Zygmunt Miłoszewski już dawno zdobył moje czytelnicze zaufanie swoją serią o prokuratorze Szackim, a potwierdził je powieścią „Jak zawsze” i „Bezcenny”. Jego książki kupuję w ciemno i nawet nie czytam opisów, bo wiem, że się nie zawiodę. Oczywiście, po „Kwestię ceny” sięgnęłam od razu, gdy tylko pojawiła się na półkach księgarskich. I oczywiście, że się nie zawiodłam! Powiem więcej: bardzo dobrze mi się czytało, chociaż przyznam, że miejscami czułam się znużona: za dużo wątków, za dużo przestojów, po to, aby po chwili wciągnąć czytelnika w szalony ciąg zdarzeń. Ale ogólnie dobrze się bawiłam. Nareszcie powieść przygodowa! Trzeba przyznać, że brakuje tego gatunku w naszej literaturze, a pan Miłoszewski zapewnił czytelnikom świetną przygodę, bardzo wciągającą akcję i po prostu – fajną rozrywkę. Idealna lektura na początek wakacji (chociaż nadaje się na każdy sezon!). Czego tu nie ma! Piraci, poszukiwacze skarbów, sekretne mapy, jaskinie, niezwykła wyprawa, szalona jazda przez zaśnieżoną Rosję, sekretne konsorcjum, pływanie po oceanie, sztorm, tajne laboratorium, nawet plany wywołania pandemii!
Nie brak również odniesień do naszej współczesnej rzeczywistości – na przykład rozmowa dyrektorki muzeum z podsekretarzem, która ubawiła mnie bardzo (pamiętna sprawa zamknięcia wystawy z powodu „pornograficznego” jedzenia banana), przywołanie postaci Adriana Zandberga, czy choćby wspomniana pandemia.
Wydawca klasyfikuje tę powieść jako thriller przygodowy – tak szczerze, to thrillera się tu nie dopatrzyłam, za to przygoda jest, i to przez wielkie P. No i bohaterka: inteligentna, dojrzała, o ciętym języku i świetnym poczuciu humoru – Zofia Lorentz wzbudziła moją sympatię, w przeciwieństwie do przypominającego Adriana Zandberga Bogdana Smugi (jak się w toku akcji okazała – bardzo słusznie). Wprawdzie trochę mnie irytowało to, że historyczka sztuki nagle zmienia się w komandosa i daje sobie radę z różnymi problemami tak, że nie powstydziłby się nawet James Bond, ale umówmy się: to jest powieść przygodowa, nie musi być bardzo realistyczna. No i ta obsesja obojga naukowców na punkcie seksu – bardziej pasowałaby do nastolatków niż do dojrzałych ludzi (chociaż co ja tam wiem – może jak bardziej przekroczę czterdziestkę, też mi się tak zrobi!).
Podobał mi się humor, lekki styl, parę razy nieźle się uśmiałam. A jeśli mowa o stylu, nie bardzo wiem, jak odnieść się do feminatywów stosowanych bardzo ostentacyjnie przez Autora – nie wiem, jaki jest ich cel. Ale faktem jest, że zwracają uwagę. Sama ich używam, ale (mam nadzieję) robię to naturalnie, a tutaj jakoś tak „dają po oczach”. Ale mniejsza o to – autor ma świetny styl, potrafi rozbawić czytelnika i wciągnąć w swój świat. Muszę przyznać, że zaprezentowany przez Smugę plan dał mi do myślenia – brawa za oryginalność.
Myślę, że „Kwestia ceny” spodoba się osobom, które lubią dynamiczną akcję, szalone przygody i niezwykłe teorie naukowe. Jeśli nie lubicie, gdy autor wrzuca dużo dygresji i ciekawostek z różnych dziedzin, możecie się czuć lekko znużeni, bo tego jest sporo. Ja się dobrze bawiłam podczas lektury i oczywiście, z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę pana Miłoszewskiego.
Podsumowując: rzadko używam słowa „fajnie” w recenzjach, ale tutaj samo mi się nasuwa: po prostu fajna książka przygodowa, niebanalna, oryginalna.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-06-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 528
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Uwikłanie Teodora Szackiego, warszawskiego prokuratora, łatwo rozpoznać na miejscu zbrodni. Wysoki, szczupły, w zbyt dobrym jak na urzędnika garniturze...
Teodora Szackiego, warszawskiego prokuratora, łatwo rozpoznać na miejscu zbrodni. Wysoki, szczupły, w zbyt dobrym jak na urzędnika garniturze, o młodej...