Lobo: Portret bękarta


Tom 882 cyklu Klub Świata Komiksu
Ocena: 5 (1 głosów)
opis
LOBOTOMIZATOR Z komiksami o przygodach Lobo jest prawie jak z filmami Tarantino. Z jednej strony krew i przemoc, z drugiej nie sama to jatka i posoka. Dosadna brutalność? Owszem, ale jakże przy tym umowna. I choć w ostatecznym rozrachunku do dzieł Quentina Ważniaka nie porównam, album ten to dzieło rewelacyjne i nie polecić go fanom tego medium to jak zapomnieć nadmienić kinomanom o obrazach wspomnianego wyżej fetyszysty damskich stóp. Jaki Lobo jest, każdy czytelnik chyba wie. Za jego życiową dewizę można uznać słowa: ,,Jeśli coś może dotknąć mnie, ja mogę dotknąć tego. Jeśli mogę dotknąć, to może krwawić. Jeśli krwawi - zabiję". Bo Lobo zabija wszystko jak leci, choć swój własny kodeks honorowy posiada także. Lobo to twardziel, najtwardszy z możliwych. ,,Heros", który zabił całą planetę by być jedynym w swoim rodzaju. Tacy byliby Chuck Norris, Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis i Sylvester Stallone, gdyby połączyć ich w jedno i wyeliminować słabości. Przy nim Thorgal to taki komiksowy Rysiek z Klanu, a Batman i Superman to tylko zboczeńcy w rajstopkach, którzy otaczają się chłopcami i dziewczynkami, i sobą samymi nawzajem. I tego właśnie Lobo dostajemy w zbiorczym wydaniu trzech najlepszych chyba komiksów z jego udziałem. W pierwszym, stanowiącym zarazem komplet pierwszej miniserii z jego przygodami, ,,Ostatnim Czarnianinie" (który swoją drogą na naszym rynku pojawia się po raz trzeci, wydany przed laty przez TM-Semic i potem Fun Media, w które Semic się zamieniło), dostaje zlecenie dostarczenia więźnia. Więzień ma być jednak żywy, co Lobo obiecuje, a słowa nie łamie przecież nigdy. Problem w tym, ze ów więzień to cudem przeżyła z zagłady Czarni znienawidzona przez niego nauczycielka, która na dodatek napisała biografię naszego antybohatera. Efekt? Lobo chce ją zabić, a nie może. Na dodatek cała plejada dziwacznych postaci także chętnie widziałaby ją i jego martwych. Zaczyna się rzeź... Drugi i powszechnie uważany za najlepszy obok ,,Ostatniego Czarnianina" album o Lobo, zbiór kolejnej miniserii, to ,,Lobo Powraca", w którym Rzeźnik nasz zamiast zabić, zostaje zabity. Ale przecież zabić to on, nie jego, więc coś trzeba z tym zrobić. W skrócie: Zaświaty się po czymś takim raczej już nie pozbierają. Całości dopełniają zaś udane ,,Paramilitarne Święta Specjalne", w których to Lobo dostaje zlecenie na Świętego Mikołaja. Każdy z tych komiksów oczywiście już po polsku był, każdy też zdobył status komiksu kultowego, ale obecnie większość jest albo niedostępnych, albo ceny bywają kosmiczne. Powyższe wydanie zbiorcze też do tanich nie należy, nie mniej to, jakie jest edytorsko (choć kilka wpadek się znalazło - jakość skanów części ,,Ostatniego Czarnianina" jest gorsza niż w TM-Semic, linie za grube i zatraca się gdzieś sporo detali, a to coś, co boli przy tej cenie i wydaniu) - twarda oprawa, obwoluta (szkoda, że nie z wymowną ilustracją TPB ,,Lobo Powraca", która zrobiła na mnie nie małe wrażenie, gdy w wieku lat 8 zobaczyłem ten komiks w witrynie kiosku), kredowy papier, - sprawia, że warto po nie sięgnąć. Poza komiksami mamy tu galerię okładek, rysunek czy posłowie Kamila Śmiałkowskiego, niezłe jest też nowe tłumaczenie, choć nadal pozostawiono ,,Kurde bele" zamiast bardziej adekwatnego ,,Kuźwa", jakby bano się bardziej dosadnego słownictwa. Jako całość jednak to dzieło naprawdę świetne. Lobo powstał przecież jako kontrapunkt dla miałkich bohaterów, a w najlepszych swych latach, czyli w tych właśnie opowieściach z ,,Bękarta...", wykraczał poza rozrywkę, stanowiąc ostrą (i przepełnioną czarnym humorem) satyrę na komiksy i całą tą branżę, a także popkulturę. I spełnienie marzeń każdego chłopaka o byciu macho. Poza tym ,,Lobo" to taki komiksowy odpowiednik ostrego rocka, co szczególnie czuć w tych trzech historiach rysowanych przez Bisleya. Wprawdzie Biz poza zebranymi albumami dla Lobo narysował tylko crossoverowe one shoty (,,Batman/Lobo" i dwie części ,,Lobo/Authority"), choć inni rysowali po kilkadziesiąt zeszytów, a on jest jedynie utalentowanym samoukiem, który często gdzieś ma fundamentalne zasady rysowania, to właśnie jego z Lobo kojarzy się najbardziej. Sięgnijcie więc, bo naprawdę warto. To bezkompromisowa jazda bez trzymanki dla każdego, kto nie boi się umowności i kontrowersji. Super. Recenzja opublikowana także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2015/10/24/lobo-portret-bekarta-sam-kieth-keith-giffen-simon-bisley-alan-grant/

Informacje dodatkowe o Lobo: Portret bękarta:

Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2015-07-29
Kategoria: Komiksy
ISBN: 9788328110472
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Portrait of a Bastich
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Michał Zdrojewski
Ilustracje:Simon Bisley, Keith Ian Giffen, Christian Alamy
Dodał/a opinię: wkp

więcej
Zobacz opinie o książce Lobo: Portret bękarta

Kup książkę Lobo: Portret bękarta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Pies na medal
Barbara Gawryluk
Pies na medal
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy