Polecam ją Wam i mam nadzieję, że sięgniecie po "Kochany Święty Mikołaju". :)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2021-10-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Dear Santa
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Zamienię dom. Zamienię miasto Zamienię święta. Samotna Emily postanawia wyjechać z Leavenworth w stanie Waszyngton i spędzić Boże Narodzenie z córką w...
DEBBIE MACOMBER- "Opłacona randka " Przed trzema laty mąż opuścił Dianne , by związać się z dużo młodszą kobietą. Od roku jej dzieci oraz matka swatają...