„Księżycowa kołysanka” nie wstrząsnęła mną tak jak „Kryształowe motyle”, ale jest w niej bardzo dużo emocji, tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Historię przyjaciół, którzy kilka lat wcześniej wspólnie kupili domek nad jeziorem i tam rok w rok spędzają wakacje, poznajemy z dwóch perspektyw czasowych „Teraz” i „Kiedyś". Genialny zabieg, pokazujący, że pewne rzeczy są niezmienne, że są ludzie, którzy mimo pogłębiających się różnic, nadal wolą „stare śmieci”, bo sprawdzone, już niczym nie zaskoczą, niż budowanie czegoś od nowa, boją się skoku na głęboką wodę. Czy słusznie? Czy warto trzymać się kurczowo utartego, bezpiecznego schematu? A może w myśl przysłowia wziąć byka za rogi?
Autorka wplotła w swoją powieść kilka bardzo ważnych kwestii, nie tylko trwanie przy sobie, chyba tylko z przyzwyczajenia, wieczne kłótnie, rozstania i powroty, ale również uwikłanie w związek, w którym panowała przemoc, strach, a powierzchownie piękne i idealne życie. Próbę pozbierania się po toksycznym małżeństwie i rozpoczynanie od nowa. Do fabuły doszedł wątek nieszczęśliwego wypadku, tragicznego w skutkach, rodzącego pytania, czy można było mu zapobiec? Jak wygląda prawda? Kto jest winien?
Katarzyna Misiołek wie jak zmusić czytelnika do przeanalizowania własnego życia, spojrzenia na siebie i swoich bliskich pod innym, szerszym kątem. Zostawia z pytaniami o stopień zaufania, jak dalece można nim obdarzyć drugiego człowieka, kiedy i co decyduje o tym, że możemy powiedzieć o kimś, że go poznaliśmy? Kwestii do rozważenia po lekturze „Księżycowej kołysanki” na pewno pojawi się u was wiele, dlatego warto po nią sięgnąć. Polecam.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2019-06-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
red_sonia